[15] Witamy bohaterkę

295 25 6
                                    

Nagle w pokoju rozbłysło białe światło, z którego wyszło kilku dobrze zbudowanych, wysokich facetów.

-Witamy naszą bohaterkę - powiedział Zen wchodząc z Su-Hanem jako ostatni.

-Czego tu chcecie? - warknęła zirytowana.

Nie wiedziała po co oni to wszystko robią, logiczne jest, że dziewczyna nie zgodzi się na ich warunki nawet jak będą ją nachodzić. Jednak zrobiła mały krok w tył.  W końcu tu chodzi o jej pamięć.

-Dobrze wiesz po co tu przyszliśmy - oznajmił Su-Han podchodzac bliżej niej. - Ulegnij bo źle to się skończy - zagroził szorstkim tonem.

Dziewczyna prychnęła. Założyła ręce na piersi i spojrzała na niego wymownie.

-Do niczego mnie nie zmusicie.

Postanowiła przyjąć bojową  podstawę, nie mogła pokazać słabości. Wiedziała, że wtedy już nie będzie żadnego ratunku. Musiała udawać.

-Jesteś tego pewna? - zapytał jeden z mnichów podchodząc do niej. - Dobrze wiesz co możemy  zrobić.

Marinette roześmiała się na cały głos. Oni spojrzeli na nią jak na wariatkę.

-Z czego się śmiejesz? - zapytał blondyn nie rozumiejąc jej zachowania.

-O Will - powiedziała, gdy się uspokoiła. - Wy tylko straszyć potraficie. Naprawdę idziecie na taką łatwiznę? Wymazanie mi pamięci? - zapytała patrząc na niego rozbawionym wzrokiem. - Jesteście żałośni.

Wiedziała, że przekracza granice. Wiedziała, że jej postawa albo przyniesie oczekiwany skutek, albo ściągnie na nią jeszcze gorsze konsekwencje.

-Uważaj na słowa - zagroził Liam.

-Jesteście siebie warci, wszyscy - powiedziała starając się zachować jak najbardziej spokojny ton głosu.

-Dość! - krzyknął zniecierpliwiony Su-Han uderzając berłem z kompasem o podłogę. - Nie będziemy marnować czasu! Zgadzasz się na nasze warunki!

-Nigdy - odparła szorstko. - Nigdy nie pójdę na wasze warunki, nigdy nie stanę u waszego boku, nigdy nie oddam w wasze ręce żadnego kwami, a już na pewno nie Tikki! - krzyknęła stanowczo.

-Co to ma niby znaczyć? - zapytał z naganą Zen.

-Że jesteście zwykłymi tyranami, a nie świętymi mnichami! Trujecie wszystkim życie! Zawsze liczy się tylko wasze zdanie! - krzyknęła wściekła.

W tym momencie w mnichach coś pękło. Spojrzeli na nią wściekłym głosem. Zen za pomocą swoich mocy mnicha wycelował w nią, przez co ta poleciała w kierunku ściany.

-Nigdy więcej tak się do nas nie odzywaj!

-Bo co? - zapytała wstając za pomocą ściany. - Pobijesz mnie?

Odsunęła się od ściany i lekko chwiejnym krokiem podeszła na odległość kilkunastu centymetrów od mnicha.

-Nie boję się was - mruknęła. - A zresztą w piekarni na dole są moi rodzice, więc się zastanówcie czy, aby na pewno chcecie tu używać swoich mocy.

Moc mnichów była potężna. Marinettte też ją miała, lecz ona jako strażniczką głównej szkatuły mirakuli miała ją najsilniejszą. Dorównywała Zenowi, a to on był głównym mnichem.

Wiedziała, że jeśli zaczną tu walczyć mogą zniszczyć cały budynek, a do tego nie mogła dopuścić.

Mnisi spojrzeli na siebie porozumiewawczo.

-W takim razie...

Jeden z nich użył zaklęcia teleportacji.

Biedronka rozejrzała się i zauważyła, że stoją na budynku obok Wieży Eiffla. Jej ulubionego dachu.

-To co? - zapytał Su-Han.

-Do niczego jej nie zmusicie! - krzyknął Yang.

-Jesteś pewien? - zapytał po czym wycelowała w niego, a ten upadł kilka metrów dalej.

-Yang! - krzyknęła zmartwiona bohaterka.

-N-nic...m..mi nie jest - odparł słabo próbując nieudolnie wstać.

-To teraz twoja kolej - oznajmił Su-Han.

Nagle pojawiły się kolejne dwa portale, z którego wycelowała w nią dwa promienie. Nie zdarzyła odskoczyć i została trafiona. Ta moc była silniejsza od tej, którą użyli na Yangu.

Dziewczyna niedość, że spadła z dachu to wylądowała pod samą Wieżą Eiffla.

Bolało ją całe ciało. Nie mogła wstać. Z jej ramienia i policzka leciała krew.

-Biedronko! - usłyszała znajomy głos.

Spojrzała słabo na właściciela głosu i zamarła.

Stali przed nią jej przyjaciele.

-Nic ci nie jest? - zapytała zmartwiona Alya.

Bohaterka rozejrzała się w okół jeszcze raz spod przymrużonych powiek. Miała mroczki przed oczami. Złapała się za głowę dłonią, cała jej pulsowała.

-Chyba nie - odparła słabo próbując nieudolnie wstać.

Adrien widząc to od razu ruszyła jej z pomocą. Kiedy dziewczynie udało się wstać westchnęła.

-Dzięki - podziękowała chłopakowi posyłając lekki uśmiech.

-Nowy złoczyńca? - zapytała podekscytowana blogerka wyciągając telefon.

-Chciałabym, ale niestety nie - mruknęła w odpowiedzi niechętnie.

Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział o mnichach. Nie chciała robić afery, tym bardziej że Alya zapewnie od razu wrzuci to na bloga, a do tego nie mogła dopuścić.

-Co masz na myśli? - zapytał Nino.

-Mamy problem! - usłyszeli wszyscy.

-Yang nic ci nie jest? - zapytała przejęta bohaterka podchodząc do niego.

-Dziewczyno widziałaś siebie? - zapytał niedowierzając, że ona martwi się o niego w tej sytuacji. - Oberwałaś o wiele gorzej.

Rzeczywiście obrażenia mnicha były niczym w porównaniu do tych Biedronki.

-Nic mi nie jest - zapewniła wysilając się na fałszywy uśmiech.

Przyjaciele natomiast patrzyli na tą scenę w osłupieniu. Nie wiedzieli kim jest mężczyzna i skąd się z Biedronką znają.

-Co zamierzasz? - zapytał.

Ciemnowłosa chwilę się intensywnie zastanawiała nad tym co powinni zrobić. Analizowała możliwości mnichów. Wiedziała co musi zrobić, lecz wiedziała, że to może ją bardzo osłabić.

-Chyba pora wykorzystać zasoby strażników - powiedziała z chytrym uśmiechem.

Yang wpatrywał się w nią w zdziwieniu.

-Jesteś pewna? - zapytał po chwili.

-Nie mamy wyboru, za chwilę oni tu przyjdą - wyjaśniła.

-Jacy oni? - wymsknęło się Adrienowi.




Los Strażnika || Miraculous ✓ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz