Rozdział 29

5K 201 58
                                    

Zdesperowana, zapracowana matka

KATE

Tego dnia wstałam wyjątkowo wcześnie, aby zdążyć odwieźć Riley i Maxa na lotnisko, gdzie czekała na nich Kelsey w towarzystwie Luka i Any. Dlatego też pomimo, że dochodzi dopiero godzina czternasta, zaczynam odczuwać lekkie zmęczenie. Całe szczęście, że wzięłam dziś wolne w pracy. Chociaż nie muszę zmuszać się do siedzenia przy biurku, gdy powieki same się zamykają.

W drodze do domu Karen i Steva uważnie rozglądam się dookoła, próbując dostrzec kogokolwiek, kto mógłby mnie obserwować czy śledzić. Po sprawie z pobiciem Maxa naprawdę wzięłam słowa Riley do serca, ale mimo to nie zauważyłam niczego niepokojącego. Sama zaczęłam się gubić w tym, co jest prawdą, a co jedynie wytworem wybujałej wyobraźni. Wspomnienie dawnych czasów ani trochę mi w tym nie pomogło. Ponownie stałam się strachliwa i niepewna wszystkiego, co staje na mojej drodze.

- Babo! – woła z tylnego siedzenia Ellie, gdy zatrzymujemy się na czerwonym świetle.

Posyłam dziewczynce lekki uśmiech, odwracając się do niej na moment.

- Tak, Ellie jedzie do babci i do dziadka. A potem babcia z dziadkiem zabiorą cię do domku nad jeziorkiem – mówię radosnym tonem głosu. – Będziesz się pluskać w wodzie i robić babki z piasku, tak?
- Ta! – woła rozentuzjazmowana, gdy ponownie ruszamy przed siebie.

*

W drodze powrotnej mam wrażenie jakby coś było całkowicie nie tak. Cisza panująca w samochodzie jest wręcz bolesna, a myśl o tym, że w domu nie czekają na mnie żadne obowiązki nieco mnie przeraża. Od dawna nie spędzałam czasu całkowicie sama. Gdy Riley czy Max nocowali u znajomych, mimo wszystko nie zostawałam sama w domu, ponieważ zawsze towarzyszyła mi wtedy Ellie. To pierwszy raz, kiedy i ona „postanowiła" wybyć z daleka od domu. Wiem, że powinnam się z tego cieszyć i jakoś świętować chwilę oddechu i odpoczynku, ale wbrew pozorom wcale tak nie jest.

Myślami wciąż krążę wokół Riley i Maxa. Zastanawiam się czy już dolecieli czy może wciąż siedzą na lotnisku, czy wszystko z nimi w porządku, czy dobrze się bawią. I dopiero w tym momencie dociera do mnie najważniejsza kwestia – mój brak jakiegokolwiek życia poza pracą, domem i dziećmi.

Prawda jest taka, że odkąd urodziła się Riley, całe moje życie toczyło się wokół niej i pracy, następnie wokół niej i Maxa, a teraz wokół całej trójki, pracy, domu i obowiązków. Każdy mój dzień od dwóch lat wygląda identycznie – idę do pracy, pracuję, wracam do domu, robię zakupy, gotuje, sprzątam, zajmuję się dziećmi. Dzień w dzień wykonuję tą samą sekwencję, nie mając chwili na oddech czy wyjście do kosmetyczki. Nie mam też życia towarzyskiego. Jedyną bliską mi osobą jest Kelsey, z którą zawsze spotykam się w towarzystwie dzieci, moich lub jej, obojętnie. A kiedy zdarzy mi się raz na kilka tygodni wyjść gdzieś z kimś innym, moje myśli od razu wędrują w kierunku domu i dzieci.

W pewnym sensie zatraciłam się w tym wszystkim i zapomniałam o sobie. Tak, chodzę do pracy, tak mam współpracowników. Ale to w żaden sposób nie rekompensuje braku zainteresowań czy hobby poza godzinami pracy. Nie pamiętam już kiedy ostatni raz byłam w kinie czy teatrze, nie pamiętam kiedy ostatnio wybrałam się do kosmetyczki czy do... fryzjera.

Właśnie to jako pierwsze przychodzi mi na myśl, gdy gwałtownie skręcam kierownicę w prawą stronę, wjeżdżając na mały, prawie pełny parking pod lokalem oznakowanym ogromnym szyldem z napisem „FRYZJER". To jest to.

Bez zawahania wysiadam z samochodu i pewnym krokiem ruszam w kierunku wejścia. Choć z zewnątrz budynek nie wygląda zbyt ciekawie, wnętrze naprawdę robi ogromne wrażenie. Mnóstwo stanowisk fryzjerskich zajętych przez klientki, nowoczesny, surowy lecz gustowny wystrój, pracownicy kłębiący się jak mrówki na dostępnej przestrzeni, a przy wejściu wysoka blondynka w przepięknej kwiecistej sukience.

Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz