- Przekaż mu, że ta ekspertyza ma być na dzisiaj. Nie, nie na jutro czy pojutrze... Ta, urlop. On cały czas bierzesz urlopy. Ja nie miałam wolnego od zeszłych świąt... Weź mu powiedz w takim razie, żeby znalazł kogoś kto to załatwi... Słuchaj, prokurator cały czas upomina się o zakończenie sprawy. Media coraz więcej o tym mówią, jak szybko nie znajdziemy podejrzanego to wyjdziemy na debili. Ta, do zobaczenia.
Brązowowłosa kobieta schowała do kieszeni telefon i wyszła stanowczym krokiem z komisariatu policji. Skończyła już dzisiejszą zmianę - przynajmniej jeśli chodzi o pracę w biurze. W domu miała jeszcze kilka papierów do wypełnienia. No i musiała być pod telefonem, jakby coś nagle się stało.
Ochaco Uraraka pracowała jako sierżant sztabowy policji w Musatafu. Zasłynęła w wydziale kryminalnym, specjalizując się w łapaniu morderców. Ścigała ich, jakby do każdego kto zabił, czuła osobistą urazę.
Dziewczyna stanęła na przystanku. Spojrzała na zegarek. Miała osiem minut do przyjazdu autobusu, który zazwyczaj zabiera ją prosto do domu. Dzisiaj jednak wysiądzie wcześniej, żeby pójść jeszcze do sklepu, kupić coś do jedzenia, a potem iść do domu jej rodziców. Obiecała im, że dzisiaj ich odwiedzi i wspólnie zrobią oraz zjedzą obiad.
Od traumatycznych wydarzeń, które miały miejsce na wycieczce szkolnej z klasą 1A, minęło ponad dziesięć lat. Uraraka nie była jedyną która zdecydowała się opuścić tą szkołę.
Z niektórymi utrzymywała kontakt. Z większością nie.
Sato został kucharzem. Czasami na siebie wpadali - w sklepie lub na ulicy. Wymieniali szybkie spojrzenia, powitania, czasami wymieniali zdanie czy dwa na temat jakości pomidorów - i szybko odchodzili.
Mina została na profilu bohaterskim. Jednak postanowiła przenieść się do innej szkoły. Ochaco nie słyszała do jakiej konkretnie. Wiedziała, że poza Japonią.
Ojiro i Shojo zostali na bohaterstwie w UA. Wycieczkę tą przeszli stosunkowo dobrze - najlepiej z całej klasy. Psycholog najszybciej ich zwolnił z obowiązkowych wizyt. Ochaco czasami ich widywała podczas różnego rodzaju akcji. Udawali wtedy, że jej nie znają. Wszystkim to pasowało.
Denki również został na tym samym profilu, ale nie poradził sobie z tym tak dobrze. Po zakończeniu szkoły, zaczął być znany jako jeden z najbardziej brutalnych bohaterów. Szczególnie jeśli chodzi o morderców - nie ważny był ich motyw, wiek, wygląd, płeć czy wyznanie. Wszyscy na równi trafiali do szpitala po porażeniu prądem. Wielokrotnie miał z tego powodu problemy, ale on z uporem maniaka powtarzał ataki.
Koda zrezygnował. Zaczął pracować w schronisku. Założył nawet fundacje działającą na rzecz bezdomnych zwierząt.
Sero został w UA. Przeniósł się jednak do klasy ogólnej. Z tego co słyszała Uraraka, nigdy nie mówił o tym wyjeździe. Po zakończeniu szkoły, przeprowadził się do Tokio i zaczął tam pracować w jednej z największych korporacji. Podobno odnosił sukcesy.
No i Momo. Została na profilu bohaterskim w UA. Jednak jej charakter uległ zmianie. Była bardziej skłonna do dyrygowania ludźmi, mniej do zaprzyjaźniania się z innymi. Ucięła kontakt z Ochaco. Założyła swoją własną agencje bohaterską.
Kirishima i Jiro. O nich dziewczynie się słuchało i myślało najtrudniej.
Obydwoje trafili do więzienia, ale szybko ich stamtąd wypuścili. Czemu? To proste.
Bo ich stan psychiczny wymagał lepszej opieki.
Jiro zdarzało się atakować pielęgniarki za pomocą swojego quirk. Krzyczała przy tym, żeby ją wypuścili, bo ona musi iść do "niej". Na pytania kim jest "ona" odpowiadała agresją. Szybko trafiła do izolatki.
Jej stan uległ poprawie, dopiero po tym jak natrafiła na pewną pielęgniarkę. Miała ona długie, czarne włosy, które wiązała w kitkę - identycznie jak Momo. Jiro nigdy jej nie atakowała, a po tym, jak lekarka (co było wyrazem szczególnej odwagi) obiecała że będzie przychodzić codziennie, zaczęła zachowywać się spokojniej. Nawet została przeniesiona do innego oddziału.
Z Kirishimą było gorzej. Próbował popełnić samobójstwo - chciał powiesić się na pasku od spodni, jeszcze kiedy był w więzieniu. Trafił na jakiś czas do zwykłego szpitala, a potem do psychiatrycznego. Dalej nikt nie wiedział konkretnie co się stało.
Uraraka wiedziała całkiem sporo na temat swoich byłych kolegów z klasy. Może nawet za dużo. Cały czas, nie ważne jak bardzo chciała ich wyrzucić ze swojej głowy, oni zawsze tam byli. Zawsze mimochodem sprawdzała w internecie co robią, obserwowała ich w mediach społecznościowych, czy przystawała, kiedy słyszała jakąś rozmowę na ich temat. Nawet zapytała swoją znajomą lekarkę, czy wie coś na temat stanu zdrowia Kirishimy.
Choć wiedziała, że powinna się odciąć od tego co było, nie mogła.
Wyszła z autobusu i poszła do sklepu. Przeszła obok półki, całej zastawionej figurkami Mirio, Momo (oczywiście z nałożoną cenzurą - miała płaszcz zakrywający jej prawie całe ciało do kolan), Tamakiego, Shinso (który po wycieczce dołączył do 1, czy raczej 2A) i innych ludzi znanych jej ze szkoły.
- Mamo, mamo! Możesz mi kupić tą figurkę?! - Koło kobiety przebiegł jakiś dzieciak. Był wyraźnie nadpobudliwy. Cały czas podskakiwał. W ręce trzymał figurkę Mirio, który dostał niedawno tytuł bohatera numer jeden.
Uraraka zesztywniała. Ten dzieciak jej kogoś przypominał.
- Synku, masz już wiele takich. - Powiedziała do niego cierpliwie kobieta, zapewne jego matka.
- Ale maamooo... Takiej jeszcze nie mam. - Powiedział chłopak. - To jest bohater numer jeden, Lemillion! Uratował prawie milion ludzi! Też chcę być bohaterem numer jeden jak dorosnę!
Mama chłopca mimo to pokręciła głową.
- Kuzui, masz już wiele takich figurek. Za niedługo nie będziesz miał dostatecznie miejsca na półce.
- To będzie stać na mojej. - Zaoferował się drugi chłopczyk, który przysłuchiwał się całej tej rozmowie z kamienną miną.
- Dzięki Thoso! - Kuzui uśmiechnął się szeroko. Thoso zachował kamienną minę - wręcz za poważną dla dziewięcio-dziesięcio latka. Ich matka westchnęła.
- Dobrze, niech będzie. Tylko Kuzui, nie wykorzystuj tak półek u Thoso! Przecież on też ma prawo do własnego miejsca!
- Jasne mamo! - Powiedział wesoło chłopiec.
- Mamo, pójdziemy potem na sobę? - Zapytał jeszcze Thoso. Potem się oddalili.
Ochaco zdała sobie sprawę, że mechanicznie wkłada jabłka do woreczka, choć nie planowała ich kupować.
Nie wierzyła w reinkarnacje. Koniec jest zawsze końcem, śmierć jest śmiercią. Ale w tych chłopcach było coś tak znajomego...
Kiedy w końcu wyszła i poszła do domu jej rodziców, zastanowiła się nad jedną rzeczą. Jak by wyglądało jej życie, jakby nie zdecydowała się odejść z UA? Może by też została taką słynną bohaterką? Jej figurki stałyby w sklepach, inspirowałaby dzieciaki by zostały bohaterami? Może to Deku zostałby bohaterem numer jeden?
W tej chwili, to co się wtedy stało, pamiętało dość niewiele osób. Wyłącznie ci, którzy znali zamordowanych.
Nikt już nie pamiętał o bohaterstwie Izuku. Nikt nie pamiętał o potężnej sile lodu i ognia Todorokiego. Nikt nie pamiętał wściekłości Bakugo, męstwa Kirishimy, pesymizmu Tokoyamiego... Wszyscy zostali zapomniani.
Gdyby przeżyli, mogliby być czołowymi bohaterami. Mogliby być w pierwszej dziesiątce.
Niestety, nie przeżyli.
Tak więc...
Koniec. Zakończenie. End.
I to chyba wszystko co mam do powiedzenia.
Więc, po raz ostatni...
1104 słowa
Sayonara!
CZYTASZ
Zdrajca UA
FanficPo wielu atakach złoczyńców, klasa 1A w liceum bohaterskim UA zasłużyła na odpoczynek. Wspólnie ze swoim wychowawcą, Aizawą Shota, wyjechali nad morze. Wszystko zaczęło się cudownie. Atmosfera była miła, pogoda dopisywała. Pensjonat był cały do ich...