❦ Dwadzieścia

4K 277 405
                                    

Przecieka po nas, chwytając mnie z rozpaczy. Zbliżyłem się do niego tak bardzo, że nogi mu się trzęsą, a dolna warga drży. Nie mogę myśleć jasno, gdy to widzę. Ledwo widzę.

Skóra jest gorąca i szorstka wbrew moim plecom, nie ma to jak gładka skóra George'a. Dotykanie go jest jak dotykanie chmur, albo drogiego, złotego jedwabiu. Nawet teraz, gdy jest wilgotna od wysiłku fizycznego jest cudowna.

Nasze długie pocałunki są niechlujne, ale namiętne, tak pełne nowo odnalezionej miłości i czułości. Kiedy zamykam oczy, istniejemy tylko ja i on, nie jesteśmy na tylnym siedzeniu mojego samochodu, raczej unosimy się gdzieś wysoko na niebie. Kiedy on mnie ujeżdża, to czuje jakbym znów był na jednej z kolejek górskich, pędząc w dół po dramatycznym spadku, pokonując wysokie pętle.

Jedyna różnica jest taka, że teraz już się nie boję. To euforyczne uczucie, zastrzyk adrenaliny, który dostałem, jest taki sam, ale z nim jestem bezpieczny. Moje serce bije szybko, ale miarowo. Sprawia, że jest mi ciepło i niewyraźnie, sprawia, że mój wzrok zamazuje się na krawędziach.

Wygląda tak ładnie kiedy krzyczy, z głową odrzuconą do tyłu. Jego cudowne ciało jest teraz pełne małych, fioletowych znaków miłości, znaków, które stworzyłem. Jestem z nich dumny. Przejeżdżam kciukiem po każdym z nich, na co on drży z wrażenia.

Nic nie może być lepsze niż widzieć go w takim stanie, widzieć go nagiego i bezbronnego, całkowicie ogarniętego rozkoszą. Nic nie sprawi, że poczuję się lepiej, niż świadomość, że to ja go błogosławię, że to ja sprawiam, że jęczy, trzęsie się i skręca, aż pęknie.

Jesteśmy zjebani, tak bardzo zjebani. Ale kiedy w końcu schodzimy razem, wszystko zaczyna do mnie docierać. Mój zachmurzony umysł zaczyna się oczyszczać. Widzę zjebany wyraz twarzy George'a, jego czerwone policzki i spuchnięte usta. Nie wydaje się w ogóle być zmartwiony. Wiem na pewno w tym momencie, że on niczego nie żałuje. I ja też nie, a jednak prześladuje mnie jakiś rodzaj irracjonalnego poczucia winy.

Chwyta mnie za ramiona, podnosząc trochę, ale zatrzymuję go w połowie drogi.

"Zostań," szepczę, kładąc ręce na jego talii, aby utrzymać go w miejscu.

Lekki różowy rumieniec pokrywa jego twarz, a on uśmiecha się do mnie nieśmiało.

Całuję go adoracyjnie w kark, mówiąc, "Jesteś taki ciepły i miły."

Zachichotał przy tym, tak delikatnie, jak zawsze i mimo że powinienem do tego przywyknąć, wciąż roztapia to moje serce. Jego palce przejeżdżają po moich blond włosach, bawiąc się nimi i rozplątując małe supełki, które się utworzyły. Jak zwykle wydaje się być tym zafascynowany, jak ciekawski, mały golden retriver.

"Clay, o mój Boże-" śmieje się, "przestań! P-pozwól mi oddychać!"

Piszczy, kiedy głaszczę go po całym czole, dosłownie wpychając mi moje uczucia do gardła. Nie mogę przestać go całować i dotykać, bez względu na to, jak bardzo się staram. Teraz, kiedy mam go tutaj dla siebie, nie będę tracił czasu na bezużyteczne pogawędki. Chcę go tylko kochać, rozpieszczać, zanurzać w bliskości i trosce.

"Twoja wina, że jesteś taki słodki," mruknąłem.

"P-przestań..." prychnął, wciąż chichocząc, "ale poważnie, chcę z tobą o czymś porozmawiać."

"Hm?"

Pogładziłem go po policzku, namawiając do kontynuowania.

"Uhm, co do tego co powiedziałem wcześniej, że to nie jest praca i takie tam..."

Mój kciuk lekko pieści jego porcelanową skórę, próbując go uspokoić, gdy jego oddech staje się ciężki.

"T-ty po prostu- sprawiasz, że czuję tak wiele rzeczy, to mnie przytłacza, a ja staram się tłumić emocje, ale to nie zadziała, wszystko, czego chcę, to ty, j-ja po prostu ciebie chcę..."

love, sex, dreams - dreamnotfound (tłumaczenie pl)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz