2.3 promise

7K 758 320
                                    

− Po prostu to załóż.

− Nie.

− Proszę, Luke.

− Michael, dlaczego mam zawiązywać oczy, skoro jestem ślepy? − warknął Luke, z irytacją krzyżując ramiona na klatce piersiowej.

− Ponieważ będzie to bardziej romantyczne i znaczące − żachnął się Michael, machając dookoła trzymaną w dłoni zgiętą bandaną.

Luke poprosił Caluma o zawiezienie go do domu Michaela dzień po tym, jak niewidzący chłopak złożył obietnicę. Oczywiście, żadnego z jego rodziców nie było w domu i Evelyn zapewne wymknęła się gdzieś z Ashtonem.

Tak, zeszli się ze sobą, ku przerażeniu Michaela. Oczywiście Evelyn nie powiedziała mu tego bezpośrednio, kilkakrotnie zerkał na jej telefon podczas czterech dni w szpitalu, no i nie było trudno złożyć to do kupy. Ale, pewnie, nie mógł uratować siostry przed wszystkim.

− Nie zepsuj mojej fryzury − westchnął, jak zawsze poddając się Michaelowi.

Michael uśmiechnął się przyjemnie, po czym obszedł niewidomego chłopca i przewiązał bandanę w okół jego oczu. Oczywiście ukradł bandanę z pokoju Evelyn i myślę, że wszyscy wiemy do kogo należała.

Luke czuł jak jego policzki płoną za każdym razem, gdy palce Michaela przejeżdżały po odsłoniętej skórze jego szyi. Michael zbyt wiele o tym nie myślał, jasne, ale to było wszystko na czym skupiał się Luke.

− Zrobione − wymamrotał Michael, kończąc węzeł.

− Wow, nic nie widzę. Co za nowość − mruknął blondyn, zaciskając usta.

− Nie bądź złośliwy, niewidomy − ostrzegł Michael, znów go obchodząc, by stanąć do niego twarzą.

Luke chrząknął w odpowiedzi, kiedy przeniósł ciężar ciała na drugą nogę i westchnął. Dźwięk przytłumionych przekleństw i szurania dotarł do uszu Luke'a, gdy stał tam nie rozumiejąc.

− Gotowy? − powiedział w końcu Michael po kilku minutach, biorąc dłoń Luke'a, w której ten nie trzymał czarnej laski i ściskając ją lekko.

Luke kiwnął głową, po czym zrobił krok do przodu i podążył za Michaelem przez drzwi.

Zimny spadek powietrza uderzył w skórę Luke'a, gdy brnęli przez las przy domu Michaela, a jedynym dźwiękiem był chrzęst liści pod ich stopami i oddech Luke'a.

Szli bez przerwy od dziesięciu minut (ku niezadowoleniu Luke'a), Michael prowadził ich obu.

Nie odbierzcie go źle, Luke lubił miłe spacery od czasu do czasu, ale głównie nienawidził żadnego typu ćwiczeń. Nie podobał mu się również fakt, że uroczy chłopak przywlókł go do lasu, by robić coś (potencjalnie) romantycznego i wszystko co mógł robić, to próby nie dyszenia jak pies.

Kiedy Luke myślał, że padnie z wycieńczenia, Michael się zatrzymał.

− Gdzie ty...

− Jesteśmy − westchnął Michael z małym uśmiechem na twarzy.

− Oh. Super − wymamrotał Luke.

Był nieco zazdrosny, że gdziekolwiek Michael go zabrał, on nie mógł tego zobaczyć. Chciał ujrzeć liście pod stopami, nie tylko słyszeć je i czuć. To nie było to samo.

− Chodź − powiedział Michael, ciągnąc go do przodu i wyrywając z zamyślenia.

Michael poprowadził go dalej, zanim ponownie się zatrzymali i tym razem Michael rozplątał ich palce i zostawił go, stojącego tam.

blind ❃ mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz