One-shot dla -Kanako-
Kręciłaś się po całym Liyue i miałaś już naprawdę szczerze dość. Nigdzie nie potrafiłaś znaleźć Ganyu i nie byłaś z tego faktu bynajmniej zadowolona. W twoim polu widzenia pojawiła się Ningguang, więc szybko do niej podbiegłaś.
- Wybacz, że nachodzę, ale widziałaś dzisiaj może Ganyu?
- Niestety, skarbie, nie dzisiaj.
Westchnęłam.
- Dzięki. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Ruszyłaś dalej. Kolejną spotkałaś Keqing.
- Keqing.
- Tak? Coś się stało?
- Widziałaś może dzisiaj Ganyu?
- Nie, przykro mi.
- No cóż, dzięki. Do zobaczenia.
- Pewnie, nie ma sprawy, do zobaczenia.
Oddaliłaś się od dziewczyny i zaczęłaś rozglądać wokół, jednak nigdzie nie umiałaś jej wypatrzeć. Nie było to przyjemne uczucie. Czułaś się nieswojo bez pół-adeptuski w pobliżu.
- Zhongli! - podbiegłaś do mężczyzny, strasząc go przy okazji. - Wybacz, nie chciałam.
- Nic się nie stało, ale powiedz mi młoda damo, czemu tak biegasz?
- Młoda? Nie pomyliłeś osób?
Archon się zaśmiał.
- Dobrze, [T.I.], co takiego się stało?
- Chciałam spytać czy nie widziałeś może dzisiaj Ganyu? Od rana jej szukam.
- Niestety nie, przykro mi.
Zwiesiłaś głowę niezadowolona.
- Wszystko w porządku?
- Nie, nic nie jest w porządku! Dzisiaj nasza rocznica, a ją gdzieś wywiało.
- Ach, no tak. Ile to już?
- 253 lata.
- Niesamowite. Naprawdę wam gratuluję i cieszę waszym szczęściem.
- Też bym się cieszyła, gdybym jeszcze potrafiła ją znaleźć - zirytowałaś się.
- Może gdzieś zasnęła, wiesz jaka ona jest.
- Może - westchnęłaś.
- Herbaty?
- Chętnie.
Poszliście do typowego dla niego miejsca i zamówiliście herbatę.
•••
Siedzieliście tak już dobre 3 godziny i naprawdę ledwo wytrzymywałaś już to jego gadanie. Przysypiałaś na ręce, gdy nagle obok was ktoś stanął. Otworzyłaś oczy i ujrzałaś Xiao.
- Xiao, co tu robisz?
- Możemy porozmawiać?
Poczułaś wielką ulgę i energicznie pokiwałaś głową, odchodząc z nim na bok.
- Dzięki ci. Myślałam, że zwariuje. Czy on zawsze musi tak zanudzać?
- Znam ten ból. Mam dla ciebie wiadomość.
- Tak? Słucham więc.
- Wiesz gdzie zawsze cumuje statek floty Crux?
- No tak, a o co chodzi?
- Idź tam.
- Co? Chcesz mnie zabić czy co? Co ty taki tajemniczy? I to bardziej niż zwykle.
- Idź po prostu, dobrze? Zajmę się Zhonglim, a ty idź.
- Ale...
- Nie ma żadnego „ale", [T.I.]. No idź.
- Dziwny jesteś - skomentowałaś, ale wykonałaś polecenie.
W końcu doszłaś na miejsce. Było już ciemno, a ciebie bolały nogi. Tragedia. Byłeś szczerze niezadowolona. To miał być taki piękny dzień i nic z tego nie wyszło. Powoli weszłaś na szczyt, prawie przewracając się po drodze.
Zaklęłaś i zaczęłaś się rozglądać, gdy usłyszałaś dźwięk. Dźwięk świecy. Spojrzałaś przed siebie i stanęłaś jak wryta. Leżał tam koc z jedzeniem, świece dookoła i...
- Ganyu.
- Witaj, słońce. Wybacz, że mnie nie było, ale chciałam to przygotować, a wiesz, że mam problem ze zmęczeniem.
- Ja... ty... - nie wiedziałaś co powiedzieć.
Dziewczyna wstała i podeszła do ciebie, łapiąc za ręce. Poprowadziła cię na koc i posadziła.
- Jesteś na mnie zła?
- Ja...
- Naprawdę nie chciałam żeby to tak wyglądało - złapała cię za dłoń i przesunęła ją bliżej do siebie, kładąc na swoich kolanach.
- Wiem - uśmiechnęłaś się, ciesząc się z obecności dziewczyny.
- Chciałam żeby wszystko wyszło dobrze, ale zasnęłam i dopiero Xiao mnie uświadomił.
- Mnie też i przy okazji uratował.
- Uratował? Co masz na myśli?
- Jedno słowo: Zhongli.
Dziewczyna zaśmiała się i założyła ci włosy za ucho.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało. Ważne, że się znalazłaś.
- Kocham cię, wiesz?
Pokiwałaś głową.
- Ja ciebie też.
CZYTASZ
One Shots | Genshin impact
FanfictionBędą się tutaj pojawiać One-shoty z gry podanej w tytule, bo czemu nie ;) |Zamówienia otwarte|