Niezły żart, Max
RILEY
Nie wierzę, że mój brat ot tak dopuściłby się tak okrutnego czynu. Choć uważam, że te jego głupie gry mają na to ogromny wpływ, nie sądzę aby to był jedyny czynnik zapalny w tej sytuacji. Może ma problemy? Może go wyśmiewają, prześladują?
Mama od jakiegoś czasu zupełnie sobie z nim nie radzi. Nie umieją się dogadać czy zwyczajnie porozumieć. Max zamyka się w pokoju i pogrąża w wirtualnym świecie, a ona udaje, że jest okej, bo przecież robi przerwy, żeby zejść na obiad czy pójść spać, choć i z tym czasem sobie nie radzi.
Dlatego uznałam, że może pora wziąć sprawy w swoje ręce i tym razem to ja powinnam z nim porozmawiać. Nie oczekuję ogromnych efektów, bo nie mam u niego żadnego autorytetu, w końcu jestem jego siostrą i od zawsze uważał mnie bardziej za wroga, ale warto próbować, nawet jeśli szanse są nikłe.
Wchodzę na górę i od razu kieruję się prosto do pokoju chłopaka. Otwieram drzwi i bez pukania przekraczam próg. Całkowicie zaskakuje mnie to, co dostrzegają moje oczy. Max leży na łóżku i tępo gapi się w sufit. Aż dziwne, że nie rzucił się do komputera, zanim mama zdąży mu go zabrać.
- Puka się – warczy. – Wyjdź stąd.
- Nigdzie nie idę. Słyszałam co żeś odwalił.
- Już ci powiedziała? Szybko – parska ironicznym śmiechem, wciąż nie poruszając się ani o milimetr. – Pewnie całe osiedle już wie.
- Przestań – rzucam surowo, gdy zamykam za sobą drzwi. – A komu miałaby powiedzieć, co? Chyba dobrze, że to ja się o tym dowiedziałam, a nie na przykład nasza sąsiadka.Brunet wzrusza leniwie ramionami.
- Co tam się stało? – zaczynam, opierając się o ścianę przy drzwiach. – Dlaczego to zrobiłeś?
- Nie twój interes.
- Max, współpracuj.
- Po co? Co mi to da?
- Może to, że wstawię się za tobą u mamy? Jak ogarniesz to swoje uzależnienie od gier i obiecasz nad tym panować to może szybciej anuluje ci szlaban.
- Mam gdzieś szlaban, komputer i wszystko inne.Okej, to mnie właśnie zszokowało. Jak to „ma gdzieś"? Przecież ostatnio nie robił nic poza tym.
- Masz to gdzieś? – dopytuję. – Chyba żartujesz. Jeszcze wczoraj zawaliłeś noc, żeby grać, a teraz mówisz, że masz to gdzieś?
- Bo mam to gdzieś, Riley. Nie jestem uzależniony, jak próbujecie mi wmówić. Panuję nad tym, wiem ile czasu spędzam przy kompie, ale to nic nie znaczy.
- Mhm... To tak jak każdy palacz mówiący, że pali tylko trzy fajki dziennie. A w rzeczywistości jest inaczej.Max porusza się lekko, po czym podnosi do pozycji siedzącej.
- A co poza tym mam, według ciebie, robić? – pyta z wyrzutem.
- Nie wiem. Masz tą swoją drużynę, czemu nie spotkasz się z chłopakami? Nie mówię o tej patologii, z którą się prowadzałeś tylko o kolegach ze szkoły.
- Bo nie. I tyle.
- Dokuczają ci? Prześladują? – ryzykuję. – Znęcają się nad tobą? To jednemu z nich złamałeś rękę, prawda?
- Już mówiłem, nie twój interes. A teraz wyjdź.
- Nie. Nie wyjdę dopóki nie powiesz mi prawdy, Max. Bez względu na to jaka jest.Zapada nieprzyjemna i ciągnąca się w nieskończoność cisza. Nie wiem czy już teraz powinnam odpuścić i wyjść czy jeszcze trochę podrążyć i postawić go pod ścianą, żeby nie miał wyboru. Nagle Max wstaje z łóżka, podchodzi do mnie i uważnie mi się przypatruje.
- Co? – pytam niepewnie. – Co jest?
- Nasz ojciec to jebany kryminalista, Riley.Otwieram szerzej oczy, nie dowierzając w słowa, które przed chwilą opuściły jego usta. Ojciec kryminalistą? No okej, nie jest święty, zostawił mamę, zostawił nas, ale od razu kryminalista?
CZYTASZ
Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONE
Novela Juvenil*3. część opowiadania "Tajemniczy Współlokator"!* Wszystko miało być dobrze. Wszystko, co razem przeszli miało wyłącznie zwieńczyć miłość i oddanie, którymi nawzajem się darzyli. Mąż, żona i troje dzieci - względnie idealna rodzina. Ale czy kolorowa...