🍥 Rozdział 11🍥

294 19 0
                                    

Następnego dnia z rana udałam się do biblioteki. Jak zwykle powiedziałam bibliotekarce, że tata poprosił mnie abym coś przyniosła.

Szybko zaczęłam szukać informacji o klanie Uchiha oraz sharinganie. Gdy je znalazłam, dwie z nich zapieczętowałam na papirusie, aby zabrać je do domu. Bibliotekarka się zbliżała, więc wzięłam jakieś puste papiery, które leżały na stole.

- Wzięłaś już wszystko co chciałabyś? - zapytała się mnie.

- Tak - odpowiedziałam i spojrzałam na tabliczkę z napisem „Uchiha”. Półka była cała pusta.

- Wszystkie informacje stąd zostały przeniesione do podziemnego archiwum - dodała.

- Wie może pani jak mogę się tam dostać?

- Oj kochana, tam już nie wejdziesz - zaśmiała się - Tylko shinobi ze specjalnym pozwoleniem od hokage mogą tam wejść.

- Rozumiem, dziękuję za informację - powiedziałam po czym opuściłam pomieszczenie tym samym udając się do domu.

Po części miałam to co chciałam. Na ten moment musi mi tyle wystarczyć. Nie dostanę się na razie do tamtego archiwum.

Wzięłam kartę i dopisałam do niej punkt, w którym muszę odnaleźć archiwum i się do niego dostać.

Uśmiechnęłam się i nie tracąc więcej czasu zaczęłam czytać skradzione książki.

Byłam bardzo zachwycona. Z każdą kolejną stroną nie mogłam doczekać się następnej. Miałam wrażenie, że mogłam zrobić wszystko. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko schowałam książki i podeszłam otworzyć.

- Oo cześć Yorokobi - uśmiechnęłam się do niego - Co tu robisz?

- Dlaczego masz w jednym oku sharingana? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

Delikatnie się przeraziłam. Byłam tak zafascynowana momentem o genjutsu sharingana, że pod wpływem emocji musiał mi się uaktywnić. To wyjaśnia czemu czytałam szybciej niż zwykle. Za to dowiedziałam się, że jeden shinobi (nie było napisane jaki) potrafił złapać aż dwadzieścia osób na raz. Niesamowite! Też chciałabym to umieć.

- Uczyłam się jak go uaktywnić - skłamałam - A... jaki jest powód dla którego do mnie przyszedłeś?

- Twój tata nas wzywa do siebie - wyjaśnił.

Poczułam lekki stres. Z początku pomyślałam, że zauważono zniknięcie książek. Potem się uspokoiłam i poszłam za kolegą do hokage. Poczułam, że moje oko wróciło do swojej poprzedniej barwy.

- Wszystko w porządku? - nagle zapytał.

- Jak najbardziej.

Tak naprawdę czułam delikatny niepokój, ale nie chciałam mu o tym mówić. Nagle przystanął.

- Dlaczego nie mówisz całej prawdy?

- Ależ mówię ci prawdę. Tylko to ciągłe zalewanie mnie pytaniami staje się trochę irytujące - odparłam.

Niespodziewanie Yorokobi popchnął mnie do ściany tym samym przytrzymując moje ręce.

- Co się z tobą dzieje? - powiedział zdenerwowany.

- No mówię, że nic - uparcie przy tym twierdziłam.

- Nie wierzę ci. Dlaczego nagle stałaś się taka oschła? Dlaczego tak szybko zmieniasz emocje? I dlaczego kilka dni temu byłaś w stanie powiedzieć mi wszystko a teraz się dystansujesz? - zalał mnie pytaniami.

- Trochę za mocno mnie ściskasz. Możesz  mnie puścić? - powiedziałam coś zupełnie nie na temat. Puścił mnie.

- Wyjaśnisz mi to w końcu? - nie odpuszczał.

- Nie mam ci nic do powiedzenia. Nic się nie dzieje. Wszystko jest w porządku.

- Co tu się dzieje? - zapytała Hotaru, która zjawiła się tu ni stąd ni zowąt.

Hotaru jest człońkinią drużyny dziewiątej. Ma kręcone, brązowe włosy z blond pasemkami z przodu. Zawsze ma przypiętą białą spinkę po lewej stronie i pomalowane oczy na niebiesko. W lewym uchu ma kolczyka, a barwa jej oczu jest brązowa.

- Przepraszam, ale tata mnie wzywa - powiedziałam i jak najszybciej od nich odeszłam.

Nie dobrze. Przestałam nad sobą panować. Yorokobi to zauważył. Od teraz będę musiała bardziej uważać na to co mówię i jak się zachowuję. Nie mogę dać niczego po sobie poznać.

PERSPEKTYWA: YOROKOBI

- Od kiedy Akai od cichej dziewczyny lubiącej czytać książki stała się tak pewna siebie, że zaczęła się wykłócać? - zapytała się mnie Hotaru.

- Nie mam pojęcia - odrzekłem - Pewnie są bardzo martwi się o Mitsukiego - stwierdziłem.

- Martwienie się tak nie wygląda - prychnęła.

- Muszę iść do hokage. Później jeszcze porozmawiamy.

- Miej na nią oko - rozkazała po czym odeszła.

- Oczywiście! - krzyknąłem na koniec i ruszyłem do biura Naruto.

PERSPEKTYWA: AKAI

Wszyscy byliśmy już u mojego taty. Yorokobi ciągle się mi przyglądał a Mitsuki po prostu stał obok i się do mnie uśmiechał. W końcu Naruto powiedział:

- Mam złe wieści - zaczął - Ta dwójka co zaatakowała Mitsukiego dziś w nocy została zamordowana, a miejsce w którym mieli tatuaż zostało przecięte.

Akai - córka serca KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz