Zobaczyłem czarnowłosego przez okno sali tanecznej. Ma na sobie długi beżowy płaszcz, a na nogach spodnie od slim garnituru - prawdopodobnie. Nie chciałem ale mimo wszystko się zarumieniłem. Poczułem jak moje tętno przyśpiesza. On również na mnie patrzył, a jego oczy wydawały się patrzeć na mnie z łagodnością. Nagle w swoich żebrach poczułem łokieć Oikawy, który dał mi kuśtyka.
-Ziemia do blondyna!- wrzasnął mi w ucho.
-Ałłłła!- złapałem się za ucho i odwróciłem twarz do niego - za co to?
-To twój kochaś?- szepnął mi na ucho.
-Absolutnie! N-nawet nie chce o..o t-tym rozmawiać okey? - moje policzki nadal są czerwone.
-Tak, tak wmawiaj sobie- zachichotał.
Spojrzałem w okno ale już Kiyoomiego tam nie było. Ale co to do cholery miało być? Dlaczego tak zaregowałem? Patrząc w jego twarz nadal mam w głowie obraz jego twarzy skąpanej w promieniach słonecznych. Jednak co po chwili zdziwiło mnie jeszcze bardziej, to to że usłyszałem jego głos na korytarzu. Natychmiast cały się spiąłem, a w myślach zacząłem uciekać. Co teraz, co teraz? Mój system wewnętrzny dostaje małego przegrzania i laga. Sytuacja awaryjna, która rozbrzmiewa mi w głowie niczym alaram syreny strażackiej. Dosłownie i w przenośni się we mnie pali! A najgorsze w tym że nie wiem jak ugasić ten pożar.
-Atsumu Miya!- usłyszałem krzyk swojej szefowej - wydaje mi się że ktoś tu ma stać na recepcji!
-Tak, tak...idę!
Stawiałem krótkie kroki, a czas jakby w tej chwili dla mnie zwolnił. Poczułem ciężar w sercu jakby ktoś wrzucił mi tam sto kilogramowy kamień. Iść i zobaczyć go ma chwilę czy stracić pracę? Od chwilowej rozmowy ziemia się nie zapodnie, a może wcale nie będziemy rozmawiać? Jedynie wymienimy zwroty grzecznościowe i się na tym skończy? Ale dlaczego ja tak bardzo się stresuje!? Jakim cudem!? Nic mi się nie stanie, wrzuć na luz to tylko będzie normalna rozmowa.
-Hej- usłyszałem głos Kiyoomiego - zobaczyłem cie i postanowiłem się przywitać.
-Oh hej- podrapałem się w kark.
-Poza tym nieźle wykręcasz tym tyłeczkiem - zaśmiał się - zostałeś tancerzem?
-Nieee, ja tu tylko pracuję na recepcji znaczy dorabiam, a czasem sobie potańcze...wiesz żeby się trochę rozerwać i żeby kości się nie zrosły - zaśmiałem się nie zręcznie.
-Dorabiasz? To znaczy że również studiujesz? - zauważyłem że się zainteresował.
-Tak, jestem na kierunku social media, a ty? Wyglądasz trochę jakbyś miał już swoją firmę i tak dalej.
-Studiuje na wydziale prawa, a teraz wracam z firmy mojego ojca dorabiam tam jako informatyk.
-Wow, podziwiam- poczułem się teraz jakby od dłuższego czasu trzymał rękę w nocniku i był gówniarzem który nie potrafi ruszyć swojego życia gdy w tym czasie jego znajomi już mają dobrą pracę i stałe związki.
Życie jest upokarzające.
-Myślałem że pójdziesz dalej w siatkówkę - spojrzał mi w oczy, a ja uciekłem wzrokiem na ściany.
-Dalej trenuję i próbuje się dostać do jakiegoś klubu...jak to mówią "nadzieja umiera ostatnia"- zaśmiałem się z własnego nieudanego żartu - a ty nie planujesz iść dalej w siatkówkę?
-Myślę że gdy padnie dla mnie odpowiednia propozycja to wtedy się nad tym zastanowie.
-Nadal nosisz maskę ale widać po tobie że chyba bardziej spoufalasz się już z ludźmi.
CZYTASZ
I swear he's up to something wrong (SakuAtsu)
FanfictionŻycie nie istnieje bez śmierci. Śmierć nie istnieje bez życia. Na pozór zwykła opowieść, o zwykłej miłości niczym z komedii romantycznej ale kto wie czy bóg śmierci istnieje czy nie? A może jest coś pomiędzy życiem a śmiercią? Jeżeli jesteś gotowy n...