W Elesgardzie nastał nowy dzień, pełen wyzwań dla Oxi, Josei i Honō. Mieli dzisiaj zacząć lekcje nie tylko magii, ale także Zagadnień klinicznych magicznych zwierząt oraz Organizacji i działalności roślin. Ranek w La Cannelli była ciepły i wilgotny. Oxi przebudziła się, a w jej pokoju pojawiły się promienie słońca. Dziewczyna przeciągnęła się siedząc na swoim łóżku. Z pokoju, przez duże okna widać było spokojne morze. Po drugiej stronie pokoju spała jeszcze Josei. Oxi wstała, by przygotować się do dzisiejszych zajęć. Dopiero po dłuższej chwili zauważyła na biurku stos ubrań. "To pewnie mundurek" pomyślała dziewczyna i podeszła do stołu. Na blacie leżała spódniczka w czarno-czerwoną kratkę sięgająca przed kolana, na niej złożona w kostkę biała koszula z krótkim rękawem, czarna kamizelka z wyszytym herbem szkoły i czerwony krawat. Obok ubrania stały czarne, lakierowane półbuty. W czasie, gdy Oxi ubierała mundurek Josei przebudziła się.
- Co too? - zapytała dziewczyna ospałym głosem na widok ubrania Oxi.
- Mundurek Elesgardu, Ty też taki dostałaś - Oxi wskazała głową biurko Josei, na którym znajdował się stosik ubrań złożonych w idealną kostkę.
- O... to tu już było ?
- Tak. Pewnie ktoś był tutaj w nocy i przyniósł te mundurki.
- Super - Josei zerwała się z łóżka z uśmiechem na twarzy. Wzięła szybki prysznic i włożyła świeże ubranie. - Wow ... te kolory ... świetnie do siebie pasują !!
- heh jestem ciekawa reakcji Honō. - powiedziała Oxi z uśmiechem. Wiedziała, bowiem że chłopak nie lubi tradycyjnych mundurków. Dziewczyny, wybuchnęły śmiechem, lecz po chwili usłyszały pukanie do drzwi. Oxi otworzyła je. Na progu stała niska, przysadzista kobieta. Włosy czarne jak smoła, spięte były w ciasny kok. Miała na sobie szarą, długą suknię sięgającą do podłogi.
- Dyrektorka Addien chce was widzieć - powiedziała kobieta zimnym tonem.
- A co ze śniadaniem? - zapytała Josei.
- Śniadanie jest o 8 a teraz jest 7. Rozmowa z Panią Dyrektor raczej nie będzie trwała długo. Oczekuje was o 7:15 w swoim gabinecie. Radzę się pośpieszyć.
Kobieta odeszła nawet nie pożegnawszy się. Josei i Oxi pośpiesznie wyszły z pokoju zamykając za sobą drzwi. Na korytarzu zrobiło się tłoczno. Wszystkie uczennice miały na sobie czerwono-czarną spódniczki, białe koszulki i kamizelki. Żadna z nich nie zwróciła uwagi na Oxi i Josei. Każda szła w swoją stronę. Dziewczyny zeszły na parter. Tam również był tłok. Oxi i Josei przecisnęły się przez tłum dziewczyn i wyszły głównym wejściem na polanę. W powietrzu unosił się zapach morza. Na zewnątrz czekał już Honō. Miał na sobie długie spodnie w czerwono-czarną kratę, białą koszulę z krótkim rękawem i kamizelkę z herbem szkoły - wielka litera E "obrośnięta" bluszczem z pegazem i jednorożcem.
- Dlaczego tu muszą być mundurki !!! - krzyknął chłopak. Oxi i Josei wybuchneły śmiechem, gdyż domyślały się jaka będzie jego reakcja.
- Nie śmiejcie się tak !!! Wyglądam jak idiota !
- Wcale nie - odpowiedziały dziewczyny powstrzymując się od śmiechu.
- Dobra spokój ... mam pytanie was też dzisiaj odwiedziła ta nawiedzona czarnowłosa babka z wzrokiem zombie ?
- Tak, powiedziała że dyrektorka chce nas widzieć, nawiasem mówiąc to musimy się pośpieszyć. - odpowiedziała Oxi
- Oki doki - odpowiedział Honō puszczając do niej oczko i unosząc kciuk do góry.
Przyjaciele ruszyli żwirową dróżką w stronę głównego budynku szkoły. Wiała żeźka bryza. Elesgard znajdował się tuż przy klifie. Od strony morza stały trzy wysokie wieże. Na ich szczycie znajdowały się olbrzymie dzwony. Od strony lasu stał wysoki na cztery piętra budynek. Ten sam który Oxi widziała gdy wjechali na teren szkoły. Tuż obok głównego budynku stała stajnia z dużym wybiegiem. Przyjaciele minęli fontannę i weszli przez główne wejście.
CZYTASZ
Zakon Czerwonego Smoka
FantasyRaz na 1000 lat rodzi się dziecko które prowadzone przez dobro zniszczy całe zło na ziemi lecz gdy wpadnie w łapy Źródła Wszelkiego Zła zniszczy ludzkość... czy Oxi powstrzyma nadchodzącą katastrofę ?