[notka od autorki: calum jest studentem drugiego roku, a luke nie chodzi do koledżu, żeby było jasne.]
W ciągu dziewiętnastu lat życia Luke nigdy nie chciał zabić siebie i Caluma bardziej niż teraz, gdy wyszli na podjazd domu bractwa. Wszystkim, co słyszał, były piski dziewcząt z koledżu, które zachowywały się tak, jakby były pijane i krzyczały na gości z koledżu, którzy grali w piwnego ping ponga, wymieszane z głośnym basem, dochodzącym z wewnątrz.
Jak raz, Luke cieszył się, że nie mógł tego zobaczyć.
Calum chwycił nadgarstek Luke'a i przeprowadził go przez tłum młodych dorosłych, zanim blondyn mógł wrócić do samochodu. Luke nie próbował z nim walczyć, ponieważ wiedział, że to bezużyteczne. I tak nie mógł pojechać z powrotem.
Kiedy weszli do środka, Luke był bardziej przestraszony niż zanim tu przyszli. Luke czuł tylko alkohol, zioło i słodko-gorzki zapach dziewczęcych perfum.
− Jest świetnie, prawda? − Calum przekrzykiwał muzykę.
Właśnie wtedy ktoś naparł na ramię Luke'a, przypierając go do Caluma i prawie przewracając ich obu.
− Tak, bardzo! − krzyknął Luke, kiedy oboje się odnaleźli.
Calum albo go słyszał i postanowił zignorować, albo nawet nie mógł go usłyszeć poprzez głośną muzykę i krzyki, ponieważ po raz kolejny wziął jego nadgarstek i poprowadził go Bóg wie gdzie. Kiedy szli, Luke mógł przysiąc, że słyszy Caluma, mówiącego o tym, ile gorących dziewczyn tu jest.
Po przeciśnięciu się przez cały pieprzony tłum pijanych, tańczących ciał, dotarli do kuchni, gdzie było nieco mniej hałaśliwie. Luke oparł się o miejsce, które przypadkiem było obok pary, która w zasadzie uprawiała seks.
− Pójdę trochę potańczyć, dobrze? − krzyknął Calum do jego ucha.
To trochę wkurzyło Luke'a, biorąc pod uwagę to, jak wiele przeszedł Calum, by przekonać go do przyjścia, a gdy tylko się tu dostali, całkowicie się go pozbywał. Luke popchnął okulary na nosie w górę, zanim wzruszył ramionami i odwrócił się od Caluma. Calum wziął to za zgodę na jego odejście i pognał w morze ciał ze zwykłym "znajdę cię".
Luke westchnął, bawiąc się swoją laską.
Calum ułożył włosy blondyna w wysokiego jeża, było to coś, czego Luke nie robił odkąd miał szesnaście lat, co sprawiło, że poczuł się trochę zażenowany. Calum również zamienił tę okropną koszulę w kratę na zwykły czarny t-shirt i dał Luke'owi koszulę do ubrania. Próbował sprawić, żeby Luke zmienił obdarte wąskie spodnie z dziurami na kolanach, ale tutaj Luke postawił na swoim.
Więc podsumowując to wszystko, Luke czuł się trochę jak zakłopotany, zażenowany głupek, który na pewno nie brałby udziału w innej imprezie bractwa.
Minęło trzydzieści minut i bez Caluma w zasięgu wzroku (dosłownie), Luke jakoś wyszedł na piętro i wszedł do jednego z pokoi. Śmierdział brudnymi skarpetkami i seksem, co sprawiło, że się skulił.
Z westchnieniem usiadł na łóżku.
Wiedział, że nie powinien przychodzić na tę głupią imprezę. To był idiotyczny błąd Luke'a i wina Caluma. Luke'a, bo myślał, że może iść na imprezę uczelni jak normalna osoba i Caluma, bo przyprowadził swojego ślepego przyjaciela na zatłoczoną imprezę i porzucił go.
Nagle usłyszał jak drzwi otwierają się ze skrzypnięciem. Jego ciało natychmiast zesztywniało.
Osoba wtargnęła do pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Luke usłyszał kilka przekleństw, pochodzących od, z tego co mógł powiedzieć, kobiecego głosu. Zaczęła chodzić tam i z powrotem po pokoju, sprawiając, że podłoga skrzypiała przy każdym kroku.
