2.5 run away [alternate ending]

6.7K 686 81
                                    

(Akcja dzieje się trzy miesiące po sytuacji z domku na ziemi, hah.)

Niewidomy, co ty tutaj robisz? − zachichotał Michael, podchodząc do Luke'a od tyłu i sprawiając, że tamten podskoczył i prawie spadł z balkonu nosem w dół. − Jest okropnie zimno.

Michael objął Luke'a rękami i oparł podbródek na jego szerokim ramieniu. Teraz, kiedy Michael wprowadził się do mieszkania Luke'a i Caluma, które technicznie należało teraz tylko do Luke'a, ponieważ Calum przeniósł się by być z Delilah, ich związek stał się silniejszy niż kiedykolwiek. Nie tylko zaczęli ze sobą wychodzić, ale podczas trzytygodniowego pobytu Michaela w tym miejscu Luke mu obciągnął. Wiedział, że nie był w tym zbyt dobry, ale był to kamień milowy w ich relacji.

− Po prostu myślę − westchnął Luke, cofając się nieco, by bardziej przytulić swoje plecy do klatki piersiowej Michaela, ponieważ jego dotyk dawał mu ogromną ilość komfortu.

− O czym? − wymamrotał Michael w szyję Luke'a, po czym zaczął zostawiać delikatne pocałunki wzdłuż jej skrzywienia.

Dreszcz przeszedł po ciele Luke'a. 

− Ucieknijmy, Michael − wyszeptał Luke, obracając się w ramionach Michaela.

− Dlaczego mielibyśmy to robić?

Luke zacisnął usta w geście irytacji, jednak po chwili kontynuował rozmowę podnieconym tonem. 

− Ponieważ, pieprzyć to.

Michael uśmiechnął się do Luke'a i cmoknął go w czoło. 

− Gdzie był ślepy buntownik, gdy obserwowałem cię w bibliotece przez te wszystkie tygodnie? − dokuczał chłopak.

− Zamknij się − warknął Luke delikatnie, nieco zirytowany tym, że Michael nie podał mu prostej odpowiedzi. − Wchodzisz w to?

− I gdzie byśmy poszli, Luke? Nie mamy pieniędzy − powiedział Michael niespokojnie. Wiedział, że to zasmuci Luke'a, a on nienawidził smutnego Luke'a bardziej niż wszystkiego innego na świecie, ale wiedział również, że Luke mówi pod wpływem impulsu.

− Okradniemy bank! Czekaj, twoi rodzice są jakby... nadziani, prawda? Ukradnij coś drogiego z ich domu, sprzedaj to na e-bay'u i jesteśmy ustawieni! − zanucił Luke, a następnie objął szyję Michaela ramionami i przytulił policzek do jego klatki piersiowej.

Luke wiedział, że przesadzał bardziej niż to konieczne, ale chciał być z Michaelem i wiedział, że jeśli zostanie, coś albo ktoś wejdzie im w drogę. Już stracił swojego najlepszego przyjaciela przez trzymiesięcznego dzieciaka. Nie miał zamiaru tracić chłopaka przez niesprawiedliwość świata.

− Ślepy, nie wiem czy to taki dobry pomysł − przemówił Michael ostrożnie, kładąc podbródek na głowie Luke'a. − Nie wiem co bym zrobił, gdyby cokolwiek ci się stało.

− Wszystko będzie w porządku − jęknął Luke w jego pierś. − Możesz być dla mnie jak pies przewodnik, czy jakkolwiek to nazywają.

− Myślę, że przeoczyłeś to co próbuję powiedzieć. Po prostu usiądźmy i spróbujmy spojrzeć na to oko w oko − zaśmiał się Michael.

Luke dołączył do niego, zanim zabrał ręce z ciała Michaela. 

− Poważnie, Michael. Chcę tego − przerwał na moment. − Proszę.

Michael westchnął i dał sobie moment do namysłu. Gdyby się nie zgodził, bezpieczeństwo Luke'a byłoby zagwarantowane, ale to prawdopodobnie wystawiłoby ich związek na próbę. Ale gdyby powiedział, że się zgadza, bezpieczeństwo Luke'a nie byłoby pewne, ale mógłby podróżować Bóg wie gdzie ze swoim przyjacielem i spędzać więcej czasu z Lukiem. Ich życie stałoby się jedną, wielką, spontaniczną przygodą.

− Niewidomy − zaczął Michael i uśmiechnął się do Luke'a, nawet jeśli tamten nie mógł tego zobaczyć. − Z przyjemnością z tobą ucieknę.

Serce Luke'a podskoczyło, a on ponownie objął szyję Michaela ramionami, przyciągając go w ciasnym uścisku. Był tak szczęśliwy, że nawet nie wiedział co powiedzieć. Wiedział jedynie, że musi go przytulić.

~ * ~

− Jesteś gotowy, niewidomy?

Luke kiwnął głową. Był nawet bardziej niż gotowy.

Michael odpalił samochód, pobudzając silnik do życia. Wyjechał z parkingu i włączył się do ruchu na drodze głównej.

− Jak dużo pieniędzy masz? − spytał Michael Luke'a z miejsca kierowcy.

− Cholera, Michael, pozwól, że spojrzę − prychnął Luke gorzko, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.

Michael powstrzymał śmiech przed sięgnięciem do kieszeni Luke'a swoją prawą ręką i wyciągnął dwudziestodolarowy banknot.

− Dwadzieścia baksów − mruknął Michael. − Moich rodziców nie ma w domu dziś w nocy - prychnął chłopiec z kolorowymi włosami. − Rodzinna noc gier u ciotki.

Luke nie mógł nic zrobić z tym, że jego policzki zaczerwieniły się na wspomnienie jego rodzinnej nocy gier.

− Jesteś pewien, że nie rozpatrzyłeś mojej oferty z poprzedniego czasu kiedy u mnie byłeś? − spytał Michael ochrypłym głosem, po czym położył swoją dłoń na wewnętrznej stronie uda Luke'a. Prawie zapomniał o gorącym, ślepym seksie. Prawie.

Michael nieczęsto stosował podteksty seksualne, tak samo jak Luke, ale kiedy to robił, wiedział jak działał na niewidomego chłopca.

− Ręce. Kierownica − pisnął Luke, zaciskając pięści po bokach.

Michael zaśmiał się głośno, zanim znów położył dłonie na kole. 

− Jesteś taki słodki, niewidomy.

− Nienawidzę cię − wymamrotał Luke.

− Kocham cię.

blind ❃ mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz