Rozdział 18 - Krzywołap bohaterem wieczoru

539 50 12
                                    

 Kolejne dni upływały spokojnie. Owa osoba, która podrzuciła Hermionie zdjęcia zdała sobie sprawę, że adres musiał być zły, gdyż od tygodnia niczego nowego nie dostała. A to w jakiś sposób ją uspokoiło, gdzie przez cały czas chodziła spięta i lekko poirytowana.


Również nie miała kontaktu z profesorem Snapem, a to było dla niej nieco dziwne, gdzie zwykle wpadał bez zapowiedzi i zjawiał się tak po prostu. Chciała odepchnąć od siebie myśli, że rozmyśla nad nim zbyt często, że zastanawia się, co porabia całe dnie, ale uznała, że to dorosły mężczyzna, który ma własne życie. A ona niestety nie jest jego częścią, nawet jeśli próbowałaby oszukać samą siebie, że jest inaczej. Jej wewnętrzne dziecko wiedziało, jaka jest prawda, a ona nie chciała dopuścić do siebie tej nieprzyjemnej myśli, która powodowała silny ból żołądka.


Wrzesień przyniósł ze sobą kłębiące się ciemne chmury nad Londynem. Od samego rana całe miasto było pozbawione prądu, co prowadziło wszystkich mieszkańców w stan ogólnej irytacji i zniecierpliwienia. Hermiona odgarnęła kosmyki włosów za ucho, podrzucając pod pachą pusty karton po książkach. Nowa powieść pana Hughesa stała się bestsellerem w księgarni, a egzemplarze rozchodziły się niczym świeże bułeczki. Poprawiła książki na półce, które właśnie wyłożyła z nowej dostawy i wyszła na zaplecze, odkładając karton gdzieś w pusty kąt pomieszczenia.


Od kilku dni Hermiona nie miała śmiałości spojrzeć w oczy pani Morgan, która spoglądała na nią spod wielkiej ramy obrazu. Była zbyt onieśmielona, by zajrzeć w niebieskie tęczówki kobiety, wciąż czując ból i niesprawiedliwość do tego świata, że to właśnie pani Morgan musiała się zmagać z tak okrutną chorobą.


Krzywołap otarł się o jej nogę, mrucząc delikatnie pod nosem. Tego dnia zabrała go ze sobą do księgarni, mając silną potrzebę poczucia czyjegoś towarzystwa w tym miejscu. Na szczęście miała jeszcze gdzieś schowaną folię bąbelkową, która stała się idealną zabawką dla jej towarzysza. Na koniec dnia wyłożył się on na parapecie, rozprostowując kończyny, spoglądając znudzonym spojrzeniem na przechodniów.


Dzwonek umieszczony tuż nad drzwiami dał znać o czyimś przybyciu. Hermiona wyszła zza regału, z drugiej części księgarni a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Nie wiedząc czemu, poczuła ogarniający ją spokój, a całe uczucie przytłoczenia ostatnich dni, jakby odeszło gdzieś daleko. Jak nic po Oczytanej rozglądał się profesor Snape, uważnie studiując każdy kąt wyremontowanej księgarni. Odłożyła właśnie książkę historyczną, którą miała w dłoni i wyszła z ukrycia, stając oko w oko z mężczyzną.


- Dobry wieczór profesorze – uniosła delikatnie kąciki ust w górę.

- Dobry wieczór panno Granger – kiwnął głową, rozglądając się po pomieszczeniu. - Nie jest źle, mogło być gorzej – a ona uśmiechnęła się mimo wszystko na ten komplement.

- Co pana sprowadza tutaj?

- Przyszedłem zobaczyć, jak wygląda Oczytana, czysta ciekawość panno Granger. To źle?

- Skądże – zaśmiała się delikatnie. - Oprowadzę pana.

- Czyń honor – uniósł dłoń ku górze.


Snape nie dał po sobie tego poznać, ale mogła zauważyć, jak ogląda z zainteresowaniem każdy kąt Oczytanej, kiwając z uznaniem głową. Przystanęli przy portrecie pani Morgan, a Hermiona czując bliskość mężczyzny, zdecydowała się w końcu spojrzeć w błękitne tęczówki Jacqueline. Znalazła w sobie odwagę, której brakowało jej od kilku dni, aby zatrzymać spojrzenie na tej pięknej kobiecej twarzy. Stali w ciszy wpatrując się oboje w płótno, nim nagle zabłysło światło, rozchodząc się po całej księgarni. Hermiona odwróciła się na pięcie za siebie.

Hermiona i Severus - A kiedy przyjdzie czasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz