Rozdział 37

3.9K 208 70
                                    

Jimin zdziwił się, że nie widział obok siebie Taehyung, choć czuł przy sobie jego ciepło. Spojrzał w dół i uśmiechnął się nieznacznie widząc, że starszy wtulał się w jego brzuch. Jego włosy opadały na skórę Jimina, bo obaj spali nago. Chociaż była już późna zima, to u chłopaka zawsze było ciepło, bo o to bardzo dbał. Dlatego nie musieli się martwić, że zmarzną.

Park delikatnie pogładził swojego chłopaka po włosach i w tej chwili zadzwonił budzik zwiastujący koniec ich beztroskiego odpoczynku.

– Taetae – powiedział Jimin potrząsając Kima za ramię. Ten mocniej wtulił w niego głowę, po czym ją przekręcił, aby móc obcałować biodra młodszego.

– Dzień dobry, skarbie – mruknął jeszcze niższym niż na co dzień głosem. Składał delikatne pocałunki na brzuchu Jimina, a ten cicho zachichotał na tę poranną pieszczotę.

– Wyspałeś się? – zapytał młodszy, gdy wargi starszego znalazł się na jego mostku.

– Wyspałem, a mój skarb? – spytał Tae, który poświęcił więcej czasu na obojczyki Jimina, bo niesamowicie mu się podobały.

– Też, chociaż wolałbym zostać z tobą w łóżku. A najchętniej z tobą i Koo – oznajmił Park czując lekką falę gorąca pod wpływem delikatnych pocałunków Taehyunga.

Kim dotarł do szyi młodszego i nieco się oddalił mając nietęgą minę.

– Masz jakiś golf? – zapytał, a Jimin oblizał lekko wargi.

– Został ślad? – dopytał, chociaż znał odpowiedź.

– Niestety – mruknął Taehyung i zaczął całować zaróżowiony odcisk jego dłoni na szyi Jimina. – Może powinienem być delikatniejszy, skarbie – powiedział, na co Park się zaśmiał.

– Kiedy mi się podobało – oznajmił i Kim ponownie się oddalił, aby spojrzeć na swojego grzesznie słodkiego chłopaka.

– Cieszy mnie to. Skoro obu nam się to podoba, to musimy sprawić ci kilka golfów – zapowiedział Taehyung i pocałował miękkie usteczka, które dawały mu tak wiele radości.

Pewnie zostaliby jeszcze długo w łóżku dając sobie niespiesznie rozkosz, ale musieli iść do pracy. Do tego w szpitalu czekał ich chłopak, za którym się już stęsknili. Jimin podszedł do szafki z bielizną, a Taehyung zdążył się ubrać w wełniane spodnie i kremową koszulę.

– Masz jeszcze jakieś koronkowe majtki? – zapytał, a Jimin się zaśmiał.

– Doktorze Kim, proszę się opanować – skarcił go młodszy. Tae objął go od tyłu i dał całusa w policzek.

– Jeśli nie masz, to szepnę Koo, co możemy ci sprawić w prezencie – powiedział Kim i poszedł do drzwi.

– A z jakiej okazji będzie to prezent? – zapytał Jimin.

– Z takiej, że jesteś – oznajmił Tae. – Widziałem, że macie ryż i kimchi. Chcesz to na śniadanie? – zapytał Kim, a jego chłopak mu przytaknął.

Taehyung udał się do kuchni i nastawił maszynę do gotowania ryżu. Zabrał się za smażenie kimchi, a do tego przygotował sobie herbaty. Znalazł kawiarkę i kawę, którą postanowił przygotować Jiminowi do pracy. Usłyszał jakiś ruch w salonie i zobaczył zaspaną Wheein, która dopiero wyszła z sypialni.

– Dzień dobry, doktor Jung – zwrócił się do niej jak zwykle oficjalnie.

– Pan się uśmiecha? – zapytała zdziwiona widząc zadowolenie na twarzy Taehyunga.

– Zdarza mi się – odpowiedział. – Chciałaby pani z nami zjeść śniadanie?

– Tak i do tego kawę poproszę – powiedziała, a jej zuchwałość zdziwiła Kima, ale w końcu był u niej w domu. Wheein miała związane włosy w koka, chociaż większość z nich i tak z niego wypadała. Miała krótkie spodenki i bluzkę, pod która nie miała stanika, co nieco kłopotało Kima.

Park's Anatomy | VminkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz