W tych czasach uważanych przez wszystkich za spokojne, coraz mniej osób szkoli się na ninja. Shinobi stał się wymierającym zawodem. Większość już nie chciała się poświęcać dla dobra misji. W końcu "ostateczna" wojna zakończyła wszelki niepokój. Ludzie to idioci będący egoistami i wmawiający sobie tylko dla nich dobre wymówki. Dlatego w jaskini tylko czwórka była w jakiś sposób utalentowana by walczyć z ANBU. Reszta uciekała w popłochu. Na marne. Zostały zablokowane wszelkie wyjścia, a oni nie potrafili się wydostać. Hyūga zajął Tomoko. Także jak on, walczył w zwarciu używając pięści. Nara zabrał do tańca Junko, który swoją drogą wygląda jak zmutowany goryl. Na plecach miał przewieszoną siekierę. Oczywiście po drodze oboje ogłuszali płotki by za bardzo nie wariowały. Karasu większość załapała w genjutsu by po chwili zająć się dwójką, która najbardziej jej podpadła. Nero z góry wszystko obserwował czekając na dobrą okazję do przyłączenia się. Mimo wszystko był ptakiem i łatwo było o jego śmierć jednym ruchem ręki. Pomagał w śledzeniu i atakach z zaskoczenia czy właśnie jak wcześniej było, do odwrócenia uwagi.
-Kruk z Konohy. - Mruknął Aoi ustawiając się w pozycji bojowej.
-Widzę, że jestem wam dobrze znana. - Stała prosto z uniesionym podbródkiem. Maska na jej twarzy przedstawiała kruka. Właśnie stąd wzięło się "przezwisko" jeśli tak to można nazwać.
-Na twój temat jest mnóstwo plotek. - Dodał wyciągając kunai do przodu. Na jego twarzy wystąpiła złość, ale najwięcej było zdenerwowania. Uchiha stała przed nim pewna siebie, pewna swojej wygranej. Lekceważyła go, nie... Ich wszystkich.
-Nie lubię plotek. - Zakpiła.
-Te są akurat dość ciekawe.- Hoshi stanął kilka kroków za nią. Mimo to widziała ich i każdy ruch jaki wykonywali był dobrze przez nią znany. Czerwone oczy błyszczały z trzema tomoe. Była z nich dumna. Uwielbiała je pod każdym względem. Dzięki nim jej genjutsu było cudowne i potężne. Widziała każdy ruch i potrafiła kopiować. Marzenie każdego. Potęga umieszczona w oczach.
-Jednak one cię nie uratują. - Pojawiła się tuż za nim. W jednym momencie. Szeptała mu na ucho uśmiechając się przebiegle pod maską. - Przebiła brzuch kataną po samą rękojeść. Ostrze pojawiło się po drugiej stronie. Z gardła mężczyzny wydobył się wrzask. Czerwona krew trysnęła z rany docierając do najmniejszych zakamarków. Wykręciła rękojeść, ostrze przesunęła sprawnie w prawo dzięki czemu wrzask stał się głośniejszy. Trafiła w bardzo bolesne miejsca. Nie dziwiła się tej rozpaczy i rozgoryczeniu. Litry krwi lały się z śmiertelnej rany tworząc kałuże. Cielsko padło na ziemię zwijając się w kłębek. Łapał szybkie wdechy, charczał zadławiony krwią. ANBU z maską kruka pochylił się nad nim. Nie mógł tego zobaczyć, ale osoba ta uśmiechała się zadowolona z swojej decyzji. Wygrała gdyż, przeciwnik zrobił najgorszą rzecz jaką mógł, a szczególnie do jej osoby... Zakpił z niej i z góry stwierdził, że jest słaba. Teraz unosiła dumnie głowę patrząc na niego z góry, szczyciła się wygraną. Napawała się porażką przeciwnika jakby to był lizak dla dziecka. Zgniotła go ukazując swoją siłę. Przepłacił za jawną ignorancję życiem.
Eizō i Shikaro spojrzeli krytycznie na sytuacje. Karasu zabija jednego, został jej jeszcze jeden. Nic z tym nie zrobią. Pozwolą jej, nie mogą jej zatrzymać. Oni teraz tylko musieli zadbać by złapać ninja z którymi właśnie walczyli. Shikaro zagwizdał, a tuż przy nim pojawił się Nero. Przeciwnik przez wrzaski swojego przyjaciela i widoczne uciekającego z niego życie doprowadziło do chwilowego stracenia celnej uwagi. Czarne pierzaste zwierzę przylgnęło do przeciwnika Shikaro i w jednej chwili wydłubał mu oko. Kolejny wrzask rozniósł się po jaskini obijając echem każdą sylabę, która wracała jednak bardziej cicha.
Aoi oblał zimny pot. Przełknął gule. Był przerażony. Żądza krwi wydobywająca się od Kruka z Konohy napawała go obawą. Oczy z automatu zjechały niżej na leżącego przyjaciela. Martwego przyjaciela... Przecież tak nie powinno być! Kto jeszcze w tych czasach zachowuję jak dzika bestia?! To prawda oni byli źli, okradali ludzi i nawet dopuszczali się do odbierania im życia, ale nie bez wahania i chłodem bijącym z oczu. Stawiał powoli kroki w tył. Musiał uciekać. Jego wewnętrzne "ja" chciało spierdalać gdzie pieprz rośnie. Na coś takiego się nie pisał! Był przerażony.
-Czyli nie zabawisz mnie długo? - Wiedziała o czym myśli. Twarz nie zdradzała nic. Kompletnie nic. Kiedy jednak krzyżowało się wzrok... Istna księga. Otwarta na każde spotkanie, a tym emocjom tańczącym tam dodawały znaki reszty ciała. Drgania, poruszenie czy nagły pot pojawiający się na skroni.
