Przebrałem się i wyszedłem. Kiyoomi na mnie czekał. Spojrzałem mu głęboko w oczy. Spokój- to co mogłem od razu ujrzeć. Osoba przede mną, taka zupełnie inna ode mnie. Ale to właśnie chyba to co lubię i to co mi się podoba. Inność tej drugiej osoby, inne spojrzenie na świat niż moje. Czy wtedy życie nie jest ciekawsze? Ale czy ja właśnie przyznałem znowu że Kiyoomi mi się podoba!? Jestem w jakimś błędnym kole! Potargałem włosy.
-Umm..dobrze się czujesz? Znaczy wiesz gorąco było, a ty tańczyłeś i tamta dziewczyna zemdlała. Iii...właśnie chodzi w tym sensie jak się czujesz...- podrapał się w kark.
Zaśmiałem się. Słodki jest. Czy ja właśnie przyznałem że jest słodki!? Co ja mam w tej bani.
-Tak dzięki, nie musisz się martwić - podszedłem do niego- słońce mnie nie zabije ale nie wiem jak to jest z wampirami o czystej krwi - zażartowałem.
-Nie lubię się opalać a stwierdzenie że jestem wampirem może być trafne - też się zaśmiał.
-Zmieniłeś się - przyznałem.
-Twoje słowa mnie zmieniły - poszliśmy w kierunku znanym tylko Sakusie.
-Moje? Które?
-I powiedziałeś, że postarasz się mnie zrozumieć...nikt nigdy tak nie powiedział i się nawet nie zastonowił...
-Ale co jest trudnego w tym by wiedzieć, że ktoś czegoś nie lubi, nie akceptuje...- nie dał mi skończyć.
-Ty to wiesz ale uwierz że mało kto potrafi tak spojrzeć.
Po chwili dotarliśmy do jakiejś kawiarni. Zajeliśmy wolne miejsce przy oknie.
-A te moje słowa?
-To że skoro wymagasz od siebie więcej to od innych też możesz - zawiesił się na chwilę - myślałem nad sensem tych słów i zrozumiałem. To nic złego jeżeli wkładasz w coś całe swoje serce, to nic złego że chcesz osiągnąć szczęście i być wiecznie szczęśliwym. Idąc tym zrozumiałem że miałem mnóstwo okazji, których nie wykorzystałem, a mogłem dzięki temu zaznać więcej szczęścia. Zrozumiałem że strasznie się leniłem, nie brałem niczego, a miałem tyle możliwości kiedy inni nie mają. Zrozumiałem że nie chciałem się zmienić. A ludzie na naszej drodze...jeżeli sam robisz coś więcej niż inni, a chcesz coś osiągnąć i sam ciężko pracujesz to masz prawo...masz jebane prawo by wymagać czegoś od innych. Tak naprawdę nie zmieniamy się w tych dobrych chwilach, tylko w tych złych. To najczęściej te złe chwile dają nam więcej skrzydeł i wtedy wyjąłeś mnie z tej czarnej dziury. Miałeś tą odwagę. Bo nikt nie ma prawa zniszczyć twojego szczęścia, na które tak ciężko pracujesz. Teraz żyje mi się lepiej i lżej.
-Sakusa to było głębokie...nie spodziewałem się...- naprawdę jestem w szoku.
-A ty? - spojrzał na mnie wyczekująco.
- Nie jestem tak wspaniałym myślicielem jak ty ale - widziałem od pewnego czasu że ludzie dziwnie zerkają na Sakusę z powodu, że siedzi w kawiarni w maseczce i rękawiczkach jednorazowych.
Szybko z jego torby wyjąłem jedną dodatkową parę rękawiczek i sobie założyłem.
-...ale nie mam czego się wstydzić i ty też nie - zaśmialiśmy się obaj.
Spędziliśmy miło czas, rozmawialiśmy, żartowaliśmy. Po spędzonym dniu odprowadził mnie prosto pod drzwi.
-Toooo...zobaczymy się jeszcze?- zapytałem zawstydzony.
-Jasne - zdjął maseczkę - do zobaczenia.
Znów ją założył i zszedł po klatce schodowej. Złapałem się za serce. To był ten dzień, to była ta sekunda w której zrozumiałem że na nowo pokochałem Sakusę Kiyoomiego. Wszedłem do mieszkania. Zamknąłem drzwi i oparłem się o nie plecami. Zjechałem po nich w dół tak, że moja pupa usadowiła się na wycieraczce. Nie wiem dlaczego ale wszystko stało się lepsze, bardziej kolorowe, przyjemne. Zakochałem się i to bardzo. Skuliłem nogi i objąłem je rękoma, a brodę położyłem na swoich kolanach. Jest mi tak ciepło. Uśmiechnąłem się szeroko i wstałem. Zacząłem wykonywać dziwne ruchy taneczne i wygłupiać się jakby zażył trochę wątpliwych substancji. Ciałem próbowałem wyrzucić z siebie nagromadzoną energię, po tym spotkaniu, a także zawstydzenie. Chce wierzyć w tą miłość. Włączyłem telewizor i głośno puściłem muzykę. Śpiewałem różne teksty piosenek, ale dziś żadna smutna piosenka nie wyszła z moich ust. Po prostu chce wierzyć, że ja też mogę stworzyć szczęśliwy związek. Bo jeden człowiek sprawił, że moja życie jest dużo wspanialsze i to w tak krótkim czasie.
Dziś nawet upiekłem babeczki w kształcie misi i wyszło mi to za pierwszym razem. Zapakowałem kilka w ładne pudełeczko i obwiązałem białą wstążką. Jak nasza miłość jest biała i czysta, a bynajmniej mam taką nadzieję że taka jest. Uświadamiając, że robię się trochę ckliwy.
Szybkie bicie mojego serca nie chciało ustać, po prostu to z podekscytowania. Sprint mojego serca mi nie przeszkadzał, ale czym więcej godzin mijało tym więcej było we mnie tęsknoty i chęć zobaczenia go jeszcze raz. Spojrzałem w nadziei na to, że mam od niego wiadomość. Jak tylko dostrzegłem że mam od niego sms wstałem i znów puściłem muzykę, wiedząc że on też o mnie myśli.
Usłyszałem otwarcie drzwi, a później zobaczyłem zmęczonego Sunę.-Chciałem zapytać co to za impreza, ale widząc ciebie w fartuszku z misiowymi babeczkami, tańczącego bliżej nie określony taniec i fałszującego za trzech ludzi mogę domyślić, że oszalałeś...z miłości?
-Tak to widać!?- zarumieniłem się.
-Tego nie da się ukryć...i wątpię byś dostał Nobla za to odkrycie.
-Myślę że dostałem coś lepszego Sunarin!
-Kto jest tym nieszczęśnikiem?
-Nie powiem...
-Oj daj spokój chłopie...jesteśmy dorośli czy bawimy się w piaskownicy?
-Ehhh...Sakusa Kiyoomi...
Teraz mogłem usłyszeć głośny śmiech Rintaro. Normalnie iście fantastycznie, a mówił coś przed chwilą o byciu dorosłym jak się nie mylę.
-Mówiłem...hahaha..j-jak?- wytarł swoje kąciki oczu z łez.
-Spotkaliśmy się przypadkiem dwa razy, a dziś powiedział coś co było dla mnie ważne i dzięki tym słowom uświadomiłem sobie, że nikt oprócz niego nigdy nie powiedział mi takich rzeczy i on mnie rozumie...- usiadłem - to naprawdę wiele dla mnie znaczyło Rin.
-Cieszę się twoim szczęściem- przyznał z uśmiechem.
-A ty i Osamu?
-Proszę nie pytaj już nigdy więcej...
Nie za słodki ten rozdział? Przepraszam że tak późno ale niedawno wsiadłam do pociągu i ropoczynam w nim swoją męczeńską przygodę 😂😂 Pozdrawiam ❤❤
CZYTASZ
I swear he's up to something wrong (SakuAtsu)
Hayran KurguŻycie nie istnieje bez śmierci. Śmierć nie istnieje bez życia. Na pozór zwykła opowieść, o zwykłej miłości niczym z komedii romantycznej ale kto wie czy bóg śmierci istnieje czy nie? A może jest coś pomiędzy życiem a śmiercią? Jeżeli jesteś gotowy n...