🍥 ROZDZIAŁ 20 🍥

218 24 1
                                    

Siedzieliśmy wszyscy w kręgu i czekaliśmy, aż sobie pójdą. Byłam lekko zdenerwowana, że moja pieczęć może nagle przestać działać. Wiedziałam, że było bardzo mało szans na niepowodzenie, jednak mimo to ogarniał mnie stach. Za mną siedział Yorokobi, a Mitsuki obok mnie. Przyglądali się sytuacji. Czułam od czasu do czasu wzrok Yorokobiego na moich plecach, ale nie reagowałam. Byłam zbyt przejęta tą sytuacją. W końcu odeszli.

Zdjęłam pieczęcie. Chciałam sięgać po mapy aby omówić pan, ale przerwał mi w tym nasz nowy członek.

- Trochę napięta atmosfera padła - zachichotał pod nosem - A więc teraz, na spokojnie możesz mi wytłumaczyć od czego się to zaczęło? - domagał się wyjaśnień.

Wraz z Mitsukim jednocześnie spojrzeliśmy na siebie. Dałam mu znak wzrokiem, aby się nie udzielał podczas tej rozmowy. Przyjaciel tylko skinął głową i usiadł przy drzewie opierając się o nie. W między czasie bawił się szyszkami leżącym nieopodal.

Spojrzałam na Yorokobiego lekko szklistymi oczami. Wyglądały jakby zaraz miały z nich wypłynąć strumienie łez, jednak nie poleciały.

Zaczęłam po kolei opowiadać mu w jaki sposób dowiedziałam się w ogóle o Sasuke. Powiedziałam mu o tych aktach, i jak je zdobyłam. Odpowiedziałam mu również o naszych ciężkich treningach, które często nie wychodziły oraz dlaczego zamordowałam tych ludzi. Cały czas się mu przyglądałam. Słuchał uważnie. Widziałam każdą jego emocję. Przejawiał strach, przerażenie, lęk, niedowierzanie, żal, współczucie i inne podobne temu emocje. Widać było, że w końcu zrozumiał cel moich działań.

W końcu zapadła noc. Blask księżyca rozświetlał moje jak smoła czarne włosy. Mitsuki nadal siedział pod drzewem i wsłuchiwał się w rozmowę. W końcu Yorokobi coś powiedział.

- Jestem pod wrażeniem tego co usłyszałem - zaczął - Ale nie przemyślałaś, że mogły być inne drogi?

Znowu zaczynał ze swoim zrzędzeniem. Zrobiłam krzywą minę, ale nie zaprzestał. Postanowiłam go wysłuchać.

- Mogłaś wcześniej mnie o tym poinformować. Poszlibyśmy razem do twojego taty, powiedzieli jaka jest sytuacja i pomógłby nam go szukać. - starał się mówić spokojnym tonem, ale było słychać nutkę zdenerwowania.

Nie wytrzymałam.

- Myślisz, że to by coś dało?! - nie wytrzymałam i uniosłam głos - Mój tata na pewno by na to nie przystał! Już dawno pokazał mi, że nic z tym nie zrobi. Całe życie chciał zataić przede mną jego istnienie. Okłamywał mnie abym go nigdy nie spotkała. Chciał mi uświadomić, że wybrał własną drogę, i że nie powinniśmy się wtrącać. - zrobiłam chwilą pauzę - Teraz już widzisz dokładniej dlaczego nie chciałam mu nic mówić?! A poza tym, pewnie jakbym tobie szybciej powiedziała, zapewne pobiegłbyś od razu do mojego tatusia bądź swojego i wszystko im wygadał! - wygarnęłam mu.

Zaczynałam się coraz bardziej denerwować. Ten chłopak zaczynał działać mi na nerwy. Ale cóż, nie mogłam go odrzucić. Od razu by pobiegł na skargę.

Pomimo wcześniejszych wypowiedzi nadal próbował mi przekazać inne drogi wyjścia z tej sytuacji. Coraz bardziej się we mnie gotowało.

W końcu i Mitsuki nie wytrzymał i postanowił się udzielić.

- Wystarczy - wtrącił - W tym momencie kłótnie nam nie pomogą. Stało się to się stało. Nie cofniemy już czasu. Także zaklimatyzujmy się z obecną sytuacją i postępujemy zgodnie z planem Akai. - skończył wypowiedź i zarzucił na mnie swój płaszcz.

Nie spodziewałam się, że Mitsuki może powiedzieć takie mądre słowa. Zazwyczaj po prostu siedział i słuchał, albo udawał klauna aby rozweselić sytuację. Teraz zyskał większy podziw w moich oczach.

- Faktycznie, masz rację - oznajmił Yorokobi - Jesteśmy jedną drużyną. Nie ważne co się stanie, zawsze będziemy w tym razem.

Spojrzałam się na niego. Teraz kolejny prawił jakieś morały. Co się z nimi stało? Czy to przez ten księżyc?

- A więc - zaczął - Gdzie teraz zmierzamy?

- Idziemy do Wioski Gwiazdy - poinformowałam - Ludzie, których zabiłam również szukali Sasuke. W dodatku mieli mapy i dużo informacje, więc korzystając z okazji przywłaszczyłam je sobie. - spojrzałam na niego. Nadal nie dowierzał, ale to już mnie specjalnie nie obchodziło. - Ostatnio był tam jako najemnik i istnieje szansa, że nadal tam może przebywać. Nie jest jakoś szczególnie znany, ale na pewno dowiemy się czegoś od mieszkańców. Przy odrobinie szczęścia może znajdzie się ktoś, kto powie więcej. - uśmiechnęłam się delikatnie.

Yorokobi pokręcił głową i się delikatnie zaśmiał.

- Wiesz, że to daleko? - zaznaczył.

- Nie obchodzi mnie jak to daleko. Nie ważne, ile osób będę musiała okłamać czy zmanipulować. Nie ważne, czy kogoś skrzywdzę na swej drodze. Jeżeli istnieje jakakolwiek szansa na to, że mogę go zobaczyć przemierzę nawet cały świat - powiedziałam późnym tonem wpatrując się w jeden punkt bliżej nieokreślony - Wiem, że jestem strasznie samolubna z tego powodu, ale marzę aby go znaleźć i w końcu móc ujrzeć osobę, która mimo, że mnie zostawiła, kocham.

- Ruszajmy więc - zdecydował - Jednak pamiętaj, że od teraz każdy nasz grzech, będzie również naszym grzechem. Od teraz nie możesz obwiniać się sama za to co się stało.

Odwróciłam się ku niemu.

- Ale dlaczego? Dlaczego chcecie nieść moje brzemię?

- Jak stwierdziłaś, że kochanie jest czymś samolubnym, w takim razie każdy z nas jest samolubny. Przecież nie robimy tego, bo nas zmuszasz.Baka! - podszedł i lekko uderzył mnie w czoło - Jesteśmy razem już od małego. Dlaczego teraz mielibyśmy zostawić cię z tym samą?

Zauważyłam jak Mitsuki stojący za nim się uśmiecha. Na ten gest ja również się szeroko uśmiechnęłam. Podeszłam do nich i przytuliłam ich oboje.

- No to w drogę - oznajmiłam na koniec i ruszyliśmy na północ.

Teraz zaczęliśmy nowy rozdział w swoim życiu. Trójka przyjaciół ruszyła w drogę ku jednemu celowi. Odnaleźć Sasuke. Nie wiemy co nas po drodze czeka, ale razem damy jakoś radę.

Akai - córka serca KonohyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz