Rozdział 11

212 14 0
                                    

~ 2 tygodnie później ~

-Anita!? Jesteś już spakowana?!

-Taak! Zaraz zejdę na dół!- Jestem w mojej wielkiej garderobie i dopakowuje do końca moje 3 walizki, w końcu jade na 5-miesięczną trase...ohh. ja nie dam rady.. Wstaje powoli, bo zaczynają mi drętwieć nogi. Nagle słysze jak ktoś wchodzi do pokoju i z rozmachem otwiera drzwi od garderoby.

-Dziewczyno! Ile można na ciebie czekać? Daj to i chodź już bo się spóźnimy!.- Lekko poirytowany Niall wziął w ręce dwie walizki i wyszedł z pokoju tak szybko jak się pojawił. Wzruszyłam ramionami i wzięłam za rączkę ostatnią walizke. Wyszłam z garderoby do mojego pokoju i zgarnęłam z łóżka komórkę i tablet. Powoli, ociągając się zeszłam po schodach do chłopaków. Ta trasa ułożyła się tak, że wracamy w ostatni tydzień sierpnia i muszę iść do szkoły... Oh NO!

Louis zabrał szybko ode mnie walizke i po ubraniu się prze ze mnie w kurtkę i buty wyszłam za nimi z domu. Wsiadłam do wielkiej czarnej limizyny, która miała nas wziąść na lotnisko i ruszyliśmy.

Po 3 godzinach znajdowaliśmy się w LA. Nigdy nie sądziłam, że będę się tu znajdować...

Nagle poczułam jak ktoś mocno łapie mnie za rękę i ciągnie do gigantycznego czerwonego busa. Tą osobą okazał się być Zayn. Jeju ile on ma siły, zaraz mi rękę urwie! Szybko weszłam z nim do tego busa, i zaraz za nami drzwi od niego się zamknęły, bo zaczęły nadciągać fanki, boje się ich..

-Anita rusz się, błagam cie!.- Zayn popchnął mnie po małych schodkach do góry busa. Weszłam tam i zobaczyłam jego niesamowite wnętrze. Sam luksus. Trzy telewizory plazmowe, wielkie kanapy, łóżka z tyłu, kuchnia, i w ogóle... Matko..

Ostrożnie usiadłam na czerwono-czarnej kanapie i spoglądałam na chłopaków, którzy już leżeli rozwaleni na niej i grali w jakieś gry na telewizorze, chyba w fife... Ehh

Nagle podeszła do mnie jakaś pani o platynowych włosach.

-Hej.- Uśmiechnęła się do mnie miło.- Jestem Lou, stylistka One Direction.- Przedstawiła się.

-Cześć, ja jestem Anita..- I zaczęłyśmy rozmawiać co jakiś czas się śmiejąc. Zauważyłam, że ciągle spogląda na moje włosy.

-Czemu, tak się im przyglądasz?

-Bo są piękne, masz bardzo długie włosy, chętnie bym nimi poeksperymentowała.. Jeśli byś mi oczywiście pozwoliła..

-Jasne, już kiedyś chciałam coś z nimi zrobić, ale nie chciałam naciągać na nic Louisa..

-Kochana, jak tylko dojedziemy na miejsce koncertu i jak skończe z nimi.- Wskazała na chłopaków.- To zrobimy coś z nimi..- Zaśmiała się.

Godzinę pòźniej byliśmy na miejscu, ba jakimś stadionie czy czymś. Po paru minutach przerażenia mojego i trzymania się kurczowo ręki Louisa i jakiegoś ochroniarza weszliśmy do budynku. Te fanki są straszne. Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam takiego tłumu i tylu ochroniarzy przy kim kolwiek.

Jak Lou skończyła przy chłopakach i ci szybko wyszli by zagrać koncert, Lou kazała mi usiąść na krześle i zaczęła coś robić mi z włosami. Zasłoniła lustro więc nic nie widziałam. Po dość długim czasie wreszcie skończyła. Spojrzałam w lustro. O Boże...

-I jak? Podoba ci się?.- Spytała.

-Tak! Oczywiście, że tak! Są cudowne!.- Zafarbowała moje długie brązowe włosy na ombre. Miałam końcówki zrobione na blond a w połowie były jasno brązowe, góra została nienaruszona. Piękne.

Usiadłam na kanapie, która znajdowała się w tym małym pokoju i zaczęłam rozmawiać ze stylistką, o różnych bzdetach. Dwie godziny później koncert się skończył i zmęczeni chłopcy wparowali do pokoju. Lecz gdy mnie zobaczyli, byli mocno zaskoczeni, a Louis miał baaardzo wkurzoną minę.

-Anita Tomlinson! Co to do cholery jasnej ma znaczyć?! Nie było mnie tylko 4 godziny! Masz przechlapane młoda i ty też Lou!!.- Wykrzyknął zły...

Ojć nie jest za dobrze.

~~

My little sister. (1D)Where stories live. Discover now