- Szybko !!! Zawołajcie profesora Keene !!! - zawołała Josei.
Profesor Keene był nauczycielem Lecznictwa. Umiał uzdrowić każdą osobę lub rzecz jeśli tego wymagała sytuacja. Honō pobiegł by go powiadomić a Josei została w Sali Pojedynków, próbując tym samym zatamować krwawienie z pleców Oxi. Profesor Talwyn zabrała resztę uczniów z maty i skierowała się do Dallas
- Ty idziesz ze mną - warknęła - Niech nikt nie podchodzi do rannej dopóki profesor Keene nie przybędzie.
Zabrała Dallas i wyszła z sali zostawiając Oxi w rękach jej przyjaciół. Szły szerokim korytarzem. Na ścianach wisiały liczne obrazy w złotych i srebrnych ramach. Dotarły do Korytarza Skrzydeł i poleciały na najwyższe piętro. Dallas wiedziała dokąd profesor Talwyn ją prowadzi. Szły po schodach, których końca nie było widać. Po dłuższej wspinaczce na końcu schodów ukazały się machoniowe, wysokie drzwi z wyrytymi smokami na obu skrzydłach. Profesor Talwyn zapukała. W tym samym momencie drzwi otwarły się a w progu ukazał się pan Fujuri.
- Oxi jest bezpieczna ? - zapytał
- Tak profesorze. Honō pobiegł po pana Keene więc pewnie Oxi już się znajduje w Skrzydle Szpitalnym.
- To dobrze. - skwitował profesor Fujuri. - a co do Ciebie ... Mistrz czeka.
Minął tydzień a Oxi nadal nie odzyskała przytomności. Leżała na jednym ze śnieżno białych łóżek w Skrzydle Szpitalnym. Profesor Keene troskliwie się nią zajmował. Honō i Josei codziennie odwiedzali Oxi, zmieniając kwiaty w wazonie na stoliku tuż obok jej łóżka, i opowiadając nowinki z zakonnego życia. Co jakiś czas Pan Fujuri sprawdzał czy aby się nie obudziła. Zbliżało się lato. Czas w którym Wojownicy w czasie wolnym mogli wychodzić ma plażę. Pewnego słonecznego dnia, Josei i Honō przyszli odwiedzić Oxi w Skrzydle Szpitalnym. Przywitali profesora Keene i skierowali się do jej łóżka. Jak zawsze przynieśli ze sobą kwiaty. Honō usiadł na krześle obok łóżka
- Ostatnio Kiri na pojedynku walczył z Arianą psiapsiółką Dallas. Było super !! Oczywiście wygrał Kiri. Alan zrezygnował z posady Kaigo, chyba za bardzo go to męczyło...
Nagle Honō krzyknął i zerwał się z krzesła jak poparzony.
- Josei widziałaś ? - zapytał nie dowierzając własnym zmysłom - Oxi ruszyła palcem !
- Niby kiedy ? Chyba coś Ci się przywidziało - odpowiedziała Josei lecz w tym samym momencie również zauwarzyła ruszający się palec przyjaciółki.
- Widzisz !!!
- Widzę Honō i nie krzycz tak nie jestem głucha - wyczulony słuch smoka dał jej o sobie znać lekkim bólem. Dziewczyna zbliżyła się do łóżka. Nagle Oxi otworzyła oczy.
- Gdzie ja jestem ? - zapytała
- W Skrzydle Szpitalnym, już tydzień tu leżysz.
- Aż tak długo. Co się tak właściwie stało ? Nic nie pamiętam.
- Toczyłaś pojedynek z jędzą Dallas. Dawałaś czadu aż na sam koniec, kiedy profesor Talwyn miała ogłosić zwycięzce jędza wbiła Ci swój toksyczny ogon w plecy.
- A kto w końcu wygrał ?
- Niestety żmija Dallas - odpowiedział Honō wściekłym głosem - wszyscy wiedzą że to Ty powinnaś wygrać, ale po tym jak straciłaś przytomność, Talwyn zabrała gdzieś tą żmiję. Potem ogłosiła ją zwycięzcą !
- Honō nie unoś się tak, Oxi potrzebuje teraz odpoczynku - do sali wszedł niski, chudy mężczyzna z kozią bródką.
- Profesor Keene, myśleliśmy że jest Pan na zajęciach.
CZYTASZ
Zakon Czerwonego Smoka
FantasyRaz na 1000 lat rodzi się dziecko które prowadzone przez dobro zniszczy całe zło na ziemi lecz gdy wpadnie w łapy Źródła Wszelkiego Zła zniszczy ludzkość... czy Oxi powstrzyma nadchodzącą katastrofę ?