− Wszystko w porządku? − wtrącił, przez co dziewczyna podskoczyła.
− Jezus, kurwa, Chrystus! Byłeś tutaj przez cały czas?! Dziwak! − wrzasnęła wysokim głosem.
Luke zaśmiał się przez to, jak wysoki był jej głos, kiedy przeklinała. Brzmiała na nie więcej niż piętnaście lat.
− Co jest takie śmieszne? Boże, jesteś taki zboczony. Kutas − sapnęła.
− Zwolnij, cukiereczku. Jedna obraza na raz − zachichotał Luke, ignorując zaciekłe nastawienie dziewczyny.
Dziewczyna ciężko westchnęła. Luke poczuł jak łóżko zapada się obok niego i założył, że teraz siedziała obok niego.
− Przepraszam. Dramat z chłopakiem − westchnęła raz jeszcze, zasłaniając oczy dłońmi.
− Wtopa − kaszlnął niezręcznie, teraz nieco pragnąc być na dole, zamiast tkwić w pokoju z humorzastą suką.
Nastała długa cisza, zanim dziewczyna w końcu się odezwała.
− Jestem Evelyn − powiedziała, zaś jej głos był o wiele łagodniejszy niż wcześniej.
− Luke.
Evelyn i Luke rozmawiali bez przerwy przez dwie godziny, podczas gdy impreza trwała, w zasadzie mówiąc sobie nawzajem historie ich życia.
Evelyn powiedziała mu o swoim chłopaku, Ashtonie, i o tym, jaka była na niego zła, ponieważ zaprosił swą byłą dziewczynę na imprezę. I widocznie dom, w którym impreza była prowadzona, był bractwem Ashtona.
Luke opowiedział jej o Michaelu i o tym, że jest ślepy.
− Czekaj, więc naprawdę nie widzisz? − zachichotała, zasłaniając usta dłonią.
− Tak mi powiedzieli − wzruszył ramionami, przeczesując włosy dłońmi w starym nawyku, niszcząc perfekcyjnego jeża.
Przytaknęła bez słowa. Po długiej ciszy Luke nagle poczuł jak Evelyn chwyta jego twarz i zachłannie złącza swoje usta z jego ustami.
Zmarszczył brwi i szeroko otworzył oczy, zanim szybko się odsunął.
− Coś nie tak? − wydęła wargi, kładąc dłoń na jego udzie.
− Ja−uh, nic. Tylko... która jest godzina? − wykrztusił, wciąż nieco zaskoczony pocałunkiem.
Jego usta zdawały się być brudne, jakby musiał umyć je mydłem (co prawdopodobnie zrobi, gdy skończy wrzeszczeć na Caluma).
− Czwarta nad ranem − wzruszyła ramionami, kładąc dłoń na szerokim ramieniu Luke'a. Wzdrygnął się wewnętrznie, zanim chwycił laskę i zaczął wstawać z łóżka.
− Muszę iść. Miło było cię poznać, Eva − powiedział niezręcznie, kiedy dotarł do drzwi.
− Evelyn! − zawołała, zaczynając wstawać. − Pozwól mi się odwieźć do domu!
Luke potknął się o stos czasopism, ledwie ratując się przed upadkiem.
− Nie, nie! Jest zupełnie w porządku. Mogę się przejść! − Uśmiechnął się, zanim zamknął za sobą drzwi.
Przeszedł przez dom, niespecjalnie przejmując się tym, w kogo wpadał. Jedyną rzeczą, którą się przejmował, było oddalenie się od Evelyn, Caluma i całej tej pieprzonej imprezy najbardziej jak mógł.
W końcu znalazł drzwi frontowe i szybko wyszedł. Wziął głęboki oddech zanim wyszedł na podjazd, desperacko próbując sobie przypomnieć z której strony było mieszkanie.
CZYTASZ
blind ❃ muke
Hayran Kurgu− jestem niewidomy − wymamrotał luke. − miło cię poznać, niewidomy. ja jestem michael. © michaelsvans tłumaczenie: luke-hemings, 2015. edytowane: 19/07/24