Rano Marinette leniwie wyczołgała się z łóżka. Nie miała na nic siły ani ochoty. Ubrała się w pierwsze lepsze ubrania wygrzebane z szafy. Zeszła na dół, gdzie przywitała się z rodzicami i zjadła na szybko croissanty przygotowane przez jej ojca. Wzięła plecak i wyszła pośpiesznie z domu.
Podeszła pod szkołę i zauważyła Alyę i Myléne. Nie wiedziała jak się zachować, lecz niedaleko na szczęście ujrzała Nino i Adriena.
-Hej chłopaki! - przywitała się podchodząc do nich z radosnym uśmiechem.
Oni spojrzeli na nią dziwnym wzrokiem.
-Em, to my już będziemy spadać - powiedział zmieszany Nino i odeszli zostawiając zszokowaną nastolatkę samą.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, nie miała pojęcia o co im chodzi. Zauważyła, że wszyscy badawczo się jej przyglądają. Czuła się dziwnie. Stanęła przed drzwiami do klasy i nasłuchiwała rozmowy Alyi, Alix, Kima, Nino, Adriena, Myléna, Rose, Juleki i Maxa.
-Nie wierzę, że tak okrutnie was potraktowała! - krzyczał oburzonym głosem Nino.
-Też nie mogę w to uwierzyć - odparła smętnie Rose.
Wtedy Marinette weszła do klasy i usiadła na swoim miejscu. Oczy grupy przyjaciół były skierowane na nią. Kiedy zadzwonił dzwonek Alya usiadła z dala od Marinette. Dziewczyna wiedziała, że nie będzie łatwo, ale dziwiło ją dlaczego chłopaki też się jej przyglądają z nienawiścią w oczach.
Na przerwie obiadowej Nino i Adrien stali sami z boku. Ciemnowłosa postanowiła podejść do nich i dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi.
-Dobra, gadać o co wam chodzi - nakazała stanowczo zakładając ręce na biodrach.
-Co? O czym ty mówisz? - zapytał zaskoczony Nino.
-Patrzycie na mnie jakbyście mnie chcieli zabić i mnie ignorujecie! - powiedziała z pretensjami żądając wyjaśnień.
-Słuchaj, po tym jak się wczoraj wydarłaś na dziewczyny i wyrzuciłaś je ze swojego domu nie chcemy się z tobą zadawać - wyznał zły Nino i napięcie odszedł.
-Adrien? - zapytała niepewnie w osłupieniu.
-Wybacz, muszę iść - odparł chłodno nawet nie zaszczycając jej spojrzeniem.
Marinette poczuła jakby ktoś jej wbił nóż w serce. Nie mogła uwierzyć, że każdy ją znienawidził. A to wszystko przez tę cholerną szkatułkę. Dziewczyna udała się do szatni, usiadła na podłodze i płakała. Nie miała siły na nic. To wszystko ją przytłaczało.
Dobijał ją fakt, że straciła nie tylko przyjaciółki, ale wszystkich. Każdy z klasy jej nienawidził.
-Marinette uspokój się.
-Tikki jak?! Jak mam się uspokoić? Każdy mnie nienawidzi! - powiedziała drżącym głosem, nie hamowała łez, nie miała na to siły.
-...
-Mam tego serdecznie dość! Tikki kropkuj!
Kiedy poczuła na biodrach ciężar yoyo, wzięła je do ręki i wyskoczyła przez okno szkolne.
Biegła po dachach, nie wiedząc dokąd, po prostu biegła. Chciała to raz na zawsze zakończyć, pokonać Władcę Ciem, wyjawić przyjaciołom sekret, aby jej wybaczyli i mieć spokojne, normalne życie. Bez ciągłych kłamstw. Bez tego wszystkiego.
-Gdzie jesteś Władco Ciem?! - krzyczała uderzając przy tym w komin.
Po chwili opadła bezradnie kolanami na zimne dachówki. Była zdesperowana, gdyby mogła już nawet teraz stanęła by do walki z Władcą Ciem.
CZYTASZ
Los Strażnika || Miraculous ✓
Fanfiction"Tam, gdzie los jest dla nas zbyt łaskawy, zwykle pojawia się otchłań, w którą w każdej chwili mogą runąć wszystkie marzenia" ...