W Ogniu Bitwy [Beidou x Reader]

119 3 2
                                    

One-shit dla Simperxxa

Uniknęłaś kolejnego ciosu, padając na ziemię. Złapałaś leżącą na ziemi strzałę i wbiłaś ją w nogę wroga. Krzyknął z bólu i upadł, a ty się podniosłaś i zaczęłaś się rozglądać za zgubioną wizją. Jak można być tak niezdarnym? W końcu ją zauważyłaś. Zaczęłaś biec w jej stronę, unikając ciosów. Wywaliłaś się i zaczęłaś czołgać w jej kierunku, jednak ktoś ją kopnął. Westchnęłaś zirytowana i zaczęłaś się podnosić. Dostałaś w głowę, aż ci się ciemno zrobiło. Nagle ktoś cię postawił do pionu.

- Spokojnie, kamracie, wszystko gra - usłyszałaś kobiecy głos.

Spojrzałaś na nią przez ramię. Miała opaskę na oku i brązowe włosy. Ciemnoróżowy strój kapitański powiewał na wietrze. Nie byłaś do końca pewna jak powinnaś zareagować. Nieznajoma nie wyglądała na tutejszą, ale nie wydawała się mieć złych zamiarów. Choć równie dobrze mógł to być jakiś przekręt. Przekręt w środku bitwy? Trochę nie w ich stylu.

- Odwrót! - usłyszałaś krzyk generał Sary i zaczęli uciekać. Natychmiast poczęłaś rozglądać się za swoją wizją. Nie mogłaś jej przecież stracić.

W końcu zarejestrowałaś zgubę. Wyrwałaś się kobiecie i pobiegłaś w stronę żołnierza, który ją zgarnął.

- Hej, kamratko! - krzyknęła za tobą nieznajoma.

- [T.I.]! - drugi krzyk należał do twojego generała, którym wybitnie się nie przejęłaś.

Twoja wizja, twoje ambicje i ważna część życia nie mogła przepaść. Dogoniłaś w końcu złodzieja i złapałaś go za rękę z wizją. Spojrzał na ciebie zdziwiony. Przyłożyłaś mu bronią, ogłuszając i zabrałaś swoją wizję, z której pomocą odepchnęłaś zainteresowanych tobą wrogów i zaczęłaś biec z powrotem do swoich.

Nie zdołałaś jednak dobiec, bo ktoś przyłożył ci w łeb. Zobaczyłaś ciemność i poczułaś pod sobą twardą ziemię, a potem nicość.

***

Otworzyłaś oczy, mrugając. Rozejrzałaś się. Namiot. Musiałaś być w obozie, ale jak? Kiedy? Spróbowałaś się podnieść i od razu poczułaś ból głowy. Złapałaś się za nią.

- Lekarze mówią, że nie powinnaś wstawać - do środka weszła kobieta. Znałaś ją. To ona pomogła ci w walce. Podeszła. - Jestem Beidou.

- [T.I.] - wymamrotałaś. Czułaś jakby miało ci rozsadzić głowę.

- Połóż się - pociągnęła cię za ramię z powrotem do pozycji leżącej.

Spojrzałaś na nią. Trochę na za dużo sobie babka pozwala. Kto jej pozwolił cię dotknąć? Ledwo się znacie.

Ona oczywiście zauważyła twój podejrzliwy, wręcz karcący wszystkie jej poczynania - nawet te których nie widziałaś - wzrok. Roześmiała się, a twój mózg przestał pracować.

Co ją tak bawi? - myślałaś. - Czy ja wyglądam na klauna, by się ze mnie śmiać?

- Co się cieszysz?

- Twoja podejrzliwość mnie bawi.

- Codziennie igram ze śmiercią, a ciebie bawi moja podejrzliwość względem nieznajomych, dziwnych, jednookich kobiet?

Kolejny raz zaczęła się śmiać, a ciebie zaczynało to już powoli irytować.

- Raczysz przestać czy mam ci przyłożyć? Może jak zgubisz zęby to się zamkniesz?

- Czemu taka jesteś?

- Taka to znaczy jaka?

- Zachowujesz się jakbym ci wytłukła całą rodzinę, a widzisz mnie pierwszy...

- Drugi.

- No tak. Drugi raz w życiu.

- Ja po prostu nie ufam obcym.

- Uratowałam ci życie.

- Kujou Sara też. Chwilę później byłam otoczona przez szwadron żołnierzy gotowych mnie zabić. To naprawdę nic nie znaczy.

- Przykro mi.

- Czemu? Bo walczę z shogunatem?

- Nie, bo ludzie cię zawodzą.

- Zdarza się. Daj spokój.

- Wydajesz się...

- Jesteś piratką czy lekarzem?

- Skąd wiesz, że jestem...

- Tylko piraci mają na tyle nie po kolei w głowie, by nosić przepaski.

- Jesteś okropna.

Wzruszyłaś ramionami.

***

Przez następne pare dni albo kłóciłaś się z Beidou albo jej unikałaś. Szczerze? Nie miałaś pojęcia co cię tak w niej irytuje aż do dnia kiedy zaprosiła cię na wspólną kolację. Niby miała to być przyjacielska kolacja, ale ty od razu zaczęłaś się irytować, jednak po długich namowach Gorou w końcu uległaś i zgodziłaś się. Choćby tylko po to, żeby generał skończył za tobą łazić krok w krok z namowami i licznymi argumentami, popierającymi jego punkt widzenia. No i jeszcze te jego szczenięce oczka. I jak tu odmówić?

- Nie zawiedziesz się, mówię ci - Gorou wręcz skakał wokół ciebie, odprowadzając cię na miejsce spotkania.

- To się jeszcze okaże.

- Ale z ciebie gbur, [T.I.]. Powinnaś zmienić trochę nastawienie.

- Nie, dzięki, moje mi się podoba.

Westchnął męczenniczo.

- Potem przyznasz mi rację, zobaczysz - po chwili jego entuzjazm powrócił.

Teraz to ty westchnęłaś.

- Uznajmy.

- Ale z ciebie uparciuch.

- I kto to mówi?

Zaśmiał się na twoją uwagę.

- O, to tu - wskazał statek zacumowany przy plaży.

- No nie wiem...

- Oj, no daj spokój. Będzie fajnie.

- Ty tak mówisz.

- Kazuha ją lubi.

- Więc teraz o niego chodzi?

- No nie bądź taka.

- Wiesz, że idę tam tylko dla ciebie.

- Tak, tak, oczywiście.

Ruszyłaś. Na miejscu powitała cię sama pani kapitan i jak się okazało była bardziej szarmancka niż myślałaś. Całe spotkanie z tobą rozmawiała i pilnowała, by niczego ci nie zabrakło. Wyszło na to, że jest w porządku, a ty pochopnie ją osądziłaś. W rezultacie mogłaś przyznać, że było całkiem miło i w duchu już wyczekiwałaś następnego spotkania.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 08, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

One Shots | Genshin impactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz