Kiedy wstałam poczułam przy sobie ciepło. Spojrzałam w górę. Usnęłam w objęciach Mitsukiego. Było mi tak przyjemnie.
W końcu przyjaciel wstał. Spakowaliśmy swoje rzeczy i opuściliśmy jaskinie. Złapałam go za rękę i powoli ruszyliśmy na przód. Miałam wyrzuty sumienia przez zamordowanie tamtej trójki. Za bardzo poniosły mną emocje. Jakby tata się dowiedział byłoby po mnie! Ma już ponad trzydzieści lat, zbliża się ku czterdziestce i nigdy nikogo nie zabił, a ja w wieku szesnastu lat mam już trzy osoby na sumieniu! Nie jest dobrze. Jeszcze nie zdobyłam od nich żadnych informacji. No po prostu świetnie! W dodatku zapomniałam zabrać kilka zwoi.
- Mitsuki - odezwałam się nagle - Musimy wrócić do tamtego mieszkania. Zapomniałam paru zwoi...
- Na pewno chcesz tam wracać? - zapytał zmartwiony - Może ja sam tam pójdę?
- Nie. Chodźmy razem a ja sama tam wejdę by to zabrać. Będziesz stał na straży. - postanowiłam. Wahał się przez chwilę, ale w końcu ustąpił.
Staliśmy przed domem. Mitsuki powiedział, że będzie pilnował z zewnątrz, ponieważ tam jest dużo krwi, a on się jej boi. Jak piąta.
Po przekroczeniu progu spojrzałam na martwe ciała. Poczucie sumienia jakby nagle znikło. Nie poruszyło mnie to.
Dłużej się nie zastanawiając zabrałam od nich zwoje, ale nie wyszłam. Postanowiłam porozglądać się po mieszkaniu. Może coś ciekawego znajdę.
Wcześniej zamieszkiwała tu inna rodzina. Mogłam to wnioskować po porozwieszanych obrazach po całym domu z ich podobiznami. Była to dość liczna rodzina. Dwójka rodziców i czwórka dzieci. Wyglądali na bardzo szczęśliwych.
Posmutniałam. Przypomniałam sobie moją obecną sytuację. Tylko ja i tata, którego i tak całymi dniami nie ma w domu. Z mojego oka poleciała łezka. Tak szczerze to nigdy nie zaznałam tej rodzinnej atmkswery. Nie wiem jak to jest mieć dwóch, kochających się rodziców. Jedyną bliską mi osobą właściwie jest Mitsuki. To on przychodził do mnie do domu, aby razem spędzić czas. Czasami mnie to irytowało, ponieważ wolę byś sama, ale stara się.
Wracając do dwójki rodziców. Przestałam już się nad sobą użalać i zaczęłam iść dalej. Chciałam jak najszybciej znaleźć ojca, aby w końcu poczuć tą miłość.
Znalazłam mały pokoik na końcu korytarza. W środku na biurku leżały porozrzucane mapy, na których były pozaznaczane były jakieś punkty. Zakładam, że pewnie są to miejsce, które zdążyli zobaczy, a których nie. Uciszyłam się. Przecież oni tak samo szukali Sasuke, więc to muszą być punkty, gdzie prawdopodobnie mógł przebywać. Zabrałam je i udałam się szybko do Mitsukiego aby pochwalić się mu co znalazłam.
- Mitsuki! - krzyknęłam wybiegając z domu - Spójrz co znalazłam! To są mapy, które mogą zbliżyć nas do odnalezienia mojego ojca! - mówiłam głośno z radości.
Nie za bardzo się tym ucieszył. Przytaknął tylko głową. Stracił swój uśmiech. Nie podobało mi się to. Nie śmiał się tak często jak kiedyś. Brakuje mi tego trochę.
- Naszym następnym celem podróży będzie Wioska Gwiazdy - oznajmiłam - Chodź, nie traćmy czasu - powiedziałam wyciągając do niego rękę. Złapał ją i ruszyliśmy przed siebie. - Patrząc na mapę wynika, że z tego miejsca zostaje nam dzień drogi.
- Tym razem ja poszukam miejsca do noclegu - powiedział stanowczym głosem. Przytaknęłam lekko spuszczając głowę.
Po jakimś czasie moje myśli skierowały się ku czemu innemu. Na pewno tata dowiedział się o moim wybryku i wysłał ekipę poszukiwawczą. Musimy być teraz bardzo ostrożni. Nie możemy im się pokazać przed odnalezieniem Sasuke. Taka interwencja nie wchodzi w grę.
***
Minęło kilka godzin naszej podróży. Byłam delikatnie zmęczona, ale dawałam radę. Nagle Mitsuki się zatrzymał.
- Mit... - nie zdążyłam nic powiedzieć, bo zaraz mi przerwał.
- Akai co się z tobą dzieje? - nagle zapytał - Nie poznaje cię.
- Nie martw się o mnie - oznajmiłam - Wiem, nie powinnam zabijać tamtych ludzi. Ale oni też nie byli święci! W tym domu mieszkała inna rodzina. Kto wie co z nimi zrobili! - zaczęłam się usprawiedliwiać - A poza tym, nie jesteśmy już dziećmi! Świat jest okrutny! Jednego dnia wstajesz jakby nigdy nic, a zaraz potem niespodziewanie zdarzają się nieprzyjemne sytuację! Naturalna kolej rzeczy! Od teraz kiedy nie jesteśmy w wiosce nasze życie nie będzie już takie kolorowe!
- Może i nie jest kolorowy, ale to my decydujemy ile kolorów ma mieć - spłętował.
Wpadłam w sprzeczkę z Mitsukim. Nie poznaję go. Nigdy wcześniej się ze mną nie wykłócał. Nie wiem czy to był dobry pomysł go brać.
- Rubinku możemy jeszcze wrócić! Czeka tam na ciebie twój rozpaczony ojciec. Tęskni za tobą! - powiedział w przypływie chwili.
Trafił w mój słaby punkt. Zaczęłam płakać, ale nadal myślałam trzeźwo.
- Robię to aby mój tata w końcu był ze swoim parterem, a ja miała drugiego ojca. A skoro ci się to nie podoba po co się godziłeś? Mogłeś śmiało zostać! - tłumaczyłam lekko się unosząc.
Skamieniał na chwilę. Chyba ja też trafiłam w jego słaby punkt, ale nie wiem co nim było.
- Masz rację, niepotrzebnie się uniosłem, przepraszam - podszedł do mnie - Zapomniałem, że robię to aby ci pomóc - przytulił mnie i pocałował w głowę - Przepraszam.
Przytaknęłam tylko.
PERSPEKTYWA: YOROKOBI
Nasza drużyna ruszyła jak najszybciej mogła. Zależało mi na odnalezieniu tej dwójki, a w szczególności Akai. Ten dureń za nią wszędzie pójdzie.
Dotarliśmy to jakiejś pierwszej napotkanej wioski. Zaczęliśmy się wypytywać czy nie widzieli nigdzie czarnowłosej dziewczyny z czerwonymi pasemkami, a z nią chłopak, który miał niemieckie włosy i żółte oczy. Nikt nic nie widział. No świetnie.
W końcu dotarliśmy do samego końca. Został nam ostatni domek. Zapukaliśmy, ale nikt nie otwierał. Yamato postanowił pociągnąć za klamkę. Drzwi były otwarte. To co tam ujrzałem zmroziło mi krew w żyłach. Leżały tam trzy martwe ciała, a dookoła znajdowało się dużo krwi.
- Co tu się stało... - wyszeptał Neji niedowierzając. Właściwie, to ja też.
![](https://img.wattpad.com/cover/282090726-288-k659059.jpg)
CZYTASZ
Akai - córka serca Konohy
Fiksi Penggemar16 letnia córka Naruto podczas jej wieczornych przesiadywań w bibliotece natyka się na akta shinobich. wśród nich uwagę jej przykuwa Sasuke Uchiha. Jako iż nigdy nie słyszała o tym klanie postanawia dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Wkrótce okazuj...