31. Nareszcie będzie dobrze

260 19 8
                                    

Pov. Rosja

    Jestem już po wszystkich nieprzyjemnych badaniach. Okazało się, że mam skręcony nadgarstek, rozcięty łuk brwiowy, poparzoną rękę i chyba jeszcze coś z żebrem ale nie będę wam nudził bo sam prawie zasnąłem jak mi to tłumaczyli XD. Chyba jest nadłamane czy coś. Problem tylko w tym, że dowiedzieli się, że nie mamy rodziców. Dzisiaj o 17.00 przyjadą tu pracownicy z opieki społecznej i powiedzą nam co dalej z nami będzie. Boję się że będą pytać jak dotąd się utrzymywaliśmy ale mam nadzieję, że jakoś pominą ten punkt. Nikomu w tej kamienicy nic się nie stało. Oprócz mnie :/ O! No i złapali tego gościa który podpalił ten budynek. Niedługo ma rozprawę w sądzie i grozi mu od 10 do 15 lat więzienia.  Teraz pakuję jakieś moje rzeczy i ciuchy do torby bo jest już 16:47. Boję się jak nie wiem. Ame ze mną siedzi i pomaga mi się pakować. Moje rodzeństwo siedzi na moim łóżku, a Erick... Nawet nie wiem co robi. Siedzi na krześle i nad czymś myśli. Ciekawe nad czym.

TIME SKIP do 17: 50

Pov. Ame

Mamo. Jak ja się cieszę, że Rosja żyje. Bardzo się martwiłem o jego stan. I w pewnym momencie naprawdę myślałem że on umrze. Dobrze, że już po wszystkim. Widzę jaki Rosja jest przygnębiony. Bardzo mi ich żal. To naprawdę fajne rodzeństwo. A teraz za pewne trafią do domu dziecka. Mam wrażenie, że Rosja czuje się winny. Erick i siostry Ruska są już na korytarzu i czekają na nas. Ja wyciągam ostatnie rzeczy z szawki, a Rosja składa ciuchy. Wygląda jakby miał się zaraz rozpłakać. Usiadłem koło niego.
A: Nie martw się skarbie... Nie może być aż tak źle...
R: Łatwo ci mówić... Ty nie trafisz zaraz do bidula 😒
Przytuliłem go.
A: Ale spójrz na to z innej strony. Nie będziesz musiał już pracować, może poznasz kogoś nowego, będziesz miał jeszcze w miarę normalne życie do osiemnastki, będziecie mieli wszystko czego wam potrzeba...
R: Hm... Może...
A:  :>
R: Jak ty to robisz co?
A: Ale co?
R: No jakim cudem nawet w tak złej sytuacji potrafisz znaleźć coś dobrego?
A: Po prostu jestem optymistą :>
R: Heh... Dobra. Jest 16:59.
A: No to chodź. Na pewno wszytko masz?
R: Tak.

Pov. Rosja

Wyszliśmy na korytarz. Ame stanął koło Ericka, a ja koło sióstr. Podeszła do nas pani. Blondynka z włosami związanymi w kok. Miała na sobie czarny garnitur i krótki czerwony krawat.
- Witajcie. Pewnie już wiecie kim jestem i po co tutaj jestem prawda?
R, B, U, Kaz: Tak...
- Mam na imię Anita. Jestem jednym z pracowników opieki społecznej. Niestety wasi rodzice nie żyją, a więc z automatu traficie do domu dziecka.
Zaczęła swój wstęp i tak dalej... Czekałem tylko aż nas z tąd zabiorą i będziemy musieli zacząć nowe "życie" w nowym "domu". Nagle do Anity podbiegła pielęgniarka.
- Przepraszam że przeszkadzam ale zgłosiła się pewna kobieta z mężem. Twierdzi, że jest spokrewniona z tymi dziećmi.
- Dobrze. Niech przyjdzie. Porozmawiam z nią i dowiem się więcej na ten temat.
Ja nie mogę. Czyżby jakaś łaskawa krewna zwróciła na nas jaką kolwiek uwagę?! Wow! Ktoś z rodziny raczył się odezwać. Ciekawe gdzie byli przez ten cały czas.

TIME SKIP

Anita wróciła do nas z małżeństwem. Kobieta była niską brunetką o brązowych oczach, a jej mąż był wysokim szatynem o oczach piwnego koloru.
- Witajcie.
Odezwała się kobieta.
- Wiem że może nas nie pamiętacie ale dla przypomnienia jestem waszą ciotką. Mam na imię Klara, a to mój mąż Stanisław ( Boże ale ja się dziwnie czuję pisząc to XD).
R: I co?
- I po jedziecie z nami 🙄
Odezwał się oschle mężczyzna.
R: Gdzie byliście przez ten cały czas?
-Wiesz... To dość długa historia... Ale wierzcie mi. Mamy dobre chęci i chcemy dla was jak najlepiej...
R: Yhm 🙄
- Nie macie wyboru. Albo my albo dom dziecka.
Odezwał się znowu.
R: No nie wiem co lepsze.
- Błagam was. Obiecałam waszym rodzicom że się wami zajmę.
R: To trzeba było dotrzymywać tej obietnicy! A nie! Przyjeżdżacie sobie dosłownie z nikąd po dwóch latach od śmierci naszych rodziców i myślicie że wszystko jest ok!? Że jest pięknie i kolorowo!?
- J-ja nawet nie wiedziałam że moja siostra nie żyje... Straciłyśmy kontakt... Przepraszam was...zrozumiem jeśli nie będziecie chcieli z nami jechać ale... Uwierzcie że chcę żeby było wam dobrze...
R: ...
Staliśmy w ciszy, a Anita patrzyła raz na nas raz na naszych krewnych...
R: Dobrze... Pojedziemy z wami ale zgadzam się na to tylko dlatego, że nie chcę trafić do sierocińca...
- Zobaczysz. Nie porzałujesz...
______________________________________

~750 słów~


,, Życie to nie bajka "~rusame 🇷🇺🇺🇲~ [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz