Postać zdjęła kaptór z głowy. Niektórzy uczniowie jękneli z obrzydzenia. Ich oczom ukazała się twarz Źródła. Trzy, równoległe blizny przeszywały ją na wskroś, czarne oczy bez wyrazu wpatrywały się w Mistrza. Usta miał otwarte, a ostre pożółkłe zęby układały się w złowieszczy uśmiech. Mistrz nakazał uczniom odsunąć się od Źródła, a sam przybrał postać czerwonego, lśniącego smoka.
- Przyszedłem po to co moje... - z ust Źródła wybuchł smród siarki - kateak erori desagertuko atea me, nire seme-alabak etorri. ZATOZ !!!
Nagle w całym zamku rozbrzmiał alarm. Uczniowie wpadli w panikę, wszyscy nauczyciele wybiegli z Sali Posiłków a Mistrz, bez ostrzerzenia, zionął ogniem w stronę przybysza. Minęło kilka chwil zanim Źródło zniknęło, a Mistrz zpowrotem zmienił się w człowieka. Uczniowie, w szoku wrócili na swoje miejsca. Na środku sali pozostał ciemny ślad po nieproszonym gościu. Również nauczyciele powrócili do Sali Posiłków. Już od samego wejścia czuć było ich wzburzenie.
- Mistrzu, więźniowie zniknęli !!! - krzyknął profesor Keene, który na codzień pełnił warte by żaden z więźniów nie uciekł - próbowaliśmy ich powstrzymać ale nie udało się.
- Wszyscy uczniowie mają natychmiast wrócić do swoich domów, profesorowie pójdą za mną do gabinetu. - Mistrz wstał od stołu i razem z nauczycielami wyszli przez drzwi na końcu sali. Uczniowie zaczęli wstawać z krzeseł i wychodzić z sali.
- Honō, Josei jestem ciekawa o czym będą gadać... idziecie ze mną ? - zapytała Oxi nie ukrywając zaciekawienia.
- Jasne - odpowiedzieli jej przyjaciele i razem poszli śladami profesorów. Nie było trudności z opuszczeniem sali, gdyż był wielki ruch i trójka przyjaciół z łatwością ją opuścili tylnymi drzwiami. Szli ciemnym korytarzem, tym razem bez pochodni, które rzucały by lekkie światło, dlatego przyjaciele musieli użyć smoczego wzroku by cokolwiek widzieć. Szli korytarzem, który wił się i wspinał aż przyjaciele dotarli do podwójnych drzwi z wyrytymi smokami.
- Zaraz przecież to gabinet Mistrza - powiedział zdziwiony Honō
- A co Ty myślałeś ? Przecież Mistrz wspominał o gabinecie - odpowiedziała Josei z lekką irytacją w głosie
- Cii...
- Oxi co Ty wyprawiasz ? - zapytał jeszcze bardziej zdziwiony Honō
- Próbuje coś podsłuchać ale jak tak będziecie gadać to nic nie usłyszę - odpowiedziała Oxi z przyklejonym uchem do lekko otwartych drzwach, na tyle by przyjaciele mogli obserwować pomieszczenie. W środku znajdowali się wszyscy nauczyciele, Mistrz i pan Fujuri. Mistrz jak zawsze siedział na swoim krześle, które wszystkim przypominało tron z widniejącym, na koncu oparcia, smokiem. Nagle odezwał się profesor Fujuri.
- Mistrzu, myśkisz że Źródło chce ją dostać w swoje czarne łapska ?
- Muszę się z tym liczyć drogi Fujuri. Ona nie jest tu już bezpieczna. Źródło bez problemu przeniknęło do zakonu omijając nasze zabezpieczenia.
- Mistrzu, co chcesz zrobić ? - odezwał się jeden z profesorów, którego Oxi nie znała.
- Będę zmuszony by wysłać Ją do Elesgardu. - w pokoju zawrzało od rozmów.
" Co to jest Elesgard ? " pomyślała Oxi nadal obserwójąc pokój
- Ależ Mistrzu, czarodzieje nam nie sprzyjają. Nie udzielą Jej schronienia.
- Pani Profesor Conwenn wiem że jest Pani świetną znawczynią świata magicznego, ale czarodzieje na pewno udzielą jej schronienia, gdy tylko się dowiedzą kim jest.
- Mistrzu, a co z Jej przeznaczeniem ? - wtrącił się profesor Fujuri - przecież Ona jest naszą nadzieją.
- Wiem drogi Fujuri. Ona sama musi podjąć tą decyzję. Ta misja będzie misją na śmierć.
CZYTASZ
Zakon Czerwonego Smoka
FantasyRaz na 1000 lat rodzi się dziecko które prowadzone przez dobro zniszczy całe zło na ziemi lecz gdy wpadnie w łapy Źródła Wszelkiego Zła zniszczy ludzkość... czy Oxi powstrzyma nadchodzącą katastrofę ?