Luke: Hey!
Luke: Czemu sobie poszłaś?
Luke: Nagle się źle poczułaś i stwierdziłaś że idziesz do domu.
Me: Bo czułam się źle.
Me: Przy okazji cały czas się całowaliście i przytulaliście i było mi głupio z tego powodu, bo szłam tam z wami jak takie piąte koło u wozu.
Me: Oraz dlatego że wszystko mnie bolało w środku gdy to widziałam, ten twój kochający wzrok w kierunku tej dziwki. Wzrok którym ja patrze na ciebie. To bardzo boli, wiesz Lukey? *nie wysłano*
Luke: Obraziłaś się na nas?
Luke: Jesteśmy parą, to normalne że się całujemy i przytulamy, Vic.
Me: Kocham cię, Lukey. Niedługo tego nie wytrzymam i wszystko ci powiem. *nie wysłano*
Me: Przy okazji to kino, to nie był dobry pomysł.
Luke: Dlaczego? Mika sama załatwiała bilety.
Me: Tak, rozumiem. Ale zauważ że ja nie lubię Kapitana Ameryki.
Luke: Po prostu zapomniała.
Luke: Zrobiłaś się strasznie czepliwa ostatnio. Zwłaszcza w stosunku do niej.
Me: Nie prawda, Luke.
Luke: A właśnie że prawda.
Me: Luke, nie kłóćmy się!
Me: Idę spać.
Me: Dobranoc Lukey, kocham cię xx
Luke: Ta. Dobranoc.
Me: Oh. Tracę cię, Lukey. Tracę a nic nie zrobiłam. *nie wysłano*
CZYTASZ
Friendzone ✉ L.H
RandomGdzie Victoria i Luke to najlepsi przyjaciele i niestety, tylko przyjaciele. ~część pierwsza trylogii "związki"~