Każdy zdawał się usłyszeć jak ciężko przełyka ślinę w gardle. Zacisnął pięści i jeszcze raz spojrzał na przyjaciela. Martwe ciało. Skóra stała się biała. Nie zdziwiłbym się gdyby okazało się, że w jego ciele nie ma już krwi. Kałuża krwi rozciągała się do maksymalnego zasięgu. Woń śmierci dotarł do ich nozdrzy. Nagle poczuł się wściekły. Zacisnął zęby by z mordem w oczach patrzeć na przeciwnika, który jak gdyby nic stał i czekał na jego ruch.
-Ty przeklęta... - Ruszył.
-Ooo Czyli jednak! Świetnie. - Jeszcze bardziej się wściekł. Ona była uradowana z tego faktu. Strach został zastąpiony wściekłością i nienawiścią. Jego przyjaciel został zabity w jednej chwili przez sukę stojącą właśnie przed nim, a on chciał uciekać! Musi oddać to z nawiązką. Zabłaga jeszcze o życie! Kiedy będzie błagać na kolanach rozkaże by najpierw zabito jej kolegów z drużyny by potem ją jeszcze torturować w najboleśniejszy sposób i zabić by zdarła całe gardło, aż nie zacznie kaszleć krwią! Tego teraz pragnął. Zemsty!
Walka zaczęła się na dobre.
Początek był równy. Nie chcieli wyciągać na zewnątrz swoich asów, przynajmniej nie wszystkie. Kiedy Karasu atakowała kataną, Aoi sparował zamachnięcia kunai'em. Trochę to trwało za nim dodali techniki. Uchiha wiedziała, że atak iluzją był bez sensu, zorientowałby się. Nie widzieli w swoich ruchach żadnych wad, gdyby tak się stało to któreś już by leżało martwe na ziemi. Wyczekiwali na swoje potknięcie. Aoi większości się bronił, mało atakował. Karasu nie dawała mu żadnego tchu więc musiał przejść do obrony. Była od niego szybsza i zwinniejsza co wykorzystywała w pełnym potencjale. Mimo ran wcześniej poniesionych, był zaszokowany, że kompletnie ich nie odczuwała. Zacisnął mocniej zęby. Przez maskę nie widział jej twarzy, to pewnie dlatego. Mimo to czuł, że i pod nią nic się nie dzieje... Przerażała go... Naprawdę czuł strach.
Kto wygra, będzie silniejszy od drugiego, taka była zasada w walkach. Nie ważne jak to zrobić, po prostu masz to zrobić.
Masz cel, idziesz w jego kierunku. Nie liczy się co robisz po drodze, tylko czy osiągniesz to co chcesz. Takie przynajmniej miał wrażenie Aoi kiedy walczył czy robił cokolwiek. Uważał, że osoby takie jak on myślą to samo, jednak kiedy patrzył w oczy kobiety przed nim, ta myśl uciekała i nie miała zamiaru wrócić. W oczach, które błyszczały krwią widział jedno słowo.
"Zabić."
Czuł się jak zwierzyna, na którą zapolował myśliwy. Nagle coś zabłysło, a do jego uszu dotarł ćwierk ptaków. Mógł przysiąc, że były ich setki jednak żadnego nie ujrzał.
Nagły chłód oblał jego ciało. Spojrzał na maskę kruka. Zwierzęta te były symbolem śmierci, to właśnie zwiastowały. I ta śmierć właśnie po niego przyszła. Zerknął na ramię zatopione w jego piersi. Czuł jak coś ciepłego leci z ust. Kaszlnął. Mętny wzrok zagościł w oczach.
Wyciągnęła rękę z klatki piersiowej wroga. Wyeliminowała. Z sekundy na sekundę dusza ulatywała z i tak martwego ciało. Ostatnie tchnienie wydaje się z jego ust. Kolejne ciało upadło na ziemię podnosząc kusz do góry. Karasu mruknęła coś pod nosem i wytarła rękę z niepotrzebnej krwi.
Nabrała w płuca więcej powietrza by uspokoić organizm. Nero podleciał do niej i usiadł na ramieniu. Chłopcy jak ona też uporali się z swoim zadaniem. Związali dwójkę nieprzytomnych mężczyzn linami i zaraz wezwali posiłki do posprzątania bajzlu, którego narobili. Cała czwórka mogła odetchnąć. Koniec.
Usiedli wszyscy na jednym wielkim płaskim głazie i czekali. Z godzina minie zanim wszystkie odpowiednie osoby przybędą. W tym czasie po chwili odpoczynku wszystkich żyjących ale nieprzytomnych ludzi zwiążą, a niewinnych cywili wypuszczą.
Ciemnowłosa spojrzała na ciała. Zginęło tylko dwóch. Dwóch z jej ręki. Czy Hokage by przebaczył? Spuściła głowę zdejmując maskę. Gumka do włosów pękła pod koniec walki przez co włosy swobodnie latały w każdą stronę. Przy opuszczaniu głowy zakryły jej twarz. Na bladej skórze zagościł uśmiech po usłyszeniu odpowiedzi na swoje pytanie. Od kogo? Nie wiedziała.
-Przecież on wszystko przebaczy...
CZYTASZ
Czerwone Oczy - Nowa Wersja
RandomCzas kiedy nastał pokój, ale czy na długo? Uchiha Karasu - najstarsza córka rodziny Uchiha ukaże nam drugą stronę medali tego spokoju. Zobaczmy jak sobie radzi, a czy ktoś będzie w stanie ją zrozumieć? Dowiedzmy się tego razem zagłębiając się w jej...