Serce z Kamienia [Kaeya x Reader]

1.6K 68 164
                                    

One-shot dla pierogimniam

Byłaś na kolejnej misji z Rycerzami Favouniusa. Siedzieliście przy ognisku, gdyż była już noc.

Idealna okazja, by ich wszystkich zabić - pomyślałaś i wstałaś z miejsca. - Pójdę nazbierać więcej drewna.

- Dobrze [T.I.], uważaj na siebie - powiedział jeden.

- Jasne - oddaliłaś się kawałek i obróciłaś z powrotem w ich stronę. - Czas na śmierć. Gotowi? Nie? Jaka szkoda.

Uśmiechnęłaś się i posłałaś wiązkę electro wprost na palące się ognisko. Gdy tylko twoja wizja zderzyła się z ogniem nastąpił wybuch. Ludzi siedzących dookoła odepchnęło i skutecznie uśmierciło.

Zadowolona z siebie obróciłaś się na pięcie i odeszłaś.

♦♦♦

Weszłaś do gabinetu Jean spokojnym krokiem. Nie wiedziałaś co prawda po co cię wezwała, ale wątpiłaś, by podejrzewała cię o te wszystkie misje, z których nikt nie wraca żywy.

Obok biurka stał Kapitan Kaeya. Teraz to się lekko przestraszyłaś, jednak nie dałaś tego po sobie poznać.

- Wzywałaś mnie - powiedziałaś najoczywistszą rzecz na świecie.

- Tak, [T.I.].

- A mogę wiedzieć po co?

- To jak możesz już wiedzieć jest Kapitan Kaeya.

Przewróciłaś oczami.

- I co w związku z tym? Proszę przejść do sedna. Nie mam całego dnia.

- Pójdziecie razem na misję.

- Co!?

- Spokojnie, wielu dałoby wszystko, żeby spędzić ze mną chodź minutę - odezwał się Kaeya, a na jego twarzy malował się uśmiech.

- Wielka Mistrzyni Jean, proszę to jeszcze przemyśleć.

- Bez dyskusji, [T.I.], idziecie razem na misję.

Poczułaś niewyobrażalną złość, jednak mimo to musiałaś grać dalej swoją rolę.

- Tak jest - powiedziałaś, próbując nie zamordować kobiety wzrokiem.

- Znakomicie, więc możesz iść - uśmiechnęła się, a ty marzyłaś tylko o tym, żeby ją teraz zadźgać.

- Tak jest - powtórzyłaś, obróciłaś się na pięcie i opuściłaś gabinet.

- Dobrze się Pani czuje? - spytał strażnik, gdy go mijałaś.

- Wspaniale wręcz - powiedziałaś, dusząc w sobie wściekłość.

- No dobrze, skoro pani tak uważa.

- Dokładnie tak uważam - zgodziłaś się z nim szybko i stamtąd wyszłaś.

O tej godzinie nikt nie pilnował murów, więc wdrapałaś się na nie, patrząc przed siebie. Uniosłaś dłoń, spojrzałaś na nią, a ta rozbłysła błyskawicami. Złość rozsadzała cię od środka. Nagle wpadłaś na pomysł. A gdybyś tak zabiła Kaeyę? Zacisnęłaś dłoń w pięść i z powrotem spojrzałaś na staffel lake, uśmiechając się szeroko.

♦♦♦

- No proszę, proszę, wreszcie wielmożny Pan postanowił się zjawić - syknęłaś do chłopaka.

- Przepraszam, że kazałem ci czekać, ale dbanie o tą twarz zabiera dużo czasu - powiedział, posyłając ci uśmiech, a tobie zrobiło się niedobrze.

One Shots | Genshin impactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz