[9] Żądania

313 22 14
                                    

Na jej kanapie siedział mistrz Su-Han ze szkatułką w ręku.

-Co ty tu robisz? - zapytała zaskoczona jego nagłą wizytą.

-Musimy porozmawiać - oznajmił rzeczowo wstając.

-O czym?

-Jak mogłaś być tak nieodpowiedzialna i iść do kina!? - zapytał rozwścieczony.

-Nie rozumiem - powiedziała lekko zmieszana.

Nie wiedziała o co mu chodziło i co najważniejsze skąd on w ogóle o tym wiedział.

-Kiedy ty się bawiłaś w kinie, Paryż zaatakował złoczyńca, połowa miasta została zniszczona przez twoją ignorancję! - krzyknął oburzony zachowaniem młodej strażniczki.

Stali chwilę w ciszy, Marinette myślała nad jego słowami. Nagle sobie coś uświadomiła.

-Tak się składa, że wyrazie ataku kwami miały mi dać znać, ale jak ty je złapałeś to nie miej pretensji do mnie - odparła zakładając ręce na piersi.

-Niby jak ci mogły to przekazać? - zapytał podnosząc sceptycznie brwi.

-W szkatułce mają telefon z moim numerem, w razie problemów miały do mnie dzwonić, ale Wielki Mistrz wparował i wszystko zniszczył! - fuknęła zirytowana jego pretensjami.

-Nie powinnaś mimo wszystko tam iść - upierał się strażnik.

-Su-han mam 16 lat, przez tą szkatułkę mam same problemy, straciłam przyjaciółki, chłopaka, zawodzę rodziców przez ciągłe kłamstwa! Nigdzie nie wychodziłam od czasu, gdy Mistrz Fu podarował mi szkatułkę, raz wyszłam do kina! Jeden raz - wybuchła patrząc na niego z bólem w oczach.

Niebiański Strażnik patrzył na nią przez chwilę intensywnie rozmyślając. Po chwili odchrząknął i oznajmił.

-Na razie przymknę na to oko, ale wiedz, że to nie koniec. To nie jest jedyna kwestia, o której chciałem porozmawiać - odparł.

Dziewczyna spojrzała na niego niezrozumiale. Nie wiedziała o co mogło mu jeszcze chodzić.

-A więc, po co jeszcze przyszedłeś tu? - zapytała zakładając ręce na piersi.

-Wspólnie z innymi mnichami stwierdzamy, że lepiej będzie jak wyprowadzisz się z Paryża - powiedział, na co ciemnowłosej opadła szczenka.

Patrzyła na niego w osłupieniu. Nie wiedziała jeszcze, że to nie koniec.

-Ale jak to? - zapytała patrząc na niego z żalem.

-Do tego oddasz nam mirakulum Biedronki, zerwiesz kontakty ze wszystkimi, rodziną, przyjaciółmi, nawet Czarnym Kotem - dodał po chwili, ma co ta prawie zakrztusiła się powietrzem.

Myślała, że się przesłyszała.

-O czym ty do mnie mówisz?

-Nie masz wyboru - mruknął uderzając swoją łaską w podłogę. - Masz tydzień, potem zamieszkasz w  domu na obrzeżach Francji.

-Chyba oszalałeś! - krzyknęła oburzona jego słowami. - Nie możesz tego ode mnie żądać!

-Owszem, mogę - odparł, po czym zostawiając szkatułkę na biurku, wyszedł przez okno zostawiając Marinette samą.

Nastolatka usiadła zszokowana na łóżku. Zrobiło jej się słabo. Nie wyobrażała siebie stracić wszystkich, dopiero ich odzyskała. Nie wyobrażała sobie życia bez Tikki i Kota.

-Marinette nie przejmuj się - pocieszał ją Stompp.

-Jeśli on mówi, że to zrobi to tak będzie  - mruknęła chowając twarz w dłoniach załamana.

Los Strażnika || Miraculous ✓ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz