Rozpoczął się pierwszy dzień obozu treningowego. Dawałem z siebie jeszcze więcej niż zwykle. Byłem na fali, mogąc grać z takimi utalentowanymi zawodnikami. Oczywiście jest ktoś kto zawsze musi budzić moją małą irytację, a tą osobą był Tobio-chan. Mimo wszystko musiałem się przynać że chłopak ma naprawdę talent ale ciężko się z nim rozmawia. A na boisku irytuje mnie Omi-kun, bo daje z siebie za mało! Nie stara się tak jak ja! Nie rozumie jak to jest dostać tak idealną wstawę jaką jest moja i za mało to wykorzystuje! Zagryzłem dolną wargę żeby nie zrobić mu krzywdy. Jestem zainteresowany tym chłopakiem, a jednocześnie jestem strasznie na niego wkurzony. Podszedłem na przerwie od treningów do niego.
-Z łaski swojej możesz zrobić więcej? Dobrze wiem, że potrafisz więcej! Przyłóż się do tego! Nie rozumiesz jak moje wystawy są dokładne!?- zdenerwowałem się na niego.
Wszyscy spojrzeli w szoku. Byli zaskoczeni moim zachowaniem. Widziałem że Sukasa się też zdenerwował.
-To tylko mecz treningowy- warknął- jestem wdzięczny za twoje piękne wstawy i podziwiam, a z drugiej strony nikt nie musi robić ile ty chcesz- chyba usłyszałem jego najdłuższe zdanie w historii.
-To chyba normalne, że jeżeli wymagam dużo od siebie to mam prawo wymagać tego od innych! A nie żeby wszystkim dać gotowe na tacy i oni i tak mogli to spierniczyć!- tupnąłem głośno nogą by dać mu do zrozumienia że wkurwiam się coraz bardziej.
Nagle rozdzielił nas trener. Jeszcze chwila, a pewnie bym zaczął nim trząchać.
-Macie się natychmiast uspokoić!-krzyknął trener- Atsumu ogarnij się i przeproś kolegę. Wszyscy wiemy jaki jesteś ambitny, ale nie przekładaj tego na kolegów.
-Przepraszam- burknąłem tylko i poszedłem w drugą stronę by napić się wody.
Po kilku minutach zaczęliśmy kolejny set. Tym razem moje wstawy do Sakusy były trudne i wymagające do odebrania, a co za tym idzie? Oczywiście chłopak musiał się postarać by je dobrze odebrać, za co posyłał mi tylko wnerwione spojrzenie. Atmosfera była gorąca, ale ja cieszyłem się jak dziecko bo w końcu gra poszła tak jak ja tego oczekiwałem. Po skończonym meczu treningowym natychmiast udaliśmy się wszyscy umyć. Luksusem tutaj jest jeszcze to, że każdy ma swoją prywatną łazienkę. Trochę się czuje tutaj jak w idealnym dla mnie spa. Po umyciu zszedłem na stołówkę by zjeść obiad. Usiadłem z osobami, z którymi dogaduje się najlepiej. Razem jedliśmy, gadaliśmy i się śmialiśmy. Nie zawsze jestem wredny. Jestem wredny do osób jeżeli chodzi o siatkówkę i moje wymagania. Ale chyba po to żyjemy żeby czegoś od siebie wymagać.
Jedzenie tutaj było bardzo dobre, ale nie tak dobre jak jedzenie robione przez mojego bliźniaka Samu. Nagle nabrała mnie ochota na onigiri ale musiałem przeżyć bez niego. Po skończonym posiłku poszedłem się przebrać do swojego pokoju i wyjść na zewnątrz pobiegać. Mieli tutaj też super wielką bieżnię. Włożyłem słuchawki do uszy, a telefon do kieszeni. Zamknąłem kieszeń szczelnie by telefon nie wypadł podczas biegu ale uważałem by nie przyciąć suwakiem kabelka od słuchawek.
Jak zacząłem biegać zauważyłem Sakusę, który spokojnie spacerował. To chyba rzadkie w jego wykonaniu. Osoba która boi się zarazek aktualnie przebywa na dworze. Pomyślałem że warto zakopać topór wojenny i może z nim jakoś SPRÓBOWAĆ normalnie porozmawiać.-Hejka, hejka!- pobiegłem do niego z szerokim uśmiechem.
Prysnął w moją stronę sprayem antybakteryjnym, a ja zacząłem kaszleć mimowolnie.
-Dzięki, dzięki...było to suuuper zabawne...boki zrywać- wystawiłem język. Ohyda. Musiał napsiukać mi tym prawie prosto w oczy.
-Czego chcesz?- spojrzał na mnie gniewnie.
-Hmm...no nie wiem...spróbować się dogadać?- zaśmiałem się.
-Nie potrzebuje tej skromnej łaski- odwrócił się ode mnie.
Złapałem go za ramię i odwróciłem w moją stronę. No zaraz z nim nie wyrzymam.
-No dobra słuchaj przepraszam...nie powinienem tak krzyczeć, ale nadal uważam że mam rację- spojrzałem w bok.
Wyrwał się z mojej ręki i spryskał sobie to miejsce.
-Super- zmarszczył czoło.
-O Jezu! Nie inetresuje mnie czy ludzie mnie lubią czy nie...tak już jest, przywykłem do tego że ktoś mnie nie lubi i tyle. Albo mnie lubisz albo nie. Mnie się da nienawidzić albo lubić. Nie ma czegoś pomiędzy.
Przez chwilę zauważyłem zrozumienie w jego oczach, ale tylko przez chwilę. Wzruszyłem ramionami.
-To jak? Zachowajmy się jak ludzie i zaczniemy jeszcze raz od nowa?
-Nie rozumiem, sam przed chwilą powiedziałeś że tobie nie zależy...-nie dałem mu skończyć.
-AJ, aj, aj! Słuchaj ale to nie znaczy że jestem skończonym chamem. Ciebie i twoją fobię też staram się zrozumieć...ale sam z tym na codzień nie obcuje więc się staram okey? Ty...ty też mógłbyś postarać się zrozumieć moje uczucia na boisku...
Zauważyłem że ta sytuacja go już męczy. Mogłem zauważyć, że pod maską lekko zmarszczył nos i się za niego złapał.
-Dobra ale dasz mi na dziś spokój?- spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.
-Tak!- ucieszyłem się jak dziecko.
-Jak baba z okresem jesteś wiesz?
-Wypraszam sobie!- prawie mi żyłka na czoło wyskoczyła- nie jestem jak kobieta z okresem ani niczym co nawet przypominałoby hiperbolę!- zagryzłem zęby.
-Prędzej ciąg pulsacyjny- poszedł w swoją stronę.
-Głupi Omi Omi!- krzyknąłem za nim ale spojrzał się ma mnie wzrokiem "nie nazywaj mnie tak".
Po chwili wróciłem do biega lekko rozdrażniony. To ja lubię denerwować ludzi, a nie żeby to oni denerwowali mnie. Chociaż Osamu czasem jest gorszy. Nie, mój brat jest czasem tysiąc razy gorszy.
Po bieganiu wróciłem do swojego pokoju i padłem na łóżko. Dlaczego tak bardzo przejmuje się tym ciemno okim gościem? No nie wiem, myślę chyba po prostu że jestem wstanie się z nim dogadać...chyba.
Dostałem po chwili powiadomienie na czacie grupowym naszej drużyny szkolnej. Poszli sobie na piknik! Tak beze mnie! Co za chamy! Spojrzałem na zdjęcie. Mój brat Samu i jego najlepszy "przyjaciel" Suna są dalej ale przyglądając się dokładniej mają speciolne rączki. Zrobiłem mocne zbliżenie na nich i zrobiłem sobie zrzut ekranu. Mógłby mi więcej mówić o swoim życiu miłosnym! Głupi Samu!Hej, hej. Czekajcie na kolejny rozdział, który wrzuce za tydzień w środę. Możliwe że w między czasie będę wrzucać jakieś dodatki pomiędzy rozdziałami. Co o tym myślicie? To kolejny rozdział który ma ok. 1000 słówek. Wybaczcie że jeszcze nie dzieje się tu nic bardziej wiece jak. Ale ja sama czytając i widząc jak akcja szybko idzie to czasem mnie to wkurza. Dlatego chciałbym zrobić to jak należy po kolei. Staram się wejść w osobowość postaci i mam nadzieje że mi to jakoś idzie 😊
P.S juz niedługo postaram się aby akcja trochę przyszybciła się.
Wrzucam rozdział 3 szybciej niż środa bo mam w zanadrzu jeszcze 4 rozdziały gotowe ;)
CZYTASZ
I swear he's up to something wrong (SakuAtsu)
FanfictionŻycie nie istnieje bez śmierci. Śmierć nie istnieje bez życia. Na pozór zwykła opowieść, o zwykłej miłości niczym z komedii romantycznej ale kto wie czy bóg śmierci istnieje czy nie? A może jest coś pomiędzy życiem a śmiercią? Jeżeli jesteś gotowy n...