0.5 friends

7.7K 916 95
                                    

Po tym jak Calum ogłosił zostanie zaproszonym na imprezę bractwa, było to jedynym o czym Luke słyszał. Żeby uciec od stałej ekscytacji Caluma, postanowił pójść do biblioteki. 

− Cześć, niewidomy. − Znajomy irytujący głos dostał się do uszu Luke'a.

− Przestań mnie tak nazywać − jęknął Luke, podnosząc głowę ze stolika.

Usłyszał skrobanie krzesła o podłogę i jęknął, wiedząc, że Michael nie planuje odejścia w najbliższym czasie.

− No to jak masz na imię?

− Zostaw mnie w spokoju.

− Okej, zostaw mnie w spokoju, dlaczego zawsze przychodzisz do biblioteki?

− Żeby uciec od takich irytujących kutasów jak ty − fuknął Luke, nim chwycił swoją laskę spod krzesła i ostrożnie podniósł się do góry.

Michael natychmiast podskoczył ze swojego miejsca i położył dłoń na ramieniu Luke'a.

− Proszę, nie idź. Przepraszam, że jestem irytujący i głośny i dużo gadam, ale jesteś najbliższym co mam, do bycia przyjacielem − powiedział Michael.

Luke stał jeszcze przez minutę, zanim westchnął i usiadł z powrotem na krześle.

− W takim razie, musisz nie mieć przyjaciół − wymamrotał Luke.

− Nie mam − uśmiechnął się Michael.

blind ❃ mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz