[18] Strażniczko

258 23 0
                                    

-Marinette, zaczekaj - powiedział Adrien, na co serce dziewczyny zaczęło bić szybciej.

Spojrzała na niego pytająco. Blondyn podszedł do niej bliżej.

-Musimy porozmawiać - zarządała szeptem tak, aby tylko ona słyszała.

Nastolatka kiwnęła w odpowiedzi głową i za pomocą yoyo przetransportowała ich kilka ulic dalej, zostawiając przyjaciół samych. Wylądowali na dachu jednego z wieżowców, więc mieli pewność, że nikt ich nie usłyszy.

-A więc? O czym chciałeś porozmawiać? - zapytała oczekując wyjaśnień.

-Nie mogę uwierzyć, że to ty jesteś Biedronką...przez te wszystkie lata - powiedział bardziej sam do siebie niż do dziewczyny.

Bohaterka niezręcznie podrapała się z tyłu głowy. Czuła się dziwnie, sama nie wiedziała dokładnie czemu. Tym bardziej nie rozumiała dokładnie o co chodzi Adrionowi i dlaczego chciał z nią teraz porozmawiać.

-Adrien... wszystko okej? - zapytała w końcu.

-Tak, ja...po prostu... - zaczął próbując się wysłowić, wziął głęboki wdech. - Nie ma sensu się już ukrywać - wyznał.

-Co? O czym ty...? - zaczęła niezrozumiale, lecz on jej przerwał.

-Wysuwaj pazury - szepnął cicho łapiąc ją za dłonie.

Bohaterkę przez sekundę oślepiło zielone światło. Przymknęła lekko oczy, a gdy je rozchyliła, wytrzeszczyła oczy ze zdumienia. W szoku wyrwała swoje dłonie i cofnęła się kilka kroków.

-Co, ty...nie t-to niemożliwe... - mówiła do siebie marszcząc czoło i patrząc na niego w przerażeniu.

-Wiem, że nie chciałaś się ujawniać, ale musiałem - powiedział widząc jej reakcje.

Marinette miala naprawdę chaos w głowie. Nie wiedziała co ma myśleć. W jednej chwili okazało się, że Adrien, osoba, dla której odrzucała przez te wszystkie lata Czarnego Kota...Nie to nie miało sensu...Adrien i Czarny Kot to całkiem inne osoby.

-Ja po prostu nie spodziewałam się, że ty...

-To samo z mojej strony - odparł drapiąc się niezręcznie po karku. - Słuchaj...wiem, że wiele się dzisiaj wydarzyło, ale ja muszę wiedzieć o co chodzi w tym wszystkim.

Marinette na jego słowa westchnęła i położyła dłoń na swoim czole, przymykając przy tym powieki.

-Co ja mam ci powiedzieć...

-Wszystko, od początku - odpowiedział niemal natychmiast.

-Od kiedy jestem strażniczką mnisi we wszystko zaczęło ingerować. Każdy błąd, zła decyzja, namiesza pomyłka...do wszystkiego się przyczepiali, nigdy nie mogli przymknąć oka. Ale z czasem zaczęło być coraz gorzej...

Nie oszczędzała słów. Mówiła mu wszystko, jej problemy prywatne, każdą kłótnie z przyjaciółmi, rodzicami, mnichami. Powiedziała o ich żądaniach, o tym jak ją szantażowali. Nie ukrywała przed nim nic. Na początku było ciężko, ale z każdym kolejnym zdaniem była coraz bardziej otwarta.

-A ten facet co z tobą walczył? - zapytał w pewnym momencie bohater.

-To Yang, też jest mnichem, lecz jednym z tych nielicznych, którzy są normalni. Naprawdę pomagał mi w ostatnim czasie. Gdyby nie on to pewnie bym poszła na ich warunki - powiedziała.

-Wiesz, wydawało mi się, że jesteście blisko siebie - przyznał z nutą smutku w głosie.

Tego pytania się właśnie obawiała. Sama nie wiedziała czemu, nie potrafiła podać powodu. Po prostu nie lubiła rozmawiać o tym co łączyło kiedyś ją i Yang'a. Dla niej był to zamknięty rozdział, nie czuła już nic do niego, to było tylko chwilowe zauroczenie.

-My...byliśmy kiedyś blisko, prawie w związku, lecz potem on musiał wyjechać na chwilę. Po prostu to nie miało prawa wyjść - odparła niechętnie. Nie lubiła o tym mówić mimo, iż nic do niego nie czuła.

Kot chwilę nic nie odpowiadał. Jakby się nad czymś intensywnie zastanawiał. Chwilę tak stali w ciszy. Żadne z nich nie odezwało się czegokolwiek powiedzieć.

-To...co teraz? - zapytała Biedronka przerywając ciszę między nimi.

-Zastanawiam się, czy teraz się coś zmieni - wyznał blodnyn w dalszym ciągu patrząc w panoramę miasta. - Wiesz, gdy już wiemy o naszych tożsamościach...

Biedronka spuściła głowę. Dobrze wiedziała, że coś się zmieni. Ale...on nie kochał Marinette i tu był problem.

-A co chcesz, żeby się zmieniło? - zapytała niepewnie.

Zielonooki zaśmiał się cicho i spojrzał w końcu w jej oczy.

-Dobrze wiesz, że cię kocham, a teraz gdy znam twoją tożsamość jestem tego jeszcze bardziej pewny - wyznał na co Marinette rozwarła wargi. - Zawsze byłaś ty, Biedronka i Marinette. Moja ukochana i moja najlepsza przyjaciółka. I szczerze jak to teraz przemyślałem to doszedłem do wniosku, że nie chciałbym, aby ktoś inny skrywał się pod tą maską.

-To samo mogę powiedzieć o tobie - wyznała na co ten posłał jej zaskoczone spojrzenie.

-Jak to?

-Wiesz, przez te wszystkie lata odrzucałam Kota, bo kochana Adriena. Ale ostatnio odpuściłam sobie ciebie z cywilnej wersji i zaczęłam coś czuć też do twojego Alter Ego.

-Naprawdę? - zapytał z błyskiem w oku na co ta przytaknęła.

-Tak - odparła dla potwierdzenia.

Nagle Marinette poczuła jego ręce na swojej talii. Spojrzała na niego zaskoczona, a ten uśmiechnął się chytrze. Przybliżył się do niej i wyszeptał cicho:

-Wiesz o czym marzyłem od naszego pierwszego spotkania? - zapytał uwodzicielsko na co ta się zarumieniła.

I wtedy skrócił odległość między nimi i złączył ich wargi. Chodź na początku nieśmiale, to z czasem Marinette zaczęła coraz pewniej oddawać pocałunki. Chwilę tak trwali, gdy w końcu się od siebie oderwali.

-Kocham cię, strażniczko - wymruczal opierając swoje czoło o jej.

Los Strażnika || Miraculous ✓ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz