❦ Szesnaście

4.2K 265 214
                                    

"Myślę, że nadszedł czas, aby zakończyć tego streama, robi się już późno a ja muszę iść coś zjeść."

Moje ręce ześlizgują się z klawiatury, aby spocząć na kolanach. Streamlabs szaleje z wszystkimi nowymi subskrypcjami, a donacje po prostu piętrzą się, aż stają się zbyt liczne, by je przeczytać.

"Dziękuję wam bardzo za całe wsparcie w ostatnim czasie, dziękuję za donacje... tak. Wiem, że ostatnio mało streamowałem, ale postaram się znowu w to wejść. Po prostu byłem zajęty różnymi sprawami i musiałem poświęcić trochę czasu na odpoczynek."

Patrzę jak chat zalewa się serduszkami. Ogromny uśmiech pojawia się w kącikach moich ust, a ja szybko zdaję sobie sprawę, jak bardzo mi tego brakowało. Jak bardzo brakowało mi tej całej miłości i wsparcia, jak bardzo brakowało mi tej interakcji ze społecznością, która ciągle mnie wspiera. Naprawdę powinienem robić to częściej.

"Kogo powinniśmy zrajdować chat? Karla? Zrajdujmy Karla."

Serca na chacie mieszają się z pożegnaniami.

"W porządku! Więc... kocham was i do zobaczenia następnym razem. pa!"

Po naciśnięciu przycisku kończącego transmisję, odetchnąłem z ulgą. Moje ciało się rozluźnia, a ja odchylam się do tyłu na krześle, rozluźniając ramiona. Ogarnęło mnie wielkie uczucie zadowolenia, Miło jest być z powrotem na twitchu po tym, co wydaje się być miesiącami, choć w rzeczywistości mówimy o tygodniach.

Niemal głupio się denerwowałem, robiąc to dzisiaj, bałem się, co się stanie, jaka będzie reakcja. I w pewnym stopniu bałem się też własnych nieprzewidywalnych emocji. Kiedyś czułem się pusty po wielu streamach, bez wyjaśnienia dlaczego. Ta pustka przychodziła i odchodziła, bez względu na to, jak dobrze zachowywał się chat, czy jak dobrze grałem. Nie jest to najbardziej motywująca rzecz, delikatnie mówiąc.

Ale teraz, kiedy jestem w końcu zadowolony z rezultatu, to nie mogłoby być bardziej inspirujące. Może streaming stanie się dla mnie nową komfortową rzeczą, czymś, co odciągnie mój przepracowany ze stresu mózg. Od sprzecznych wydarzeń w życiu prywatnym.

Nie zrozum mnie źle, George sprawia, że jestem podekscytowany, nawet na samą myśl o nim. Ale moja dziwna obsesja nie jest dobra. Czasami jest to prawie przerażające. Nie rozumiem, dlaczego musiałem iść i przywiązać się do osoby, która jest praktycznie niedostępna. A fakt, że coś do niego czuję, jest jeszcze gorszy. Wiem, że może to się skończyć tylko złamanym sercem, a jednak wciąż wracam. Ciągle się ranię.

Mój telefon siedzi cicho na biurku przede mną. Próbuję zignorować jego istnienie, ale moje oczy nie mogą się skupić na niczym innym. Jak tylko odwrócę wzrok, wraca do niego kilka sekund później. Mam wrażenie, że urządzenie kpi sobie ze mnie, patrząc na mnie oceniającymi oczami. To wypala mi dziury w głowie.

Nie tracąc kolejnej chwili, wzdycham i poddaję się pokusie. Mój kciuk odblokowuje go i kieruję się prosto do listy kontaktów. Przewija się, aż znajdę odpowiedni.

"hun♡". Muszę się zatrzymać zachichotać z nazwy. To wszystko się wzięło znikąd, zwłaszcza, że nigdy wcześniej nikogo tak nie nazwałem. Ale z Georgem to było naturalne. Nazywanie striptizerek pieszczotliwymi imionami nie jest niczym niezwykłym, ale z nim wszystko jest inaczej.

Skarbie. Ukochany. Kochanie. To wszystko to nazwy, na widok których mógłbym się skrzywić kilka miesięcy temu, a nawet jeszcze teraz. Ale kiedy chodzi o George'a? Nigdy. On jest wyjątkowy. Sprawia, że nie jestem w stanie myśleć. Sprawia, że jestem lekkomyślny, głupi, impulsywny. Telefon w mojej ręce jest tego najlepszym przykładem.

