Siedziałam zapłakana na kolanach Louisa, chowając głowe w jego bluzie. Nie mogłam przestać płakać i nawet nie wiem czemu... Czy z ogromnego bólu ręki, czy z tego, że mój brat na mnie nakrzyczał.
-Przepraszam Louis...- Powiedziałam cichutko i pociągnęłam nosem. Brat spojrzał na mnie i delikatnie zaczął pocierać moje plecy w geście uspokojenia.
Auto zatrzymało się po paru minutach przed wielkim budynkiem. Gahhhh jak ja nie nawidze szpitali!
-Chłopaki zostańcie w aucie, zadzwoniłem już po dodatkową ochronę, Anita wyjdź powoli i chodź ze mną do środka.- Odezwał się Paul. Aleee chwileczkę! Ja sama z nim? Nie!
-Bez Lou nigdzie nie pójdę! Nie chce iść sama z panem!.- Oburzyłam się i jeszcze bardziej przylgnęłam do brata.
-Dobra, Louis chodź z nami, trzeba to szybko załatwić, a potem masz mi dokładnie opowiedzieć jak to się stało.- Niechętnie się zgodził.
Louis ostrożnie otworzył drzwi, a ja powoli ześlizgnęłam się z jego kolan, aż stanęłam na parkingu, po mnie wyszedł Lou, który objął mnie i razem z Paulem poszliśmy do wejścia.
Podeszliśmy do recepcji.
-W czym mogę pomóc?.- Spytała jakaś starsza pani za ladą.
-Moja siostra prawdopodobnie złamała nadgarstek.- Odezwał się niebieskooki i podwinął ostrożnie rękaw mojej bluzy, ukazując siny i jeszcze bardziej niż przedtem spuchnięty nadgarstek. Babka za ladą gdy to zobaczyła skrzywiła się i spojrzała na moją zapłakaną twarz ze współczuciem.
-Oczywiście.... Chwileczkę zawiadomię lekarza.- Podniosła słuchawkę telefonu i zadzwoniła po kogoś. Tym kimś okazała się jakaś pani po 30- stce z miłym uśmiechem. Podeszła do nas.
-Proszę za mną.- Powiadomiła nas. Moją zdrową ręką złapałam dłoń Lou i powoli kierowaliśmy się za nią. Nie powiem, ale cholernie się boję.
Weszliśmy do jakiegoś gabinetu i ta pani kazała mi usiąść na kozetce. Niepewnie to zrobiłam. Louis usiadł przy mnie i pomógł mi zdjąć bluze, co nie było zbyt proste, ale udało się.
-Kochanie, zrobię ci prześwietlenie, i sprawdzimy jak poważne jest złamanie, potem niestety będę musiała ci go nastawić.. uprzedzam, że będzie bolało, nawet z miejscowym znieczuleniem... oczywiście nie chce cię straszyć, ale muszę cię o tym powiadomić, po tym założymy ci gips i po wszystkim.- Delikatnie się uśmiechnęła i podeszła do mnie.
-Mogę?.- Spytała i pokazała na moją rękę. Niepewnie kiwnęłam głową. Lekarka ostrożnie wzięła nadgarstek w swoje dłonie i pokręciła nim. Skrzywiła się lekko i kazała nam pójść zrobić prześwietlenie.
~~
Po prześwietleniu znów wróciliśmy do jej gabinetu.
-No kochanie, teraz to najgorsze. Siedź spokojnie, zaraz podam ci znieczulenie i zabiorę się za nastawienie tego. Masz szczęście, że jest złamany tylko w jednym miejscu i nie jest to tak poważne.- Powiedziała i wyciągnęła z szafki igłę i jakiś płyn, którym napełniła strzykawkę.
Na ten widok schowałam głowę w klatce piersiowej mojego brata. On uśmiechnął się pokrzepiająco. Po chwili poczułam ukłucie.
-Teraz proszę nie ruszaj się, dobrze?.- Pokiwałam lekko głową. Louis unieruchomił mnie trzymając w silnym uścisku.
Lekarka naciągnęła mi rękę i przekręciła, aż usłyszałam głuche, chrupnięcie. Krzyknęłam głośno i zgryzłam zęby z niesamowitego bólu. Znów się rozpłakałam. To tak cholernie boli. Boże...
Mój brat szeptał mi cicho czułe słówka do ucha i głaskał po głowie, żebym się uspokoiła. Ale to nie pomagało. Kobieta ścisnęła jeszcze dłoń na złamaniu, a ja znów zawyłam z bólu.
-No już po wszystkim, spokojnie.- Oznajmiła mi. Wstała i kazała nam znów gdzieś pójść. Nie chciałam puszczać w żaden sposób Louisa, trzymałam się go kurczowo.
Po pół godzinie miałam już założony gips i mogliśmy wyjść z tego przeklętego szpitala. Ja zapewne wyglądałam koszmarnie. Spuchnięte od płaczu oczy i zaczerwienione poliki jak nic. Ale na szczęście już nic nie muszą mi robić. Babka kazała tylko za 3 tygodnie przyjść na zmiane gipsu... A i mam go nosić przez ok. 2 miesiące. Zajebiście po prostu.
Przed szpitalem czekała nas niespodzianka w postaci paparazzi. Cudownie! Teraz wszyscy zobaczą mnie w takim stanie.
Paul szybko zaprowadził nas do auta, a ja znów przylgnęłam do brata.
Błagam niech ten dzień się już skończy... Mam dość.
~~