Kłamstwo, łzy i... prawda
RILEY
Około godziny szesnastej ciocia Kelsey zatrzymuje auto na podjeździe pod moim domem. Zrezygnowałyśmy z dalszych obserwacji, ponieważ nie działo się nic szczególnego i zaledwie po godzinie pobytu w domu ojca tajemnicza dziewczyna opuściła go i wsiadła do taksówki.
Wysiadam z samochodu wraz z przyjaciółką i jej mamą i powoli zbliżamy się do drzwi wejściowych. Już mam wsadzać klucz w zamek, gdy drzwi otwierają się, a ja dostrzegam w nich mamę ze złością wymalowaną na twarzy. Chyba jednak coś poszło nie tak.
Gdy kobieta dostrzega za mną Anę i ciocię Kelsey, jej wyraz twarzy nieco łagodnieje, choć wciąż posyła mi surowe spojrzenie.
- Na górę, Riley – poleca stanowczo. – I żadnego ale.
- Mamo... - zaczynam cicho.
- Nie – przerywa mi. – Na górę.Nigdy wcześniej nie słyszałam, aby odnosiła się do mnie w ten sposób. Szczerze mówiąc po prostu nie miała do tego powodów. Zawsze dobrze się uczyłam, nie stwarzałam problemów, wracałam do domu o czasie i nie obracałam się w podejrzanym towarzystwie. Czasem faktycznie pyskowałam czy wszczynałam kłótnie z rodzicami lub bratem, ale były to jednorazowe epizody, gdy dopiero wchodziłam w okres dojrzewania i kończyłam szkołę podstawową. Potem przez kilka miesięcy faktycznie byłam nieznośna i robiłam wszystko, aby komuś dokuczyć, ale przyszedł taki moment, gdzie wszystko nagle minęło i nie czułam już w sobie tyle gniewu i złości, co wcześniej.
Ten surowy ton głosu przeznaczony był w głównej mierze dla Maxa, który od rozwodu rodziców sprawiał masę problemów. Choć ostatnio faktycznie mocno się poprawił i od dobrych kilku dni nie słyszałam, żeby mama zwracała mu jakąkolwiek uwagę.
- Kate... - zaczyna niepewnie ciocia Kelsey. – Ja ci to wytłumaczę.
- Ty? – pyta z wyrzutem. – A co ty masz z tym wspólnego, Kels? Hm?
- Musimy pogadać.
- Okej. Ale najpierw mam do pogadania z córką. I skoro chcesz mi cokolwiek tłumaczyć to pewnie domyślasz się o czym.
- Nie rób nic głupiego, Kate – upomina, gdy mama wpuszcza ją do środka.
- To ja... To ja pójdę do sklepu – dodaje niezręcznie Ana i szybko odchodzi w stronę pobliskiego warzywniaka.No to pięknie. Będzie awantura.
Bez ociągania kieruję się ku schodom i wchodzę na górę, a zaraz potem idę prosto do swojego pokoju. Nie mija sekunda, gdy mama dołącza do mnie i zajmuje miejsce przy biurku.
- Masz mi coś do powiedzenia, Riley? – pyta, świdrując mnie surowym spojrzeniem.
- Zależy o co pytasz...
- Riley.
- Mamo...
- Zawiodłam się na tobie, wiesz? – pyta ze smutkiem słyszalnym w tonie jej głosu. – Nie spodziewałam się, że własna córka będzie mi kłamać w żywe oczy. I chyba to mnie najbardziej w tym wszystkim boli.Chcę coś powiedzieć, jednak w tym samym momencie ogarnia mnie przeogromne poczucie wstydu. Nie chciałam jej okłamywać. Wiem jak bardzo tego nienawidzi i wiem ile razy powtarzała, że zniesie wszystko, tylko nie kłamstwo. A ja zrobiłam dokładnie to przed czym mnie ostrzegała i wbiłam jej nóż prosto w serce. Czuję się fatalnie.
- Riley... wiesz, że jedyne, czego w życiu nie akceptuję i nie wybaczam to kłamstwo. Bez względu na to z czyjej strony. Zawsze byłam z tobą szczera, zawsze uczyłam cię, abyś ty była szczera ze mną. Mówiłam ci też, że jeśli chcesz zachować coś dla siebie to masz mi o tym powiedzieć wprost, bez wymyślania kłamstw, bo każdy ma prawo do własnych sekretów. W granicach rozsądku, oczywiście.
- Wiem, mamo. Przepraszam. I bardzo mi głupio...
- Dzwoniła do mnie dyrektorka twojej szkoły. Pytała czy wszystko z tobą w porządku, bo ostatnio byłaś chora, a teraz znów cię nie ma. A ja wyszłam na idiotkę, bo nie wiedziałam o co chodzi. Dlaczego nie powiedziałaś mi, że opuszczałaś szkołę? Wydawało mi się, że postawiłam sprawę jasno, żadnych wagarów bez powodu. I jeszcze podrabianie zwolnień. Riley, czy ja naprawdę w ten sposób cię wychowałam?
- Nie... - mówię, spuszczając wzrok na podłogę. – Przepraszam, mamo.
CZYTASZ
Tajemniczy Współlokator - Bez Ciebie | ZAKOŃCZONE
Novela Juvenil*3. część opowiadania "Tajemniczy Współlokator"!* Wszystko miało być dobrze. Wszystko, co razem przeszli miało wyłącznie zwieńczyć miłość i oddanie, którymi nawzajem się darzyli. Mąż, żona i troje dzieci - względnie idealna rodzina. Ale czy kolorowa...