Rozdział 98

2.9K 193 66
                                    

Jimin wyszedł z łazienki i od razu znalazł się w sypialni. Włosy miał lekko wilgotne, a skóra była rozgrzana od ciepłej kąpieli, jaką odbył. Podszedł nagi do szafy, którą otworzył. Chciał zmienić piżamę, bo było mu już coraz cieplej, gdy przypomniał sobie, że ma coś, czego jeszcze nie pokazał swoim ukochanym.

Wyciągnął czarny, satynowy i długi do ziemi szlafrok. Nałożył go i przejrzał się w lustrze. Wyciągnął z szuflady słodkie perfumy i cały się nimi spryskał. Przeczesał włosy i lekko uśmiechnął. Czuł się wyjątkowo pięknie i pragnął odrobiny luksusu. Miał takie dni, gdzie można by nawet powiedzieć, że jest próżny, bo tak się sobą zachwyca. Jednak on wtedy czuł wreszcie swoją prawdziwą wartość.

Jimin podszedł do okna. Oparł się o ramę i przyglądał się panoramie miasta. Zachodzące słońce dawało intensywnie pomarańczową poświatę, która grzała twarz chłopaka. Jimin bardzo lubił umiejscowienie jego domu, bo mógł podziwiać zapierające dech w piersiach widoki.

Musiał jeszcze czekać na Jungkooka, który pojechał niedawno na siłownię, ale liczył, że Tae niebawem do niego dołączy.

I nie mylił się.

Taehyung wszedł po cichu do sypialni i zobaczył, jak ukochany podziwia zachodzące słońce. Jego sylwetka była pięknie podkreślona nie tylko przez szlafrok, ale również przez złotawe promienie. Kim na codzień uwielbiał, wręcz ubóstwiał wygląd jego chłopaków, ale tamtego wieczoru poczuł jeszcze silniejszy skręt w żołądku. Jimin nie zorientował się, że starszy znalazł się w sypialni, dopóki ten nie otworzył szuflady, aby wyciągnąć zapalniczkę. Zaświecił świeczki ukradkiem zerkając na Parka, który do niego się nie odwrócił.

– Piękny jest dzisiaj widok – wyznał Jimin i zobaczył w odbiciu okna, że Tae się do niego przybliżył. Wyciągnął dłoń i przejechał nią po miękkich włosach Parka.

– Pamiętasz, jak za pierwszym razem powiedziałem, że nigdy nie będzie tak pięknego widoku, dopóki nie będzie tu ciebie? – zapytał Taehyung i stanął tak blisko, że mógł zaciągnąć się słodką wonią ukochanego.

– Pamiętam – westchnął Jimin czując na swojej szyi palce wyższego.

– Trochę wtedy skłamałem – szepnął Kim zahaczając wargami o ucho chłopaka, do tego lekko łaskocząc go swoim zarostem.

– Naprawdę? – dopytał Park i poczuł na swoich biodrach dłonie starszego.

– Jest najpiękniejszy, gdy jesteście tu razem z Koo – powiedział cicho Tae i przejechał jedną dłonią na udo Jimina. Całując go lekko po włosach odtrącił fragment materiału, by móc pieścić gładką skórę na nogach młodszego. Park ciężko oddychał i czuł, jak rośnie w nim podniecenie. – A teraz strasznie żałuję, że Kook nie widzi tego co ja, bo wyglądasz tak zjawiskowo – szepnął Kim lekko wbijając palce w udo Jimina, a do tego mocniej naparł swoim kroczem na jego pośladki.

– Tae – westchnął Park, gdy wargi ukochanego sunęły po jego szyi.

– Jak można być tak pięknym? I to z taką łatwością? – pytał Taehyung, gdy drażnił dłonią wewnętrzną stronę ud młodszego, który był w tym miejscu bardzo wrażliwy. – Doskonały – szepnął i zniżył się, aż klęknął za ukochanym. Jimin ułożył dłonie na szybie i przymknął powieki, kiedy twarz była złota od światła. Tae odsłonił szlafrok, aby móc podziwiać nagie pośladki jego pięknego chłopaka. Wypuścił ciężko powietrze, a jego oddech przyprawił Jimina o gęsią skórkę. Czuł, jak nabrzmiewają mu sutki. Jak krew spływa w dół i zaczyna twardnieć.

Park's Anatomy | VminkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz