Luke westchnął i nabrał łyżkę pełną lodów waniliowych, po czym leniwie wpakował ją sobie do ust. Obecnie był przy drugim pudełku i nie zamierzał zwalniać.
Minęło sześć dni, dwanaście godzin, dwadzieścia trzy minuty i osiemnaście sekund odkąd rozmawiał z Michaelem i był absolutnie nieszczęśliwy.
Nigdy nie zdawał sobie sprawy z tego, jak duży wpływ ktoś może mieć na całe twoje nastawienie, aż do chwili, gdy pakował tysiące węglowodanów w swoje ciało i "oglądał" Dni naszego życia.
Michael nie odpowiadał na jego telefony, ani na wiadomości, co sprawiało, że stawał się jeszcze bardziej zirytowany niż już był.
− Luke? − Blondyn usłyszał głos dochodzący z salonu, przez co lekko się wzdrygnął.
Przytulił kolana mocniej do klatki piersiowej i wziął kolejny gryz, wiedząc, że za chwilę wepchnie się tutaj Calum, by mu dokuczyć.
I jak na sygnał, drzwi Luke'a się otworzyły, a Calum wszedł do środka.
− Luke, ja... co się stało?
− Cóż, wszyscy właśnie dowiedzieli się, że Gabbi jest tą, która zastrzeliła Nicka, szokujące. Szczerze, trochę się tego spodziewałem. Nigdy zbytnio jej nie lubiłem − wymamrotał z ustami pełnymi lodów.
Nastała długa cisza, podczas której Calum podszedł do łóżka i usiadł obok Luke'a.
− Wszystko z tobą w porządku? − spytał, kładąc dłoń na udzie Luke'a w pocieszający sposób.
Luke zesztywniał pod dotykiem Caluma i powoli odsunął jego rękę.
Nie odbierajcie tego źle, Luke kochał Caluma. Naprawdę. Ale nie kochał kochał go. I wiedział, że Calum zapewne nie miał tego na myśli, ale nie był w nastroju na dotykanie. Chyba, że może przez Michaela.
Nie, nie lubił Michaela w ten sposób. Byli tylko przyjaciółmi.
Nienawidził się tak czuć. Nienawidził czuć się jak jakaś przylepna dziewczyna*.
− Tak, w porządku − zakaszlał, drapiąc tył karku.
Calum przytaknął niezręcznie, wstając z łóżka.
− Więc, właśnie poszedłem, żeby wziąć wyniki tych testów DNA... − napomknął.
Luke uniósł brew w zaskoczeniu. Był tak zajęty tęsknotą za Michaelem, że zapomniał o tym wszystkim.
− I?
Calum westchnął i przyłożył dłonie do twarzy.
− Moje wyjście przed wytryskiem było za słabe, Luke.
− Czekaj, co to znaczy? − Luke jeszcze wyżej uniósł brwi.
− Jestem ojcem.
Luke potrząsnął głową i zakrył twarz dłońmi.
− Calum!
− Nie jestem gotowy, żeby być ojcem, Luke. Nie jestem gotowy − zaskomlał, przemierzając pokój tam i z powrotem.
Luke z rozczarowaniem pokręcił głową.
− Musimy popracować nad twoim wychodzeniem przed wytryskiem, Cal − westchnął.
Dziecko. Calum będzie tatą. Nie mogliby go po prostu oddać do adopcji? Luke wiedział jak nieuprzejmie brzmiał, ale do cholery, nie mógł sam płacić za mieszkanie.
− Jak zareagował ten drugi gość? − spytał Luke.
Calum wzruszył ramionami.
− Nie wiem. Nawet go nie widziałem. Był w innym pokoju i byłem zbyt zajęty myśleniem o tym, jak będę miał dziecko − warknął.
Kiedy Luke już miał warknąć w odpowiedzi, usłyszał swój telefon, dzwoniący w kieszeni. Jego uszy natychmiast się ożywiły, dokładnie wiedząc kto to.
Szybko nacisnął guzik, czekając aż wiadomość zostanie odczytana.
Od: Michaela. Do: Luke'a.
Spotkajmy się w bibliotece za dwadzieścia minut. Musimy o czymś porozmawiać.
~ * ~
*to potoczne nazwanie dziewczyny, która nie daje chłopakowi spokoju, wszędzie za nim chodzi.
CZYTASZ
blind ❃ muke
Фанфик− jestem niewidomy − wymamrotał luke. − miło cię poznać, niewidomy. ja jestem michael. © michaelsvans tłumaczenie: luke-hemings, 2015. edytowane: 19/07/24