Wsiadłem za kółko mercedesa wcześniej witając się z samochodem. Dłońmi potarłem kierownicę i założołem okulary przeciwsłoneczne bo mimo iż na dworze jest jeszcze chłodno to słońce potrafi dawać po oczach. Kiyoomi wsiadł zaraz obok mnie nie przyzwyczajony do tego że to ja dziś siedzę za kółkiem. Ale ja też lubię jeździć samochodem i jakieś urozmaicenie bo przez całe dnie przesiaduje w apartamencie i do tego wyższy kazał zrezygnować mi z pracy.
W ostatnich miesiącach jest taki spokój jak nigdy przez większość mojego życia. Wierzyłem teraz w to że wszystko się rozwiąże. Włączyłem radio i zacząłem nucić do pierwszej piosenki, którą usłyszałem. Powoli wyjechałem z parkingu i ruszyłem w stronę urzędu. Pierwsze co jest na naszej liście ślubnej to ustalenie daty ślubu w urzędzie, a później umówiliśmy się z właścicielami kilku sal na ich obejrzenie. Resztę rzeczy będziemy załatwiać na dniach.
Po dojechaniu na miejsce wysiedliśmy z autciątka i poszliśmy w stronę urzędu. W środku powitaliśmy się z urzędnikiem i przeszliśmy do jego biura. Usiedliśmy w wyznaczonym miejscu.-Interesuje państwa jakiś szczególny termin?- zapytał urzędnik.
-Oh Omi...marzy mi się maj...
-Wolałbym szybciej, może kwiecień- powiedział młodszy.
-Nieee...pomyśl o pogodzie!- cicho krzyknąłem- w kwietniu to nie wiadomo jak jest i może być zimno brrr...i byśmy mieli na załatwienie wszystkiego no nie wiem miesiąc z hakiem...
-Dobra tutaj się kłócić nie będę...niech będzie ten maj...
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę z urzędnikiem i zdecydowaliśmy się na czternastego maja. Po chwili przyszła kolejna kwestia.
-Który z panów przejmie nazwisko jednego z was?
-Om..- młodszy nie dał mi skończyć.
-Atsumu Sakusa brzmi dobrze i proszę tak zanotować...
Już otwierałem usta by się sprzeciwić lecz wyższy pod biurkiem usczypnął mnie w udo, a ja musiałem zagryźdź policzek od środka. Urzędnik spojrzał na mnie.
-Tak, tak- wymusiłem delikatny uśmiech.
Wrobiła mnie ta gnida nawet nie mogłem się kłócić. Potarłem miejsce w którym prawdopodobnie będę miał siniaka. Będzie miał celibat od mojego ciała na cały tydzień. Jak tak w ogóle można?
Po załtwieniu formalności w urzędzie wyszliśmy z budynku i od razu wściekły spojrzałem się na narzeczonego który roześmiał mi się prosto w twarz powodując u mnie większe zdenerwowawanie.-Ty się nie śmiej podstępna fretko!-wrzasnąłem na tyle by ludzie na ulicy się na nas spojrzeli- taki sprytny jesteś co!? Celibat na tydzień!
-Yhym...już ci wierzę w ten celibat- wsiadł dpnsamochodu zjewając.
Żyłka na czole mi pęknie zaraz. Wsiadłem spowrotem za kierownicę i pojechałem w pierwszy podany adres przez fretkę. Pierwsza sala była w centrum miasta w drogim hotelu, a nawet dodam pięciogwiazdkowym ale przecież Kiyoomi jest taki bogaty że on nawet powie że nie jest nawet drogo, a mnie opadą uszy i szczęka z wrażenia.
-Zapraszam państwa- miłym gestem mężczyzna zaprowadził nas do środka- tak wygląda korytarz w którym goście będą mogli zdjąć kurtki obsługa się wszystkim zajmie- dłonią wskazał nam dalszą część trasy.
Weszliśmy na ogromną salę, była niesamowicie przejrzysta i szykowna. Ściany były białe z dużą ilością złotych elementów. Kryształowe żyrandole wisiały nad naszymi głowami i odbijały światło tworząc w niektórych miejscach malutką tęczę. Ogrody nawet teraz o tej porze roku wyglądały niesamowicie ciesząc oko odwiedzających. Muszę przyznać że miejsce jest bajeczne ale jednak nie w moim guście i Kiyoomi też wydaje mi się nie przekonany.
Posłuchaliśmy jeszcze mężczyzny po czym odpowiedział nam na pytania. Na koniec zdradził nam ceny i jak przypuszczałem prawie dostałem zawału lecz minę miałem nie wzruszoną by nie robić sobie siary. Poudaje sobie dzisiaj bogatego paniczyka. Mógłbym przysiąc że na Sakusie ceny nawet nie zrobiły wrażenia, on chyba śpi na pieniądzach ale jemu do konta bankowego nie zaglądam. Chyba się najwyższy czas zapytać.
Po godzinie wyszliśmy z hotelu udając się od razu w stronę samochodu. Chwilę się zamyśliłem jak tu zacząć rozmowę, bo szczerze nie lubię się pytać o pieniądze ale nie mogę być takim ignorantem.
CZYTASZ
I swear he's up to something wrong (SakuAtsu)
FanfictionŻycie nie istnieje bez śmierci. Śmierć nie istnieje bez życia. Na pozór zwykła opowieść, o zwykłej miłości niczym z komedii romantycznej ale kto wie czy bóg śmierci istnieje czy nie? A może jest coś pomiędzy życiem a śmiercią? Jeżeli jesteś gotowy n...