Muszę się z nim zobaczyć. Pragnę tej dawki czystej dopaminy. To jest uzależniające. Wiem, że to jest złe, ale nie mogę przestać oddawać się nałogowi. W mojej głowie powtarzam sobie, że to w porządku, to jest uzasadnione, bo on też chce się ze mną zobaczyć. Chce być moim przyjacielem, liczy na mnie, na jakiekolwiek głupie wsparcie. Jakbym mógł to zapewnić.

Sygnał wybierania też ze mnie kpi. Im dłużej to trwa, tym bardziej się denerwuję. Moje palce zaczynają agresywnie stukać o powierzchnię biurka, podłokietnik krzesła i własną nogę. Odbierz, nie odbieraj, odbierz-

"Halo?" odpowiada nieśmiały głos.

Mój oddech staje się ciężki, gdy słyszę go na drugim końcu linii.

"Cześć, to ja... Clay."

"Oh, Clay..."

Głos, który jeszcze kilka sekund temu był tak nieśmiały, teraz jest łagodniejszy, mniej napięty. Wypowiada moje imię, jakby mu ulżyło, jakby czekał, aż zadzwonię. To może być tylko coś, co sobie wyobrażam, ale tak czy inaczej brzmi tak słodko i sprawia, że robi mi się ciepło w środku.

"Tak się cieszę, że zadzwoniłeś," szepcze, chichocząc.

"Dlaczego miałbym tego nie zrobić?" wzdycham.

Znów się śmieje i to jest tak urocze, że chyba się rozpłynę. Jego głos wciąż pozostaje niski, jakby musiał milczeć, żeby ktoś inny go nie usłyszał.

"Uhm, spotykamy się, tak?"

"Miałem taką nadzieję," potwierdzam.

"Jakieś pomysły?"

Poświęcam kilka chwil na zastanowienie. Gdzie mógłbym zabrać George'a, żeby nie było zbyt dramatycznie, ale też nie nudno? Gdzieś, gdzie nie będzie zbyt drogo i luksusowo, ale jednocześnie niezbyt tanio i zwyczajnie? W miejsce, które nie jest intymne i ciche, ani romantyczne? To sprawiłoby, że wydawałbym się dziwny. Nie idziemy na randkę.

To nie jest randka Clay, nie randka. Ale dlaczego tak bardzo się nad tym zastanawiam?

"Uhh, hmm... co powiesz na park rozrywki? Mogę cię tam zabrać," mówię.

"Jasne, jeśli chcesz," odpowiada, "szczerze mówiąc, nie byłem w parku rozrywki od wieków."

"Domyśliłem się. Nie jestem największym fanek rollercoasterów i takich tam, ale może być fajnie, kto wie. Kiedy jesteś wolny?"

"Mm... Powinienem mieć przerwę w przyszłym tygodniu, w środę? Szósta po południu? Chyba, że masz prace czy cos?

"Nie, to powinno być w porządku."

Nie obchodzi mnie już nawet przeglądanie mojego kalendarza. Już wiem, że w przyszłym tygodniu nie ma żadnych ważnych spotkań, nic szczególnego, w czym miałbym uczestniczyć. I nic innego nie mogłoby być ważniejsze od George'a.

"Możesz... prawdopodobnie odebrać mnie ze szpitalnego parkingu, tego wschodniego," sugeruje, "to całkiem blisko mnie."

"Brzmi dobrze. Będę tam wtedy, o szóstej po południu w środę."

Praktycznie słyszę jego śmiech przez telefon.

"Doskonale," ćwierka.

Obrazy zaczynają się materializować w mojej głowie. Wszystkie są o nim, jego piękne oczy i jedwabiste, brązowe włosy. Jego skóra jest tak blada, że sprawia wrażenie, jakby był aniołem. Jego wiśniowoczerwone usta. Jego wąskie ramiona i wąska talia. Jego miękkie uda i delikatne dłonie. Jego piękny głos, gdy mówi,

"Nie mogę się doczekać, żeby cię zobaczyć."

Z wyjątkiem tego, że to nie jest w mojej głowie.

love, sex, dreams - dreamnotfound (tłumaczenie pl)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz