Para Idealna Nie Istnieje

1K 63 31
                                    

Dokładnie o godzinie dwudziestej drugiej para wyszła z ogromnego budynku, w którym znajdowały się setki sklepów.
I Kook miał wrażenie, że tego dnia byli w każdym z nich. Bolały go stopy od ciągłego chodzenia i knykcie od zapinania i rozpinania miliarda guzików. Zanim Chim wybrał biały sweterek przymierzył wszystkie możliwe modele koszul, a młodszy jako jego osobisty pomocnik był odpowiedzialny za zapinanie cholernych guzików.
Blondyn do swetra dobrał białe spodnie prasowane w kant i białą kurtkę skórzaną. Kupił również kolejne białe buty, które tym razem okazały się być martensami. Mimo, że każda babcia nazwałaby je półbutami.
I jakże by mogło być inaczej... Dla Kooka również wybrał zestaw ubrań na kolację u przyjaciół. Identyczny jak ten jego. Jedyne czym się różniły to kolorem. Ubrania Jeona były czarne. Czarny sweter, czarne spodnie, czarna kurtka i buty tego samego koloru.
Młodszemu nawet się to podobało. Będą wyglądali jak prawdziwa para.

-Nigdy więcej... - czarnowłosy westchnął pakując papierowe torby do bagażnika. - Nigdy więcej rozumiesz? Nawet gdybyś mnie błagał.

-Jeszcze zobaczymy. - blondyn uśmiechnął się tajemniczo wsiadając do samochodu.

Student przewrócił oczami idąc jego śladem. Już wiedział, że ten i tak koniec końców postawi na swoim. Jak zawsze.
Przez jakiś czas jechali w ciszy aż w końcu Jeon nie wytrzymał. Najpierw ułożył wytatuowaną dłoń na szczupłym udzie psychologa po czym zerknął na niego kątem oka.

-Gdzie jedziemy? - miał nadzieję, że spędzą razem jeszcze trochę czasu.

-Do mnie. Nie mam zamiaru zrywać się jutro o dwunastej od Ciebie by przyjechać do domu i się ogarnąć. - blondyn patrzył na mijane budynki. - Chcesz u mnie zostać? - zapytał w końcu kiedy artysta nic mu nie odpowiedział.

-A chcesz? - skupiony na drodze chłopak uśmiechnął się mimo wszystko.

-Gdybym nie chciał to bym nie pytał. To logiczne. Nie uważasz?

-Nie było pytania. - ktoś chyba sprzyjał studentowi bo wszystkie zielone światła były jego. Po dwudziestu minutach byli na miejscu.

Młodszy wyjął wszystkie pakunki z samochodu i ruszył za blondynem zerkając sobie przy tym na jego kształtne pośladki. Kto mu zabroni? W końcu i tak były jego. No... Prawie.

Chim zaraz po przekroczeniu progu domu zabrał połowę rzeczy od Kooka po czym pokierował ich do garderoby gdzie wszystko zostało rozpakowane.

-Jestem głodny. - Park stanął naprzeciw czarnowłosego i dłonią zaczął miziać jego szyję. - Może ugotujemy coś na szybko?

-Jasne. - młodszy ucieszył się. Był głodny jak wilk. - Pod warunkiem, że znowu nie masz pustej lodówki.

-Ostatnio jesteś u mnie tak często, że nie da się sprawić by nie była wypełniona po brzegi. Ja nie wiem gdzie ty mieścisz te wszystkie ilości jedzenia. A zwłaszcza słodyczy. - psycholog pociągnął chłopaka do kuchni gdzie obaj stanęli przed lodówką.

-Może takie wypasione kanapki? Dużo szynki, mięsa, warzywa i jakiś sos? - otworzył zamrażalnik w którym były zamrożone bagietki. Z dwa tygodnie wcześniej zabrali się za wypieki jednak Jeon przesadził z drożdżami przez co Jimin do tej pory nie odwiedzał piekarni tylko wyciągał zamrożone ciasto uformowane w bagietkę i wkładał do piekarnika.

-O! To ja zajmę się warzywami a ty mięsem. Tylko dopraw tak wiesz... Jak ostatnio. - Jimin uśmiechnął się podwijając rękawy koszuli, którą miał na sobie. Pozwolił by Kook założył mu fartuszek i zabrali się za gotowanie.

Byli już tak zgrani, że nie przeszkadzali sobie wzajemnie. Zwinnie lawirowali między szafkami, półkami z przyprawami czy sprzętem kuchennym.

Chwilę po dwudziestej trzeciej siedzieli w salonie zajadając się ogromnymi bułkami. Sos skapywał Chimowi z każdej strony jednak nie przejmował się tym tak długo jak zajęty był napełnianiem brzucha.
Po posiłku młodszy zaproponował, że pozmywa naczynia, a w tym samym czasie zadaniem Jimina było przygotowanie dla nich kąpieli.

Od jakiegoś czasu wspólny relaks w wannie był ich rytuałem wieczornym.
W tym przypadku nocnym jednak żaden z nich się tym nie przejmował.

Blondyn napełnił wannę gorącą wodą, która ostygła nieco nim młodszy w końcu zawitał w łazience. Piana latała po całym pomieszczeniu kiedy nadzy mężczyźni weszli do przyjemnie pachnącej wody.
Kook mimo, że był przyzwyczajony do bardziej męskich zapachów to nie narzekał na to, że od jakiegoś czasu pachniał różami.
Objął drobną talię Parka i oparł się wygodniej dzięki czemu obiekt jego westchnień mógł swobodnie odchylić głowę do tyłu i wtulić się w jego klatkę piersiową.
Spędzili tak więcej czasu niż przewidywali. W końcu zmęczeni jednak całkowicie odprężeni opuścili łazienkę by grubo po dwunastej w nocy mogli zasnąć w swoich objęciach.

Nazajutrz Jimin obudził się jako pierwszy dlatego z uśmiechem przeciągnął się i wyskoczył z łóżka nakładając na siebie jedynie bluzę Kooka, którą ten zostawił u niego jakiś czas temu. Boso zszedł do kuchni gdzie zabrał się za wyciskanie soku pomarańczowego, a kiedy już to zrobił poszedł umyć zęby i przemył twarz wodą.
Wystarczająco rozbudzony włożył chleb do tostera, a z lodówki wyjął masło i kilka rodzaji dżemów oraz nutellę. Zaczął rozkładać wszystko na stole kiedy poczuł oplatające go ramiona i gorący oddech na szyi.

-Dzień dobry Kaczuszko. - Kook musnął delikatnie policzek starszego.

-Dzień dobry Koo. - blondyn zarumienił się. - Wyspany?

-Jak nigdy. Szkoda tylko, że obudziłem się sam. - student uśmiechnął się i usiadł przy stole.

-Czy śniadanie wynagrodzi Ci tą niedogodność? - Park wyjął gotowe tosty po czym naszykował kolejną porcję i postawił na stole resztę jedzenia.

-Twój widok wynagrodził mi już wszystko. - młodszy puścił mu oczko po czym drapiąc się po umięśnionej i wytatuowanej klatce piersiowej zgarnął kawałek przypieczonego chleba i obficie posmarował go najpierw masłem, a później nutellą i z ogromnym uśmiechem wgryzł się w pieczywo.

-Jesteś niemożliwy.

Cały dzień spędzili razem by wieczorem ubrani w nowe stylizacje mogli opuścić mieszkanie psychologa i udać się na kolację u przyjaciół.
Całą drogę zerkali na siebie zaczepnie oczarowani swoim widokiem.

---------------------------
No to chyba jeszcze tylko kolacja, ślub i ostatni rozdział, który wszystko rozwiąże

Kocham was słoneczka ❤️

Mr. psychologist || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz