🍥Rozdział 5🍥

389 25 2
                                    

Odchyliłam się aby zobaczyć twarz Mitsukiego. Jego oczy zaczely się zamykać. Byłam przerażona.

- Hej, Mitsuki. Jestem tu. Nie zamykaj oczu. Mitsuki! - zaczęłam do niego mówić i lekko potrząsać aby go jakoś otrząsnąć. Niestety to nie działało. Przyjaciel nie reagował. W końcu jego oczy się zamknęły. Do moich oczu powoli zaczęły napływać łzy.

- Spokojnie Akai, on tylko zemdlał - uspokajał mnie Konohamaru - Opatrzcie jego rany. I dziękuję Yorokobi za pomoc.

- Nie ma sprawy - uśmiechnął się do nauczyciela chłopak.

Konohamaru odwzajemnił jego uśmiech i się wygonie położył na ziemi by nie stracić więcej krwi.

Ja w między czasie próbowałam opatrzeć rany przyjaciela. Trzęsłam się cała i nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Nie mogłam się na niczym skoncentrować. Jak z reguły jestem spokojna tym razem byłam kłębkiem nerwów. Cała się trzęsłam. Nie potrafiłam zrobić tak prostej rzeczy jak zawinąć bandaż.

- Ja to zrobię - powiedział Yorokobi kładąc mi rękę na mojej własnej tym samym zabierając mi bandaż. Odwróciłam się i spojrzałam na jego twarz. Próbowałaś się uśmiechać, ale było widać, że ma szklane oczy. - Niedługo przybędzie pomoc. W międzyczasie powiedziałem Pakkinowi aby poinformował wszystkich o sytuacji.

Na chwilę zapadła cisza. Na chwilę Yorokobi się odwrócił w moją stronę i rzekł:

- Gdyby nie ty, Mitsuki byłby dawno martwy.

Uśmiechną się szczerze. Pierwszy raz widziałam w nim ten uśmiech. Chwilę potem dodał:

- Bohaterowie nie płaczą gdy kogoś ratują. Wszystko będzie dobrze - powiedział po czym wrócił do poprzedniej czynności.

Jego słowa podniosły mnie trochę na duchu. Uspokoiłam się i podeszłam do niego zabierając bandaż.

- Ja dokończę resztę - oznajmiłam i zaczęłam owijać ostatnie spalone rany.

Pozostawiłam go w takiej pozycji jakiej był i usiadłam do Yorokobiego przy ścianie. Znów lekko ogarnął mnie niepokój. W końcu postanowiłam się go o coś zapytać.

- Jakiego koloru były te oczy?

- Były czerwone - oznajmił - Na nich znajdowały się takie jakby trzy przecinki.

Serce zaczęło mi szybciej bić. To był sharingan. W dodatku z trzema tomoe. Chyba nikomu się nie udało za pierwszym razem odblokował na raz aż trzy. Chociaż mogę się mylić. Jeszcze nie wiem o nim wszystkiego. Przeraziłam się.

Moja głowa zamiat zamartwienia się przyjacielem, martwiła się również o to, że posiadam legendarnego sharingana należącego do klanu Uchiha.

Domysłam się już podczas walki, że to może być on, ale teraz jestem pewna. Co się ze mną dzieje?

Tylko... Dlaczego ojciec to przede mną ukrywał. Czy on wiedział, że mogę go aktywować? Dlaczego obrał to za tajemnice? Przecież to jest zbyt potężne aby trzymać to w sekrecie. Dlaczego... I kto jest moim drugim rodzicem? Czy przez to, że on pochodził z klanu Uchiha ja odziedziczyłam to po nim? Był kimś złym dlatego chce to ukryć? A może umarł. Do głowy przychodziły mi przeróżne scenariusze.

Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula. Był to Yorokobi.

- Widzę, że cię to przeraziło - oznajmił - Już csii. Wszystko będzie dobrze.

Pogłaskał mnie po głowie. Gdy lekko się uspokoiłam powiedziałam:

- Te oczy to sharingan.

Gdy to powiedziałam w tym samym czasie pojawiła się pomoc od Wioski Piasku. Medyczni ninja weszli i zaczęli zajmować się rannymi.

Ich lider się zapytał nas co tu się stało. Opowiedzieliśmy po krótce nic nie wspominając o sharinganie.

***

Od razu po przybycie do wioski zabrali mnie i Yorokobiego do biura Kazekage a Konohamaru i Mitsukiego do prywatnych lekarzy kage.

Byłam lekko oszołomiona na widok Gaary. Znałam go tylko z opowieści taty jak byłam jeszcze mała.

Na znak szacunku pochyliłam przed nim głowę a on czule się uśmiechnął.

- Miło was widzieć - powiedział

- Co z tamtymi? Wszystko w porządku? - to było pierwsze co powiedzialam do mężczyzny.

- Są bezpieczni. Wysłałem do nich najlepszych lekarzy jakich mam. - potem znowu się uśmiechnął - Jesteś tak podobna do Naruto. On też zawsze martwił się o swoich przyjaciół bardziej od siebie. Przypomniały mi się dawne czasy.

Gaara lekko poprawił mi tym humor. Usiedliśmy przed nim a on zapytał się nas o zbrodniarzy, którzy nas zaatakowali. Yorokobi opisał sytuację, a ja wyciągnęłam zwój z zapieczętowanymi złoczyńcami.

Powiedział, że to są już osobiste porachunki w które Wioska Piasku nie może się mieszać, a zwój przekaże mojemu tacie. Przy okazji anulował zadanie, po które właściwie się tutaj udaliśmy.

Chwilę później wszedł jego brat Kankuro i zabrał nas do pokoju, w którym powiedział abyśmy się rozgościli. Podziękowaliśmy mu po czym opuścił pomieszczenie.

- O zobacz, można zrobić herbatę. Zaparzę nam - oznajmił Yorokobi - Wszystko będzie dobrze. Za dwa dni zjawi się twój tata i wszystko sobie wyjaśnicie.

Uśmiechnęłam się do niego i chwilę później zaczęłam pić z nim zrobioną wcześniej herbatę.

- Słuchaj, nie wiem czy powinienem pytać, ale czym jest sharingan?
Postanowiłam mu powiedzieć. Jesteśmy w tej samej drużynie od paru lat, więc nie powinniśmy mieć sekretów. Po raz pierwszy Yorokobi był taki miły, a ja otwarta.

Po raz pierwszy wyczułam w nim przyjazną aurę oraz troskę. Zaufałam mu.

- Niewiele o nim wiem. Podczas jednej z moich przesiadywań w bibliotece znalazłam w sekretnym pokoju akta shinobich i zaczęłam je czytać. Najbardziej zaintrygował mnie Sasuke Uchiha. On miał te oczy. One najbardziej mnie zainteresowały bo nigdy o nich nie słyszałam. Zaczęłam czytać trochę na ich temat. - przerwałam na chwilę potem zaczęłam dalej - Wydaje mi się, że mój drugi rodzic był z klanu Uchiha. Tylko czemu tata o nim nie wspomina? Był zły a może nie żyje? Nie mam pojęcia. I jeżeli tata wiedział, czemu mi o tym nie powiedział. To jest zbyt potężne aby to ukrywać.

- Wiesz, skoro twój tata ci nic nie powiedział, może miał ku temu powód - oznajmił.

- Nie można wykluczyc tej opcji.

Spojrzałam na niego. Miałam wrażenie jakby przede mną śledział całkowicie inny człowiek. Zwykle był naburmuszony i rzucał niemiłe komentarze w moją stronę i Mitsukiego. Po raz pierwszy pokazał, że ma też dobre uczucia, a nie tylko te negatywne i że się o nas troszczy.

- A właśnie. Mój ojciec chyba miał sharingana. Nie jestem tego pewien, ponieważ byłem dzieckiem i nie za bardzo pamiętam. - rzucił.

Nie zgadzało mi się to. Przecież on jest z klanu Hatake a nie Uchiha. Czy to możliwe, aby ktoś z poza go miał?

- Dziękuję ci za rozmowę - podziękowałam - Tylko proszę, nikomu o niej nie mów - poprosiłam.

- Masz to u mnie jak w banku - oznajmił a ja się lekko uśmiechnęłam.

W końcu odłożyłam szklankę, wstałam i postanowiłam udać się do Mitsukiego sprawdzić jak się trzyma. Mam nadzieję, że to nie będzie nic poważnego.

Akai - córka serca KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz