1.7 call me daddy

6.4K 759 157
                                    

Luke westchnął i nabrał łyżkę pełną lodów waniliowych, po czym leniwie wpakował ją sobie do ust. Obecnie był przy drugim pudełku i nie zamierzał zwalniać.

Minęło sześć dni, dwanaście godzin, dwadzieścia trzy minuty i osiemnaście sekund odkąd rozmawiał z Michaelem i był absolutnie nieszczęśliwy.

Nigdy nie zdawał sobie sprawy z tego, jak duży wpływ ktoś może mieć na całe twoje nastawienie, aż do chwili, gdy pakował tysiące węglowodanów w swoje ciało i "oglądał" Dni naszego życia.

Michael nie odpowiadał na jego telefony, ani na wiadomości, co sprawiało, że stawał się jeszcze bardziej zirytowany niż już był.

− Luke? − Blondyn usłyszał głos dochodzący z salonu, przez co lekko się wzdrygnął.

Przytulił kolana mocniej do klatki piersiowej i wziął kolejny gryz, wiedząc, że za chwilę wepchnie się tutaj Calum, by mu dokuczyć.

I jak na sygnał, drzwi Luke'a się otworzyły, a Calum wszedł do środka.

− Luke, ja... co się stało?

− Cóż, wszyscy właśnie dowiedzieli się, że Gabbi jest tą, która zastrzeliła Nicka, szokujące. Szczerze, trochę się tego spodziewałem. Nigdy zbytnio jej nie lubiłem − wymamrotał z ustami pełnymi lodów.

Nastała długa cisza, podczas której Calum podszedł do łóżka i usiadł obok Luke'a.

− Wszystko z tobą w porządku? − spytał, kładąc dłoń na udzie Luke'a w pocieszający sposób.

Luke zesztywniał pod dotykiem Caluma i powoli odsunął jego rękę.

Nie odbierajcie tego źle, Luke kochał Caluma. Naprawdę. Ale nie kochał kochał go. I wiedział, że Calum zapewne nie miał tego na myśli, ale nie był w nastroju na dotykanie. Chyba, że może przez Michaela.

Nie, nie lubił Michaela w ten sposób. Byli tylko przyjaciółmi.

Nienawidził się tak czuć. Nienawidził czuć się jak jakaś przylepna dziewczyna*.

− Tak, w porządku − zakaszlał, drapiąc tył karku.

Calum przytaknął niezręcznie, wstając z łóżka.

− Więc, właśnie poszedłem, żeby wziąć wyniki tych testów DNA... − napomknął.

Luke uniósł brew w zaskoczeniu. Był tak zajęty tęsknotą za Michaelem, że zapomniał o tym wszystkim.

− I?

Calum westchnął i przyłożył dłonie do twarzy.

− Moje wyjście przed wytryskiem było za słabe, Luke.

− Czekaj, co to znaczy? − Luke jeszcze wyżej uniósł brwi.

− Jestem ojcem.

Luke potrząsnął głową i zakrył twarz dłońmi. 

− Calum!

− Nie jestem gotowy, żeby być ojcem, Luke. Nie jestem gotowy − zaskomlał, przemierzając pokój tam i z powrotem.

Luke z rozczarowaniem pokręcił głową. 

− Musimy popracować nad twoim wychodzeniem przed wytryskiem, Cal − westchnął.

Dziecko. Calum będzie tatą. Nie mogliby go po prostu oddać do adopcji? Luke wiedział jak nieuprzejmie brzmiał, ale do cholery, nie mógł sam płacić za mieszkanie.

− Jak zareagował ten drugi gość? − spytał Luke.

Calum wzruszył ramionami. 

− Nie wiem. Nawet go nie widziałem. Był w innym pokoju i byłem zbyt zajęty myśleniem o tym, jak będę miał dziecko − warknął.

Kiedy Luke już miał warknąć w odpowiedzi, usłyszał swój telefon, dzwoniący w kieszeni. Jego uszy natychmiast się ożywiły, dokładnie wiedząc kto to.

Szybko nacisnął guzik, czekając aż wiadomość zostanie odczytana.

Od: Michaela. Do: Luke'a.

Spotkajmy się w bibliotece za dwadzieścia minut. Musimy o czymś porozmawiać. 

~ * ~

*to potoczne nazwanie dziewczyny, która nie daje chłopakowi spokoju, wszędzie za nim chodzi.

blind ❃ mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz