Rozdział 22 - Dolina Selakano

522 45 31
                                    

Zerwał się silny wiatr, poruszając koronami drzew. Ptaki poderwały się z gałęzi, wbijając się w zachmurzone niebo, znikając na tle szarego nieba. Dolina Selakano, znajdująca się na Krecie otoczona była pasmem górskim na wschodzie wyspy. Większa część obszaru porośnięta była sosnami, cyprysami i dębami kermesa.


Hermiona wcisnęła dłonie w kieszenie kurtki, odwracając się za siebie. Profesor Snape właśnie rozkładał namiot przy użyciu magii, a ona musiała zdusić w sobie ból przeszłości. To był ten sam namiot, który im służył w podróżach, gdy zbierali ingrediencje do eliksirów. Dotknęła opuszkami palców grubego materiału tuż przy wejściu do namiotu. Z zewnątrz był malutki, niepozorny, jednak po wejściu do środka, wymiarami przypominał niedużej wielkości mieszkanie. Profesor Snape przeszedł tuż obok niej, wnosząc ich bagaże. Nie chcąc ze sobą dłużej walczyć, podążyła za nim, przechodząc pomiędzy ciemnym materiałem.


Gdy tylko wyprostowała barki, poczuła ogromny ścisk w żołądku. Wszystko wyglądało jak dawniej. Układ nie zmienił się, a na środku wciąż stał mały stoliczek, na którego zazwyczaj wrzucali swoje torby, po intensywnym dniu poszukiwań ingrediencji. Po lewej stronie była malutka łazienka, znalazł się kącik na prowizoryczną kuchnię, stolik z dwoma krzesłami, zużytą i poszarpaną w niektórych miejscach kanapę, kozę, nad którą ogrzewali zmarznięte dłonie oraz dwa pojedyncze łóżka, które oddzielone były od reszty zasłonką. Wyglądało tu tak, jakby cofnęła się wspomnieniami o parę lat wstecz. Wszystko było tak realistyczne, że Hermiona nie mogła uwierzyć, że jeszcze nie tak dawno, krzątała się po tym namiocie z całkowitą swobodą.


- Tam znajduje się łazienka, kuchnia, jest dość spora szafa, możesz zostawić w niej swoje rzeczy, a tutaj - wskazał dłonią, przechadzając się po namiocie - będziesz spać. Jeśli przeszkadza ci, że jesteśmy w tym samym pomieszczeniu, mogę zrobić przemeblowanie.

- Nie, nie... - potrząsnęła głową, wyciągając dłonie z kieszeni kurtki. - Jest dobrze.


Snape zmrużył oczy, ale nie odezwał się już ani słowem. Za pomocą magii, rozpakował się w dosłownie kilka chwil, umieszczając swoje rzeczy w szafie, a wszystkie probówki i szklane słoiki, które potrzebne im będą w wyprawie, zostały nie tknięte, czekając w skórzanym neseserze.


Hermiona usiadła na skraju prowizorycznego łóżka, wiedząc doskonale, które z nich może zająć. Zawsze podczas ich podróży to właśnie jej profesor wybierał te z lewej, przez co mogła korzystać z tego po prawej. Rozpakowanie nie zajęło jej wiele czasu. Oprócz paru grubych swetrów, podręcznej kosmetyczki, nie miała wielu rzeczy ze sobą. Brakowało jej Krzywołapa, ale Snape stwierdził, że lepiej byłoby zostawić go pod opieką Malfoya, który właśnie miał wolne, niż ciągnąć go z nimi, po dość górzystym terenie. Hermiona musiała stwierdzić, że na pewno spodobałoby się tutaj Krzywołapowi w otoczeniu natury. Zapewne miałby niezły ubaw, próbując dogonić wiewiórkę, czy polować na spadające szyszki.


W kuchni Snape już przygotowywał dla nich śniadanie. Krzątał się z gracją, wyciągając produkty, które zabrał ze sobą z Rye. Hermiona lekko uśmiechnęła się pod nosem, wyciągając z torby małą puszkę z kawą. Była pewna, że jej profesor pamiętał o wszystkim, jednak nie o najważniejszym - o kawie. Podczas ich podróży zawsze o niej zapominał i na trzeciej wyprawie, Hermiona nauczyła się, że powinna zabierać ją ze sobą. Profesor za każdym razem posyłał w stronę puszki nieco podejrzliwe spojrzenie. Jednak szybko ono łagodniało, gdy upił łyk gorącego napoju.

Hermiona i Severus - A kiedy przyjdzie czasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz