– Najgorszy film, jaki widziałeś.
Zastanowiłem się chwilę. Trochę tego było, to trzeba przyznać.
– „Zmierzch" – rzuciłem w końcu. Nie trawiłem tego gówna. Mogło to mieć więcej wspólnego z faktem, że Lucy zmusiła mnie do obejrzenia całej serii cholernych pięć razy, niż z fabułą samą w sobie, ale no... Fakt pozostawał faktem.
– Oj, przestań! – zaprotestował Pascal. – „Zmierzch" nie był taki zły!
– Jestem tobą głęboko rozczarowany w tym momencie – oznajmiłem, zaciągając się papierosem.
– Były gorsze! Na przykład „Stagecoach".
Spojrzałem na niego w półmroku jak na idiotę.
– Wziąłeś film nakręcony jakieś siedemdziesiąt lat temu i porównujesz go ze współczesnym kinem? Wstydź się.
– Były też inne! – wykłócał się. – Na przykład „Pięćdziesiąt twarzy Gerey'a"! A poza tym, film to film.
Zaśmiałem się. Z tym ostatnim argumentem nie mogłem się kłócić. Obróciłem się i zagasiłem peta w popielniczce. Normalnie nie paliłem w domu, tylko na balkonie, ale po seksie zawsze ciągnęło mnie na faję. Pascal się zlitował i pozwolił mi fajczyć w łóżku, żebym nie musiał wychodzić na to zimnisko.
– Właśnie sam sobie zaprzeczyłeś – powiedziałem. – „Pięćdziesiąt twarzy Grey'a" to tak naprawdę fanfiction do „Zmierzchu".
– Wcale nie!
– A właśnie, że tak! – pokazałem mu język. – Weronika mnie ostatnio uświadomiła w tym temacie. Skoro nie lubisz tego filmu, nie powinieneś też lubić oryginału.
– Fanfiction to nie oryginał, to fanfiction. To nie to samo.
Zaśmiałem się, bo znowu miał rację. Nie oznaczało to jednak, że zamierzałem odpuścić w kwestii „Zmierzchu". Serio? Zmierzch? Chyba powinienem zajrzeć w jego historię wyszukiwarki. Nic tak nie pomaga ci poznać drugiego człowieka jak jego historia wyszukiwarki.
Nakryłem się szczelniej kołdrą, kiedy poczułem podmuch chłodu na ramionach. W półmroku dobrze widziałem zarys sylwetki Pascala, który założył ręce za głowę i najwyraźniej nie czuł chłodu. Przysunąłem się bliżej, opierając głowę na jego klacie. Przesunąłem nosem jego nieśmiertelnik, nie chcąc mieć znowu odbitej blaszki na policzku jak ostatnim razem.
Potarł stopami o moje.
– Widzę, że już na dobre pozbyłeś się swoich skarpetek – rzucił. Wiedziałem, że uśmiecha się bezczelnie. Złapałem go za jaja i ścisnąłem. Jęknął, ale i tak się dupek śmiał.
– Cicho. Chcę spać – powiedziałem i zamknąłem oczy. Było już grubo po pierwszej w nocy, a kolejnego dnia zaczynał się semestr letni i trzeba było ruszyć dupę na zajęcia i to dosyć wcześnie.
– I tak cię obudzę w nocy – oznajmił mi, wyciągając ręce spod głowy i obejmując mnie.
– Tylko spróbuj. Będziesz spał na podłodze – ostrzegłem go.
Prychnął tylko. Pewnie by się odszczeknął, ale raz już go wykopałem z łóżka, więc zapewne nie chciał zadzierać. Uśmiechnąłem się mimowolnie.
Lucy stosowała różne triki, gdy byliśmy parą. Wcześniej nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale teraz, będąc z Pascalem, powoli zaczynałem kojarzyć fakty. Używanie tych trików na nim było trochę chamskie, ale cóż, nigdy nie uważałem się za aniołka i zdecydowanie znaleźliby się ludzie, którzy by mnie nazwali chamem. Oczywiście, nie używałem ich złośliwie ani nic, po prostu... byłem ciekawy, czy zadziałają. I, ku mojemu zdumieniu, działały za każdym cholernym razem. Robienie z seksu systemu kar i nagród nie było czymś, czego chciałem w swoim związku, po części dlatego, że sam lubiłem się bzykać, a po części dlatego, że nie byłem świnią i nie zamierzałem robić tego Pascalowi. Wiedziałem, jakie to frustrujące. No więc tylko to przetestowałem. I jakie było moje zdumienie, jak skuteczne to było...
CZYTASZ
Granice 2
RomanceNigdy nie uważałem się za skomplikowanego faceta. Łatwy w obejściu, z niewygórowanymi wymaganiami i potrzebami. Już w liceum wiedziałem, że w przyszłości chcę poślubić Lucy Walkers i mieć z nią dwójkę dzieci, najlepiej chłopca i dziewczynkę. Miałem...