Trup Trupowi Nierówny [Hu Tao x Reader]

1.2K 39 41
                                    

One-shot dla lalkalipe

Czekałaś na Hu Tao już od godziny, ale po niej wciąż nie było ani śladu. Postanowiłaś poczekać ostatnie pięć minut, a jak nie przyjdzie to po prostu wrócić do domu.

I tak siedziałaś kolejne minuty, ale twojej przyjaciółki jak nie było tak nie ma. Westchnęłaś zrezygnowana i ruszyłaś w stronę domu.

Gdy przechodziłaś niedaleko restauracji szefa Mao zaczepił cię Zhongli, kładąc dłoń na twoim ramieniu. Odezwał się dopiero, gdy spojrzałaś w jego stronę.

- Hu Tao ma dużo pracy.

Prychnęłaś, strzepując jego rękę.

- Domyśliłam się. Szkoda tylko, że nie znalazła czasu, by mnie o tym łaskawie poinformować.

- Ja cię informuję.

Roześmiałaś się.

- Spadaj - warknęłaś nieprzyjemnie, odwróciłaś się na pięcie i sobie poszłaś.

Byłaś wściekła, bo twoja przyjaciółka znowu przedłożyła pracę ponad ciebie. Nie czułaś się z tym bynajmniej dobrze. Byłaś naprawdę wyrozumiała, ale no bez przesady. Od dziecka zawsze byłyście razem, a teraz? Teraz ona wydawała się od ciebie odsuwać. Czasem miałaś nawet wrażenie, że cię unika.

Weszłaś do swojego niewielkiego domku i niemal drzwi wypadły z zawiasów kiedy nimi trzasnęłaś. Westchnęłaś. Dom ledwo się trzymał, ale ty nie miałaś pieniędzy. Zarabiałaś zabijając potwory na zlecenie i zależnie od zlecenia tyle dostawałaś. Niestety nie zawsze było dobrze. Czasem nie było żadnych zleceń. Wtedy łapałaś się wszystkiego, w najgorszym wypadku chodziłaś głodna.

Usiadłaś na starej, trzeszczącej kanapie, złapałaś za list, czekający na stoliku przed tobą i zaczęłaś czytać. Uśmiechnęłaś się. Zlecenie. Nie mając nic do roboty uznałaś, że je wykonasz.

Poszłaś się ubrać, a gdy wróciłaś sięgnęłaś po włócznię, leżącą za meblem, na którym jeszcze przed chwilą siedziałaś i udałaś się do wyjścia. Nie zamykałaś za sobą drzwi. Nie miałaś nic cennego, zresztą mieszkałaś w najmniej uczęszczanej części miasta. Większość budynków była tu niezamieszkana, więc nie było powodu, by sprawdzać akurat ten należący do ciebie.

Idąc ulicami miasta, przyglądałaś się mijanym ludziom. Jedni byli zapracowani, inni wręcz przeciwnie. Wydawali się mieć na wszystko czas i nigdzie się nie spieszyli.

Droga na wskazane w liście miejsce zajęła ci około 20 minut. Rzeczywiście był tam obóz hilichurli. Nie miałaś wizji, dlatego musiałaś to dobrze przemyśleć.

Zauważyłaś beczki z ładunkami wybuchowymi, więc sięgnęłaś po jakiś kamień, leżący na ziemi i rzuciłaś w ich stronę, by się uruchomiły. Zadziałało. Potwory stojące najbliżej wyleciały w powietrze i już nie podniosły się po lądowaniu. Inne zaś zaczęły rozglądać się za zagrożeniem.

Wykorzystałaś ich zdezorientowanie i uderzyłaś. Byłaś nieugięta. Mimo tego, że w twojej łydce utkwiła strzała ty walczyłaś tak długo, aż nie wybiłaś wszystkich co do nogi.

Dyszałaś ciężko. Zagryzłaś zęby, siadając, by zobaczyć ranę. Położyłaś włócznię obok i zajęłaś się swoją nogą.

Nagle usłyszałaś za sobą jakiś odgłos. Jakby krzyk bitewny. Spojrzałaś przez ramię i zobaczyłaś Geo Fatui, zamachującego się na ciebie swoją laską. Sięgnęłaś po broń, jednak zrobiłaś to za wolno i nim przyjęłaś pozycję obronną on zdążył przywalić ci w głowę. Cios był na tyle mocny, że zaczęło ci migotać przed oczami, a następnie światło zgasło.

One Shots | Genshin impactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz