IV. Raport

631 44 3
                                    

Nastał ranek. Oxi otworzyła oczy. Josei nie wróciła jeszcze z warty, a w pokoju panował półmrok. Dziewczyna usiadła na łóżku i zaspanym wzrokiem spoglądała na pomieszczenie. Dwa duże łóżka z baldachimem, skrzynie z książkami i pergaminem, szafy na ubrania i biurka były równo ustawione po obu stronach. Oxi wstała i wzięła kąpiel. Gdy wróciła do pokoju by się ubrać, do pomieszczenia wleciała latająca koperta, a dokładniej przeniknęła przez drzwi, i upadła na biurko Oxi. Dziewczyna otworzyła kopertę

Pragnę poinformować że w dniu dzisiejszym o godzinie 8 w gabinecie Mistrza musisz zdać szczegółowy raport z misji. Spóźnienia lub wymówki nie będą tolerowane.

Prof. Fujuri zastępca Mistrza Ryū

Oxi spojrzała na zegarek zawieszony tuż nad drzwiami, który wskazywał godzinę 07:30. Dziewczyna westchnęła i ubrała się w swój zwyczajny strój, czyli czarne obcisłe spodnie, czerwoną bluzkę, czarną kamizelkę i czarne wysokie do kolan buty. Po chwili wzięła swoje notatki, spakowała podręczną torbę i wyszła. Na korytarzu panowała cisza, gdyż żaden Wojownik nie wstawał wcześniej niż o 8, chyba że go wezwano lub wyruszał na misję. W pokoju głównym Oxi spotkała przyjaciela.

- Cześć Honō. Tobie też Fujuri wysłał notatkę ?

- Tak, oj będzie ciężko, on się o wszystko czepia.

- Na pewno nie będzie tak źle.

- Zobaczymy.

Gdy doszli do wylotu ciemnego tunelu, znamię Oxi, jak i Honō, znów zalśniło jasnym blaskiem. W ułamku sekundy z ich pleców wyrosły drobne lecz silne smocze skrzydła. Musieli wybrać ich pomniejszoną wersję, gdyż tunel był za wąski. Oboje wznieśli się i pofrunęli w głąb tunelu, by wydostać się z pokoju głównego domu Odwagi. Po chwilowym locie, znaleźni się na tym samym korytarzu, z którego wczorajszego wieczoru zjeżdżali. Gdy obydwoje byli już na nogach, ich skrzydła znów wzrosły w skórę i mogli pędzić do gabinetu Mistrza. Musieli przebyć kilka korytarzy i najdziwniejszą klatkę schodową w całym zakonie, gdyż nie miała ona schodów, na każde piętro trzeba było dolecieć. Wojownicy którzy tego nie potrafili, korzystali z pomocy Kaigo konkretnego domu. Gdy Oxi i Honō dotarli na odpowiednie piętro zbliżała się godzina ósma.

- Musimy się pośpieszyć. Inaczej możemy nie zdążyć. - powiedziała Oxi z nutą zmęczenia w głosie.

- Spokojnie, zaraz będziemy ma miejscu.

Po chwili znaleźli się w wierzy Mistrza Ryū. Spędzał tam większość czasu chociaż ostatnio często gdzieś wylatywał. Gdy weszli na sam szczyt ich oczom ukazały się zabytkowe drzwi. Zapukali. Otworzył im profesor Fujuri.

- Macie szczęście. Jeszcze dwie minuty a byli byście spóźnieni.

- Przepraszamy profesorze.

Nauczyciel nic więcej nie powiedział, tylko wpuścił ich do środka. Gabinet był zagracony licznymi księgami, na ścianach wisiały portrety Mistrza ze wszystkich okresów jego panowania. Oxi nie mogła dostrzec osoby Mistrza, gdyż zasłaniała go trójka uczniów. Oxi domyśliła się kim są.

- Mistrzu przez całą wartę nic się nie wydażyło

- Dziękuję wam. Możecie iść odpocząć.

Warta również składała raporty o ósmej a później mieli czas na odpoczynek. Oxi puściła oko do Josei, co miało znaczyć że niedługo się zobaczą.

- Mistrzu, przyszła para z ostatniej misji do Stanów. - powiedział Fujuri i nakazał gestem ręki by Oxi i Honō podeszli do biurka.

- Oxi słucham - głos Mistrza był zupełnie inny niż profesora, bardziej łagodny.

- Więc tak złapaliśmy wampira Vieta , ale niestety nie obyło się bez małej wpadki

- Chodzi wam o ten nieszczęsny pościg

- Tak Mistrzu

- Co go wywołało ?

- Zdziwienidm na widok chłopaka z ogonem... mówiąc w skrócie widzieli jak Honō walczył z Vietem za pomocą ogona.

- Ale przecież nas nie złapali ...

- Tym razem drogi Honō, tym razem.

Zakon Czerwonego SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz