X. NieMiłe powitanie

542 41 6
                                    

Przyjaciele jechali swoim czerwonym samochodem wciąż śledząc nauczyciela. Mogli to teraz robić bez potrzeby ukrywania się, gdyż pojazd miał przyciemniane szyby i nie było możliwości by profesor Ahearn ich zauważył. W środku panował gwar. Honō opowiadał o swoim planie porzucenia nauczycielowi nadajnika z podsłuchem.

- Musimy spowodować, żeby Ahearn się zatrzymał, wtedy wykorzystamy zaklęcie zmiany ciała i podrzucimy mu pluskwę.

- No dobra. Trzymajcie się. Musimy trochę przyśpieszyć, profesor nam ucieka - Oxi dodała gazu. Po dłuższym czasie jazdy krętą drogą wśród drzew, dotarli do małego miasteczka. Honō co chwila sprawdzał monitor w poszukiwaniu nauczyciela. Tak jak chcieli, profesor zatrzymał się przed małym sklepikiem. Zegar na wieży ratusza wybił ósmą godzinę. Właściciel właśnie otwierał drzwi, i profesor mógł wejść do środka.

- Teraz albo nigdy - powiedział Honō, założył kaptur i wyszedł z samochodu. Oxi na odchodne wspomniała, żeby chłopak włożył pluskwę do kieszeni nauczyciela a nie do samochodu, i chłopak poszedł w kierunku sklepu. Oxi i Josei obserwowały go z daleka. Chłopak schował się za jednym z regałów. Nauczyciel wziął z półek kilka butelek wody, jakieś kanapki i poszedł w kierunku kasy. Honō także wziął coś z pułki i ruszył za nauczycielem. Przy kasie nikogo nie było, więc właściciel od razu zaczął kasować produkty Ahearna. Honō cały czas go obserwował. Przy drzwiach zadzwonił dzwonek i za chłopakiem pojawiła się młoda kobieta, która od razu stanęła za Honō. " Dobra mam jedną jedyną szansę " pomyślał chłopak, lekko się zachwiał i szybkim ruchem wrzucił włączoną pluskwę do kieszeni płaszcza, pozorując upadek.

- Przepraszam szanownego Pana - powiedział Honō, zmieniając swój głos tak by nauczyciel go nie poznał.

- Nic nie szkodzi. - Ahearn zabrał swoje zakupy i wyszedł. Honō także zapłacił i pobiegł w kierunku czerwonego auta. Wsiadł, trzaskając drzwiami, zdjął kaptur i powiedział uradowanym tonem

- Gotowe.

- Super Honō ! - Josei i Oxi pogratulowały chłopakowi i cała trójka ruszyła za profesorem już z większym dystansem. Honō, ze słuchawkami i swoją maszynką w dłoni, śledził nauczyciela a dziewczyny rozmawiały na swój odwieczny temat: chłopcy. Tym razem rozmowa dotyczyła Breta, największego przystojniaka w zakonie. Mijały godziny. Od szczęśliwego , dla przyjaciół, postoju profesor ani razu się nie zatrzymał. Krajobraz był różny, raz jechali po dach w kukurydzy, innym razem wśród wysokich wieżowców. Przejechali za profesorem setki kilometrów w nie wiadomym kierunku. Oxi, Josei i Honō nawet nie wiedzieli dokładnie gdzie są. Nagle profesor zatrzymał się na leśnej drodze, a Honō krzyknął z przerażenia

- Atakują profesora !!!

- Kto ? - zapytała się Oxi

- Profesor nazwał to Gnollami Vari.

- Trzeba mu pomóc. - Oxi dodała gazu. Drzewa za oknami mijali prawie z prędkością światła. Po chwili szaleńczej jazdy dotarli do miejsca w którym zatrzymał się profesor. Ich oczom ukazały się wysokie na 180 centymetrów potwory stojące na dwóch łapach. Całe ich ciało było pokryte rzadkim brązowo-czerwonym futrem. Posługujące się biernie orężem, potwory szybko unikały ataków zielonego smoka, którym był nie wątpliwie profesor Ahearn. W pewnym momencie zielony smok upadł na ziemię i przybrał ludzką postać. Profesor umierał. Przyjaciele niestety przybyli za późno by uratować swojego nauczyciela, ale wspominając słowa Mistrza, iż jego list nie może wpaść w niepowołane ręce, ruszyli do walki. Potworów było zbyt dużo, by mogli je pokonać swoim orężem. Oxi , zmieniając się w granatowego smoka burzy o dużych lśniących skrzydłach i wijącym się ogonie, ciskała w gnolle piorunami. Choć istoty te odbijały jej ataki, to Oxi się nie poddawała. Josei wyjęła z plecaka łuk i zaczęła strzelać w stronę potworów, niestety bez skutecznie gdyż gnolle Vari zniszczyły strzały zanim dotarły one do przeciwnika. Josei musiała zmienić się w pokrytego licznymi kolcami lodowego smoka. Jej łuski iskrzyły się niczym lustro. Była jednym z nielicznych przedstawicieli tego gatunku. Josei zionęła lodowym oddechem na zbliżające się do niej stworzenia. Jej moc sprawiła że gnolle stanęły w bezruchu niczym lodowe posągi.

Zakon Czerwonego SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz