❦ Czternaście

4K 265 310
                                    

"Nghh- C-clay, ahh..."

Jestem tak blisko do całkowitego zgubienia. Moja dłoń podchodzi do ust, by zatuszować uśmiech, który chce się wydostać. Muszę siedzieć cicho, bo inaczej wszystko zepsuję.

"Mmh, szy-szybciej, proszę-"

Oczy mi się rozszerzają i przygryzam wargę tak mocno, że pewnie zaraz zacznie krwawić. Jestem w tym momencie bardziej czerwony niż pomidor, czuję się jak chłopiec z gimnazjum, który jest do niczego.

"Jesteś kurwa szalony," chichoczę tak cicho, jak to tylko możliwe.

"Shhh! Jestem geniuszem!" ucisza z powrotem.

Jego dłoń rytmicznie uderza o nagie udo, by wywołać odpowiednie odgłosy. Nie mogę zaprzeczyć, że mi to pochlebia. Pochlebia mi, że zadał sobie tyle trudu, by się ze mną spotkać. To słodkie.

Obserwuję go z uwielbieniem, przyglądam się jego pięknym oczom, które iskrzą się złośliwością. Na jego ustach pojawił się głupkowaty uśmieszek, a w głębi duszy chciałbym, żeby był tak szczęśliwy przez cały czas. Napawa mnie radością, gdy widzę go tak beztroskiego, oddalonego od swoich problemów i dręczących wspomnień.

"Hahhh... mhh-"

Postanawiam spróbować szczęścia.

"B-bardzo dobrze kochanie," jęknąłem, "bardzo dobrze-"

Teraz to kolej George'a na to by prawie stracił nad sobą panowanie, Jest tak samo czerwony jak ja, próbując stłumić swój chichot. Wychodzi na chwilę z akcji, ale wkrótce wraca do uderzania skóry, pojękiwania i jęczenia.

Skłamałbym, gdybym powiedział, że jego odgłosy nie mają na mnie wpływu. Uwielbiam sposób, w jaki wypowiada moje imię, jakbym go pieprzył, aż nie będzie mógł mówić. Prawie widzę to w mojej głowie; na kolanach, z tyłkiem w powietrzu, biorąc mnie tak dobrze podczas krzyczenia w poduszkę. Ale odsuwam od siebie te myśli, wiedząc, że nie czas teraz na to.

Zdałem sobie sprawę, że przyjaźń z tym facetem nie będzie taka łatwa. I tak już zbyt bardzo pociąga mnie seksualnie. Znaczy, jedno spojrzenie i jestem twardy? To głupie. Powinienem być jego wsparciem emocjonalnym, filarem, który utrzyma go w miejscu, ale jestem tutaj, pragnąc go cały czas.

Przyspiesza tempo, jego głos podnosi się, jakby był bliski kulminacji. To brzmi niesamowicie przekonująco, jakby ćwiczył to już wcześniej. Nawiązujemy kontakt wzrokowy, strzelając do siebie rozbawionymi spojrzeniami. Wskazuje na coś za mną, kontynuując udawane jęki, by nic nie zdradzić.

Mamroczę 'oh' pod nosem, podnosząc czerwone opakowanie prezerwatywy i rozrywając je. To tylko kolejny środek ostrożności, by uczynić to wszystko bardziej wiarygodnym. Zaciskam gumkę między kciukiem a palcem wskazującym, wyciągam ją i zawiązuję tak jak w przypadku używanej.

"Czy tak jest dobrze?"

George kieruje swoją uwagę na mnie.

"Tak," szepcze, "Nie zauważy."

Kiwam głową, wrzucając to do kosza na śmieci obok łóżka. Jakie to podstępne z naszej strony.

Uśmiecha się do mnie przez swoje "szczytowanie," a ja czuję, jak opada mi żołądek. Jego wyraz twarzy jest kpiący, oczy pożądają czegoś, czym tylko ja mogę go obdarzyć. Choć może to nic innego jak iluzja, stworzona przez mój prymitywny mózg, by sprawić, że uwierzę, że on mnie pragnie. Kto wie.

