Rozdział 22

3.1K 180 94
                                    

Jimin o poranku wszedł do jednego z pokoi, gdzie przebywali pacjenci po operacji. Zobaczył małego chłopczyka, który leżał pod kroplówkami i już nie spał. Jego rodzice siedzieli obok niego, a brat ułożył się razem z nim na łóżku.

– Dzień dobry, Byunghoo. Jak się spało? – zapytał Park z rześkim uśmiechem. Chłopczyk słabo go odwzajemnił i ziewnął.

– Dobrze, ale bym jeszcze pospał – oznajmił.

– Zobacz, co miałeś w brzuchu – powiedział Jimin i pokazał plastikową torbę z oczyszczonymi klockami lego.

– Strasznie dużo – odparł chłopczyk, a Park wręczył paczkę jego rodzicom.

– I jeszcze jeden, najważniejszy – powiedział Jimin i wyciągnął ludzika, którym miał się zająć na czas operacji dziecka.

– Dzięki – odpowiedział pacjent, ale gdy Park chciał mu zwrócić lego, to chłopczyk się ułożył z powrotem na łóżku. – Jesteś super doktorem. To mój prezent dla ciebie – powiedział wywołując u Jimina cichy śmiech.

– Dziękuję. Będę o niego dbać – oznajmił lekarz i spojrzał na rodziców chłopca. – Za trzy dni powinniście już wrócić w komplecie do domu.

– Bardzo dziękujemy, doktorze – powiedziała z wyraźną ulgą mama.

Jimin wyszedł z pokoju i zszedł na dół, aby udać się na oddział. Nie wiedział skąd pojawił się nagle obok niego Taemin, który miał podejrzanie szeroki uśmiech.

– Cóż za wspaniały dzień, prawda kluseczko? – zapytał, a w jego głosie słychać było fałsz.

– Prawda, za tylko 12 godzin kończymy dyżur – odparł Jimin, na co Lee się zaśmiał.

– No tak, to był bardzo pracowity i męczący dyżur, szczególnie dla ciebie – oznajmił nieco tajemniczo, a czerwonowłosemu bardzo nie podobała się ta gierka.

– Nie rozumiem cię – powiedział szczerze, na co Taemin przystanął i złapał chłopaka za biodra.

– Podziwiam cię, że możesz się ruszać. Co robisz, że nie boli cię tyłek? – zapytał, na co Jimina przeszedł dreszcze.

– Proszę? – spytał, a jego głos drżał.

– Oj nie udawaj, kluseczko. Niby taki słodki, a jednak nie – oznajmił Taemin i odszedł kawałek od Parka. Ten musiał się dowiedzieć, co rezydent insynuuje, a jego przeczucia były coraz gorsze.

– Taemin, co ty...

– Wiesz, jesteśmy przyjaciółmi – zaczął fałszywie Lee. – Więc sądziłem, że się pochwalisz, że posuwa cię Przystojniaczek. – Na te słowa Jimina zmroziło. Nie wiedział, jakim cudem Taemin to wiedział, ale nie mógł dać po sobie poznać, że ma rację.

– Nie mam pojęcia, o czym mówisz...

– Oh, nie? Pozwól, że ci przypomnę. W nocy, w gabinecie lekarskim. Na biurku, o zgrozo, ja tam czasem jem. Myślałem nawet czy cię nie ratować, bo wyglądało to bardzo mocno, ale widzę, że wytrenowany jesteś. – Taemin drwił z chłopaka i wyraźnie bawiło go jego zakłopotanie. Jimin był pewien, że żaluzje były zasunięte, ale nie mógł przewidzieć, że największemu plotkarzowi uda się co nieco podejrzeć przez małą szparę.

– Nic takiego się nie wydarzyło...

– Weź, proszę cię, nie pogrążaj się – westchnął dramatycznie Taemin, a potem skrzyżował ręce na piersi i wzruszył ramionami. – Właściwie ci zazdroszczę. Zapewne niedługo pół szpitala będzie ci zazdrościć...

Park's Anatomy | VminkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz