Rozdział 9. Nie było wyboru.

17 4 0
                                    

Od ponad 20 minut sprzątałem razem z Donniem dojo. Nawet spakowaliśmy mistrza do plastikowego wora i schowaliśmy go do Imprezowego furgonu. Mikey i Raph spali w pokojach. Starałem się z Donniem zmyć jak najwięcej krwi by nie było jej widać. Oparłem się o drzewo trochę zmęczony. Jednak po chwili wróciłem do pracy.

-Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś.- Powiedział Donnie. Spojrzałem na niego.

-Wiesz, że nie miałem wyboru Donnie.- Powiedziałem patrząc na niego.

-Wiem o tym. Ale... Zbadam jego krew. Może jego zachowanie było spowodowane mutagenem albo genami.- Powiedział Donnie. Westchnąłem cicho.

-Możliwe.- Powiedziałem spoglądając na niego. Po skończeniu sprzątania wylaliśmy zawartość wiader do ścieków. Poszliśmy do pojazdu. Donnie pobrał dwie fiolki krwi senseia. Kiedy to zrobił zakręcił fiolki i włożył je do torby. Wsiedliśmy do pojazdu i pojechaliśmy. Zaparkowaliśmy pod domem na wsi April. Wysiedliśmy z pojazdu. Donnie poszedł z łopatą do drzewa, a ta przyniosłem tam ciało mistrza razem z drewnianym krzyżem. Szybko zajęło nam włożenia mistrza do dołu i zakopanie go. Gdy tylko wróciliśmy do kryjówki Donnie zbadał krew mistrza. Okazało się, że miał we krwi jakąś substancję która zmieniła jego zachowanie. Prawdopodobnie nie było na to odtrutki. Więc nie było wyboru. Mistrz albo musiał zginąć albo by nas pozabijał.

Koszmar braciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz