Rozdział 8

206 17 1
                                    

Siedziałam w samochodzie w drodze na arene gdzie miał odbyć się koncert chłopaków. Cieszyłam się nawet bo usłysze na żywo jak śpiewają. Ale byłam też zła na nich za dzisiejszą poranną akcje z tym wyjazdem w trase. Nie chce nigdzie jechać, bo się zwyczajnie boje.

Przez ciemne szyby naszej limuzyny zobaczyłam jaki tłum jest przed stadionem. Nagle fanki zobaczyły nas i rzuciły się na auto. One są nienormalne! Krzyknełam przerażona i przytuliłam się do Liama siedzącego obok mnie. Zaśmiał się i oddał uścisk.

-Ja się ich boje, chłopaki błagam ja nie chce nigdzie jechać w te trase! One mi zrobią krzywde! Już mnje nienawidzą, a co będzie później?!

-Dramatyzujesz.- Powiedział obojętnie mój brat na co zgromiłam go wzrokiem.

-"No jasne przecież nic mi się kurwa nie stanie, tylko jak mnie zobaczą to rozszarpią, nic wielkiego"- Powiedziałam to po polsku, tak aby nie zrozumieli co mówie, ani żeby nie krzyczeli na mnie, że przeklnęłam, ale też dlatego aby zobaczyć ich miny. Serio patrzyli na mnie jakbym co najmniej powiedziała im, że jestem w ciąży hahah.

-No co?- Spytałam ich.

-Fajny język, powiedz coś jeszcze!- Poprosił podekscytowany Niall.

-Nie...

-No proooosze!

-Ale po co?

-Bo to fajnie brzmi! Takie trudne wyrazy, jak ty to umiesz?.- Po tym co powiedział wpadłam na pomysł aby wyrecytować trudne słowa i poprosić ich aby to powtórzyli, w ten sposób będę mieć z nich ubaw.

-Ok.- Odezwałam się i wszyscy jak na zawołanie popatrzyli na mnie wyczekująco.

-"W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w czcinie".- Powiedziałam to umacniając "rz,sz,cz oraz ą" . Ich miny? Epickie. Zaczęłam się śmiać, a oni patrzyli na mnie jak na ducha.

-J..jak ? Jak ty to powiedziałaś? Co to znaczy?.- Spytał oszołomiony Liam.

-Normalnie, to proste słowa..

-Dziewczyno to nie jest normalne! Też chce tak umieć!

-Nie będę was uczyć polskiego, możecie sobie pomażyć.- Prychnęłam i zobaczyłam, że wjechaliśmy na parking areny. Chłopaki się chyba oburzyli, bo nic więcej nie powiedzieli i otworzyli drzwi od auta. Od razu otoczyli ich ochroniarze. Nagle ktoś pociągnął mnie za ramie i siłą wyciągnął z samochodu.

-Panienko idziemy.- Powiedział ochroniarz.

-Niech mnie pan puści! Ja chcę zostać w aucie! Nie chcę tam iść!.- Zaczęłam się na niego wydzierać. On nic sobie nie robił z moich krzyków i złapał mnie w pasie i przeżucił łatwo przez ramie. Choleeera! Zaczęłam się szarpać i kopać go. Nic nie pomagało, więc poddałam się i luźno zwisałam na jego ramieniu. Co za życie..

Zorientowałam się, że weszliśmy do jakiegoś pokoju. Ochroniarz postawił mnie na ziemi.

-Ma panienka tu siedzieć i nigdzie nie wychodzić. To prośba brata. - Powiedział sucho i wyszedł z pomieszczenia. No pewnie! Sama w tym pokoiku przez kilka godzin! No chyba nie! Podeszłam do drzwi i po chwili otworzyłam je. Otwarte! Całe szczęście nie zamknęli mnie. Gdzieś z oddali usłyszałam niesamowicie głośne krzyki i głosy chłopaków. Koncert się zaczął. Szłam wzdłóż korytarza, aż zobaczyłam drzwi wyjściowe. Jest! Wyrwę się stąd na chwile, a potem wróce, nie dowiedzą się. Wyszłam na zewnątrz i usiadłam na betonie opierając się o ściany budynku. Nawet stąd słychać było te okropnie głośne krzyki. Jak chłopaki to wytrzymują to ja nie wiem...