Moje imię odbija się echem między ścianami motelu jeszcze kilka razy. Po tym on milknie, zapadając się w materac i wzdychając. Chciałbym tylko, żeby to było prawdziwe.

"Dobra robota," chwalę, wciąż rozbawiony.

"Mm... to nic specjalnego."

Poklepał puste miejsce obok siebie, które nas dzieliło, wyraźnie chcąc, żebym podszedł bliżej. Serce mi się ogrzewa na tę propozycję.

"Właściwie, poczekaj, zanim się położysz," wtrąca, "czy mógłbyś przynieść moją paczkę i zapalniczkę? Są na szafce nocnej."

Odwracam się w miejscu, w którym siedzę, wyciągając rękę, gdy tylko je zauważę. To ta sama paczka malboro co ostatnio i ta sama obrzydliwa, neonowa, zielona zapalniczka. Po tym, jak z radością wziął je z mojej ręki, położyłem się płasko na plecach i oparłem głowę na jednej z poduszek. Zimne powietrze łaskocze górną część mojego ciała bez koszulki. Czuję się obnażony tylko w bokserkach.

George przytula się do mnie bliżej, w końcu kładzie swoją jasną głowę na mojej piersi. Ze świeżym papierosem między ustami, wpatruje się w sufit, tak jak ja. Bawię się jego ciemnymi włosami, gdy go zapala.

Czuję się jakbym utknął w scenie z filmu. Wspaniałej, rozmazanej. Ale George jest nawet ładniejszy niż gwiazda filmowa.

Pozwoliłem sobie, by moje ramię go oplotło, by moja dłoń sunęła się po jego pięknym ciele. Ociera się o jego miękką, bladą skórę, o cienkie paski bielizny. W tym momencie powieki mu się zamknęły. Wzdycha, po prostu kąpiąc się w tym miłosnym doznaniu. W miejscach, w których go dotykałem, pojawia się gęsia skórka.

"Brakowało mi tego..." mamrocze.

"Brakowało czego?"

"Bliskości."

Uśmiecham się do niego, chociaż on tego nie widzi.

Już miałem zamknąć oczy, gdy nagle nam przerwano. Drzwi do łazienki otwierają się, uderzając w ścianę z powodu użycia nadmiernej siły. George wstaje, a ja prawie też podskakuję. Nasza nieziemska chwila szybko dobiegła końca.

"Hej!" wykrzyknął, przewracając oczami "niegrzeczny..."

Z łazienki wychodzi mężczyzna, który wydaje się być w moim wieku, choć wygląda na bardziej szorstkiego niż ja. Jest ubrany w luźny, biały tank top, rękawy jego tatuażu są całkowicie widoczne. Jego kolczaste włosy są czarne jak kruk i niechlujne. Jest dość wysoki, ale chudy.

Zmarszczyłem nos. Frank.

"Czy wy nie kończycie za niedługo?" skarży się, oczy ma opadające i osądzające.

Nawet jego głos przyprawia mnie o dreszcze. Jest drapiący i denerwujący.

"Przestań przerywać, psujesz doświadczenie kretynie," drwi George, dłubiąc w zabłąkanej na kołdrze nitce.

"Myślałem, że już skończyłeś."

"Boże, daj nam pełną godzinę, dobrze? Za to mi płacą."

Frank odwraca wzrok od swojego chłopaka, zamiast tego rzucając mi śmiertelne spojrzenie. Spoglądam na niego unosząc brwi, jakby chcąc zapytać, o co mu chodzi.

"W porządku," warknął, "ale nie odzywaj się do mnie więcej w taki sposób."

"Cokolwiek."

Bez słowa wlecze się z powrotem do łazienki, zamykając drzwi z taką samą złością, jak je otworzył. George wystawia język jak małe dziecko, kiedy go nie ma, a ja śmieję się z jego dziecinnego zachowania,

"Dupek," mruczy, strzepując popiół.

love, sex, dreams - dreamnotfound (tłumaczenie pl)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz