Niektórzy mówią że kobiety rozkwitają po zbliżeniu, a ja uważam że to prawda tylko że mężczyźni też rozkiwitają. I myślę że coś takiego spotkało mnie, kolejna zmiana zaszła we mnie i można ją przyuważyć po moim zachowaniu. Czuje się że dorosłem metalnie do niektórych rzeczy. Myślę również że takie rozkwitnięcie nie następuje po byle jakim zbliżeniu. To co połączyło mnie i Kiyoomiego jest wyjątkowe mógłbym to nazwać nie rozelwalną nicią, którą może przerwać tylko śmierć.
Mój umysł, moje serce to w tej chwili spokojny ocean bez żadnego sztormu z niesamowicie przejrzystą wodą, a horyzont nade mną jest czysty bez zapowiedzi żadnej burzy.
Siedziałem na tarasie naszego domku i machałem nogami. Ostatnie godziny w tym pięknym miejscu, które zmieniło moje serce. Po zbliżeniu minęło już kilka dni, a my spędziliśmy każdy dzień inaczej jakby świat miał przestać istnieć.
Poczułem mokre pocałunki na moim karku i odwróciłem twarz by spojrzeć w przepiękne ciemne tęczówki mojej miłości. Muszę przyznać że myślę jak opętany przez amorisa. Złożyłem szybki pocałunek na moich ulubionych waragach. Od tamtego dnia młodszy zaczął rozpieszczać mnie i spełniał moje zachcianki. Oczywiście w granicach normy.-Chodź Ats musimy się spakować- pomógł mi wstać.
-Strasznie mi się nie chce- wpadłem w jego ramiona rzecz jasna specjalnie- wolałbym tu zostać.
-Jeszcze nie wracamy do domu. Mamy jeszcze jeden przystanek.
-Co?- odsunąłem się od chłopaka.
-Niespodzianka- tyknął mnie w nos- dwa dni w jeszcze bardziej bajeczbym miejscu...coś idealnego dla nowej księżniczki Disneya- roześmiał się.
Sprzedałem mu kopa w bok za to stwierdzenie i napadłem go by rozczochrać mu włosy. Uwielbiam dotykać jego miękkich loków są bardzo gładkie i przyjemne w dotyku. Po tym jak udało nam się uspokoić wszedłem spowrotem do środka i złapałem telefon. Na bierząco korespondowałem z moim bratem, rzecz jasna pomijając kilka istotnych faktów ale po co mu tam to wiedzieć.
-Omi Omi...to gdzie lecimy wreszcie?
-Dowiesz się na miejscu- rzucił we mnie moje spodenki, które zaraz spały z mojej twarzy- teraz pakuj się.
🧭🧭🧭
Spędziliśmy kolejne godziny w samolocie, a ja nie mogłem się doczekać gdzie dolecimy. Mam naprawdę zajebistego chłopaka mimo że czasem jego introwertyzm mnie dobija to nie ma on dla mnie praktycznie żadnych wad. Żadnych wad w stosunku do mnie bynajmniej, do innych ludzi pozostawia wiele do życzenia.
Męczyłem biednego ciemno włosego tysiącami pytań nawet gdy ten próbował spać przez co dostałem w potylicę.
Przez resztę podróży słuchałem muzyki aż sam zasnąłem.
Na miejscu Kiyoomi zaczął mnie budzić więc leniwie uchyliłem powieki by sprawdzić co się dzieje.-Jesteśmy na miejscu, pobudka-poklepał mnie lekko po policzku.
-Jeszcze chwilutka...-mruknąłem.
-A ktoś nie mógł się doczekać...
-A no tak- szybko przetarłem oczy i wstałem zbierając swoje rzeczy.
Dalej byłem zaspany ale starałem się kontaktować. Odebraliśmy nasze walizki, później taksówką gdzieś pojechaliśmy. Na razie nie było dla mnie żadnych zaskoczeń bo jesteśmy gdzieś w Azji. Zaskoczenie nastąpiło wtedy gdy mój chłopak zaprowadził nas na jacht. Luksusy pełną parą. Widać że chociaż on się odnajduje tutaj, a ja tak bardzo średnio.
Badawczym wzrokiem obserwowałem wszystko, a potem gdy ruszyliśmy Omi starał się mnie rozluźnić bo wyglądałem jakbym łyknął tysiąc szpilek.
Posiadanie bogatego chłopaka nie zawsze należy do najprzyjemniejszych szczególnie w takich chwilach jak te gdy są inni ludzie, którzy wyglądają na zupełnie z innych kast społecznych. Wszyscy byli dla nas mili jeżeli chodzi o pasażerów ale widziałem jak czasem źle patrzą na obsługę czy słyszałem ich narzekania. No cóż mimo że na początku byłem zestresowany to teraz była we mnie wściekłość ale postanowiłem się posłuchać cimnookiego i nie zwracać na to uwagi. Widać było że obsługa mimo wszystko profesjonalna i prawdopodbnie nie raz spotkali się z tak okropnym zachowaniem. Głupie stwierdzenie - "klient nasz pan".
Podróż po morzu była całkiem długa i później wysiedliśmy w porcie by przeżucić się na łódkę. Myślałem że w pewnym momencie zejdę. Muszę przyznać że jest fantastycznie ale cały dzień na morzu i w samolocie robi swoje, a my znów ruszamy gdzieś. Zastanawiam się skąd Sakusa bierze tyle energii bo podobno męczy się szybciej ode mnie ale nie tym razem.
CZYTASZ
I swear he's up to something wrong (SakuAtsu)
FanfictionŻycie nie istnieje bez śmierci. Śmierć nie istnieje bez życia. Na pozór zwykła opowieść, o zwykłej miłości niczym z komedii romantycznej ale kto wie czy bóg śmierci istnieje czy nie? A może jest coś pomiędzy życiem a śmiercią? Jeżeli jesteś gotowy n...