Wstałam i przeszłam się kawałek wokoło budynku. Nagle zauważyłam jakichś ludzi. Cholera! To ten ochroniaż, który mnie zabrał do środka. Zaczęłam się cofać, by nie zauważył mnie, ale ja oczywiście największa niezdara musiałam się potknąć i wywrócić się przez co mnie zauważyli. Ochroniarz zrobił złą, ba wkurzoną mine i ruszył w moim kierunku. Przestraszona wstałam szybko i pędem ruszyłam w strone drogi. Zaczęłam przed nim uciekać i nawet nie wiem kiedy wbiegłam na jezdnię.

-Panienko! Nie!!.- Krzyknął przerażony, a ja odwróciłam głowe, by przez sekunde zobaczyć pędzące w moją stronę auto. Odsunęłam się szybko, ale i tak uderzyło ono we mnie. Poczułam mocny ból i upadłam na ziemie, tracąc przytomność. To nie tak miało wyglądać.

~~

~POV Ochroniarz~

Szybko wszedłem na jezdnię i podniosłem delikatnie ciało siostry pana Louisa. O boże on mnie zabije, miałem ją pilnować. Krzyknąłem na tego co ją potrącił by zadzwonił po pogotowie. Zjawili się po około 5-10 minutach. Zabrali ją do środka, a ja zdąrzyłem tylko dowiedzieć się do jakiego szpitala ją zabierają. Jak najszybciej wszedłem do stadionu i poszedłem do prowadzącego koncert i wyjaśniłem sprawe. Zrobił wkurwioną mine i poszedł na scene.

-Przerywamy koncert! Nagła, poważna sprawa! Koniec koncertu, prosze skierować się do wyjścia!.- Usłyszałem jak zaczął krzyczeć. Chłopcy byli zdezorientowani, a ja wiedziałem, że jak tylko się dowiedzą to strace prace...

~~

~ Louis~

Wszycy byliśmy mega zdziwieni jak usłyszeliśmy co powiedział kierownik koncertu. Dlaczego przerwali nasz koncert? Kazali nam szybko zejść ze sceny. Zrobiliśmy to, a jak tylko zeszliśmy to zobaczyliśmy na maxa przerażoną mine Markusa. Ochroniaża, który miał pilnować Anity. Posłaliśmy sobie z chłopakami spojrzenia, już wiedziałem, że coś się stało.

-Dlaczego przerwaliście koncert?.- Spytał Harry.

-Nagły wypadek. Markus kurwa tłumacz się, bo nie ma czasu!- Krzyknął wzburzony kierownik.

-Panie Tomlinson... Pańska siostra..-Wykrztusił załamany. Cholera wiedziałem, że coś się stało!

-Co z nią?! Gadaj kurwa!.

-Ona mi uciekła.. Próbowałem ją dogonić, ale wbiegła na ulice, potrącił ją samochód..- Powiedział cicho, a ja nie mogłem w to uwierzyć. Jak? To niemożliwe! Chłopaki zrobili przerażone miny, a ja myślałem, że się zaraz popłacze, moja mała siostrzyczka!

-Jak tylko wróce to cie zajebie! Jak mogłeś do tego dopuścić?! Gadaj który szpital!.- Krzyknąłem i zbliżyłem się do niego z morderczą miną. Któryś z chłopaków przytrzymał mnie, bo już miałem zamiar mu przyjebać.

-Hospital St. Mary's.- Odpowiedział przestraszony.

Szybko zerwaliśmy się z chłopakami i pobiegliśmy do auta. Po chwili byliśmy już w drodze do szpitala.. Błagam oby nic poważnego jej nie było.

~~

My little sister. (1D)Where stories live. Discover now