Rozdział 2 Lehmann w Pacers

10 1 1
                                    

Chwilę później podchodzę z kolegami do Carla i gratuluję mu dobrego wyścigu i rekordu. Dlatego nie mogę mu darować  męskiej piątki. Jak na prawdziwego faceta przystało odwdzięcza się i robi to samo z tamtymi. Oni oczywiście też go chwalą. Najbardziej kwieciste pochwały odebrał od Jacka. Hehehe. Gdy chcemy mu zrobić godło naszego klubu na jego Mustangu na znak członkostwa, dzieje się na naszych oczach hiszpańska inkwizycja. Tego nikt się nie spodziewał. Na czele z Jorge. Nigdy wcześniej w historii klubu nie zdarzyło się coś takiego, że ktoś odmawia godła naszego wspaniałego klubu na swojej bryce. Zrozumielibyśmy jeszcze, gdyby to był klub o zerowej popularności. My jednak mówimy w tej sytuacji o New Union. New Union! NEW UNION! To tak jakby odmówić propozycji podpisania autografu na koszulce przez samego Micka Jaggera! Facet to legenda!!! Normalnie nie wiemy, co w tej chwili powiedzieć. Ale Carl nas załatwił. Nie ograniczył się do pokonania większości z nas na trasie. On masakruje nawet poza nim. Tak bardzo, że dopiero po kilku minutach przerywam milczenie i pytam, dlaczego. Koledzy mnie popierają. Na to Carl odpowiada, że ma umowę z Callahanem. Ona jasno i wyraźnie mówi, dlaczego nie może przyjąć żadnych godeł naszego klubu. Po pominięciu prawnego mielenia ozorem dowiadujemy się, że Carl ma kategoryczny zakaz posiadania oznaczeń klubu, dla którego się ściga, bo będzie mieć logo WSR na zarąbiście czerwonym tle na swojej bryce w celach komercyjnych. Dzięki temu Roger Johnson, Patrick Callahan i inni szefowie będą mogli liczyć na zwiększenie znaczenia swoich klubów/organizacji. Oznacza to, że chociaż nie zostanie takim członkiem klubu, co my, to będzie się z nami ścigać. Już go rozumiemy. Co prawda to on będzie przyszłą twarzą WSR, ale bez nas i innych kierowców z całego świata ta seria nie będzie miała sensu. Czyli dla każdego coś miłego. Po chwili Jorge znów go pyta. Tym razem chodzi o wyjście do kina. Koleś jak zwykle wpadł na świetny pomysł. Kto jak kto, ale Carl nie powinien mieć nic przeciwko. Daję głowę, że Pat też nie. Mam rację. Do tego pyta Jorge, na jaki film pojedziemy. Ten proponuje całkowity spontan. Przynajmniej będziemy mieli niespodziankę. Jeśli nie będzie niczego ciekawego, to zawsze możemy obejrzeć u siebie Jumanji. Kto jakimś cudem nie zna tej produkcji, niech zrobi randkę z nią lub przynajmniej jej opisem, bo jest co oglądać. Carl bez wahania zgadza się z jego decyzją. My też tak robimy. Potem wsiadamy do bryk i jedziemy do najbliższego kina.

                             * * * * *

Po obejrzeniu Szybkich i Wściekłych 6 idziemy do własnych aut. Gadamy o wrażeniach. Po odjeździe kolegów proponuję nowemu poznanie Cataliny. Wtedy pyta mnie, kim ona jest, więc mu mówię, że to moja dziewczyna. Koleś ma trochę oporów, by do niej zagadać, ale przekonuję go dwoma argumentami: fajny zderzak i... fajny zderzak. Ciekawe czy zgadniecie, który jest który😏. Tak jak myślałem zgadza się i dosłownie chwilę później pojawia się rozpoznawalna pomarańczowo-biała Silvia. Wiadomo dlaczego, prawda? Gdy wóz się zatrzymuje parkując obok mojego z głośnym piskiem opon i dymem, wysiada wściekła Catalina, która zaczyna krzyczeć na mnie, że nie powiadomiłem jej o wyjeździe do kina. Mówi, że też chciała poznać genialnego kierowcę, który pokonał jej ukochanego i obejrzeć z nim film. Yhy, ten tekst już gdzieś słyszałem. Carl będący pewnie prawiczkiem gwiżdże z podziwem na nią. Meksykanka miesza się i wita się z nim. Generalnie poznawają się nawzajem i kumplują. Byłbym zapomniał, a znów nie powiedziałbym wam, czym się interesuje oprócz wyścigów. Generalnie lubi tańczyć flamenco, rumbę i wszystkie latynoskie i hiszpańskie tańce. Ooo... Teraz jest najlepsze, bo pokazuje Carlowi swoje zaprawione w bojach nogi i kręci biodrem. Ach... Jest na co popatrzeć... Potem uspokojona podchodzi do mnie i wybacza mi to niedopatrzenie. Uff... Gdy się ta dziewczyna w moim wieku wścieknie, to nie daje mi pysznych nachosów i fajnego wyboru dipów i guacamole na podwieczorek, które i tak jem tylko raz na miesiąc. Wtedy też nie robimy wiadomo czego. A tego bym nie chciał!

Co naprawdę myślę o WSR? - Harrison CarterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz