Prawdziwy Skarb [Klee x Reader]

1.3K 42 56
                                    

One-shot dla piramiedamierz

Szłaś właśnie na spotkanie ze swoim starszym bratem, Kaeyą. Powiedział, że musi z tobą pilnie porozmawiać. Bałaś się. Zazwyczaj kiedy tak mówił to znaczyło, że dowiedział się, że znów coś nabroiłaś i postanowił postawić cię do pionu. Wkurzała cię jego nadopiekuńczość. Uważałaś, iż twój wiek nie ma większego znaczenia i na pewno sobie poradzisz w razie potrzeby, jednak on był uparty jak wkurzony silme.

Miałaś tylko nadzieję, że nie dowiedział się o twoich potajemnych lekcjach z Ventim, który po twoich długich namowach postanowił uczyć cię walki, choć jak on to mówił: sam nie jest w tym mistrzem, nie to co Kaeya. Tylko, że Kaeya nie zamierzał cię uczyć. Jego zdaniem powinnaś siedzieć na tyłku i szyć ubranka dla lalek.

Z tego też powodu, gdy dostałaś wizję postanowiłaś to przed nim ukryć. Dobrze wiedziałaś jaka byłaby reakcja. Uznałby, że możesz sobie zrobić krzywdę i zaczął zabraniać kolejnych rzeczy, a ty tak kochałaś przygody, zwłaszcza, gdy mogłaś w ich trakcie wykorzystywać moc Anemo.

Zestresowana podskoczyłaś do klamki, otwierając drzwi, przez które niepewnie weszłaś.

- Hej, braciszku, jak się masz? - spytałaś najsłodszym głosikiem na jaki było cię stać.

- Siadaj, [T.I.], musimy porozmawiać - powiedział poważnie.

Przełknęłaś ślinę, ale wykonałaś jego polecenie.

- Coś się stało?

- A żebyś wiedziała, że się stało.

O nie, to już koniec. Teraz odbierze mi wizję i zamknie jak księżniczkę w wieży. Zostanę tam do końca życia, nigdy nie znajdę miłości i... - twój potok czarnych i jakże dramatycznych myśli przerwał głos kapitana.

- Słyszałem od Diluca, że opuściłaś wczoraj sama miasto.

Popatrzyłaś na niego jak na idiotę.

- A więc to o to chodzi - powiedziałaś spokojnie, czując ulgę, rozlewającą się po twoim ciele.

- Jak możesz mówić to tak spokojnie!? Mogło ci się coś stać!

- Ale nie stało.

Starszy chłopak westchnął.

- Czego ty tam szukałaś, w ogóle?

- Ja... - zacięłaś się. No przecież nie mogłaś powiedzieć, że trenowałaś z Rosarią. Dlaczego z nią, skoro to Venti miał cię uczyć? A to dlatego, że słabo radziłaś sobie z łukiem. - Zbierałam kwiatki.

- Siostrzyczko. Następnym razem poproś kogoś, żeby z tobą poszedł.

- Dobrze, zrobię tak - zacisnęłaś wściekła zęby.

- Cieszę się. Możesz iść. Wieczorem zjemy razem kolację, dobrze?

Pokiwałaś głową z fałszywym uśmiechem na ustach i opuściłaś gabinet. Po drodze do wyjścia minęłaś Lisę, jednak na jej pytanie co się stało warknęłaś tylko, że to nie jej sprawa i niech lepiej zajmie się kurzami w bibliotece. Następnie wyszłaś.

Popatrzyłaś na słońce. Było w zenicie. Miałaś jeszcze pół dnia na wymyślenie jakiś ściem, które sprzedaż bratu przy kolacji, więc skierowałaś się do wyjścia z miasta, jednak w połowie drogi przystanęłaś, zdając sobie sprawę, że przecież nikt nie może cię zobaczyć.

Postanowiłaś zabawić się w ninję, ale kiedy uznałaś, że chodzenie po dachach jest jeszcze bardziej podejrzane po prostu opuściłaś Mondstadt bocznym wyjściem, kiedy nikt nie patrzył.

One Shots | Genshin impactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz